Rozdział 2

2.6K 110 19
                                    

Obudziłam się o 11:26, moja kuzynka już była na nogach. Z kuchni było czuć wyraźny zapach jajecznicy, i szczypiorku.
Przywitałam się z nią, i razem zjadłyśmy późne śniadanie. Viki, włączyła telewizor, a potem na kanał z wiadomościami. Właśnie się zaczynały. Usłyszałyśmy głos, tym razem innego.
Na dziś wypada dzień szukania nowej ofiary. 3 ofiary zabite nową metodom Jeffa. Kto będzie następny? Morderca, przychodzi do ofiary, o 17:12, więc strzeżcie się tej godziny!
Audycja się zakończyła, oprócz wiadomości o Jeffie, były też inne pierdoły. Ale one nas nie interesowały. Nagle, do drzwi ktoś zapukał.
- Viki... Boje się, jeśli... jeśli to no? - Powiedziałam po czym p odeszłam do drzwi... Na szczęście była to sąsiadka Zoe. Spytała czy jej 11 letnia córka mogła by być u nas do środy. - Jasne Zoe, może zostać. A coś się stało, Nigdy nie zostawiłaś nam Jasmin w opiece? -
Spytałam, a Zoe poleciała łza.
- Devi, mój mąż... Jest w szpitalu. On... On, to ten, ten morderca był u nas... Jeff... Ale proszę, tu moja córkcia, a ja jadę...- Powiedziała zapłakana. Dając mi walizkę Jasminy.
- Hej, widziałam go... - Powiedziała dziewczynka. A my wpatrywałyśmy się w nią, jak w obraz. - Miał, białą bluzę. I ten uśmiech... Wycięty nożem... I czarne, czarne włosy... Wyglądał, jak jak z piekieł- Jąkała się mała, po czym za prowadziłam ją, do pokoju gościnnego. Następnie poszłam do salonu, gdzie siedziała Viktoria. - Tak sobie myślę, nasze życie nie ma sensu - zaczęła Viki. - żyjemy... żyjemy po to, aby taki Jeff... Jakiś szaleniec... Nas zabił. - Dokończyła dziewczyna. - Może, może nas... nas nie zabije... - Powiedziałam, próbując się uspokoić. Wiedziałam jednak, że to nic nie da. Piłam z Viktorią wino, tym razem białe. Nie chciałyśmy patrzeć na czerwone. Przypominała nam krew. Była 16, kiedy poszłyśmy spać. Przynajmniej ja.
Gdy się obudziłam, była 2:48. Pobiegłam sprawdzić pokój Viki... - japierdole! - Dobiegł krzyk z kuchni. Szybko tam pobiegłam. Zobaczyłam kuzynkę, a pod nią rozbita butelka białego wina. - No co, przestraszyłam się pająka - Powiedziała, po czym wzięłam mop, aby wytrzeć alkohol. Ona położyła rękę na moim ramieniu i powiedziała - Idę spać, czekałam na Jeffa - Powiedziała pół ziewnięciem i udała się do pokoju. Czasem myślę, że jestem uzależniona od wina, jak patrzę na nią... to te myśli odchodzą.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zatrzęsłam się i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je a tam........



Hej, przychodzę z drugim rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba.

Księżniczka [Jeff the killer]Where stories live. Discover now