Rozdział 19

410 31 3
                                    

Rok później
Ten rok minął mi bardzo szybko. Zapomniałam o swojej przeszłości, kuzynka znalazła chłopaka , i jest im dobrze. Mam nową kuzynkę Ovsi, jest słodziutka. Zostaniemy tu do mojej osiemnastki, a potem z Paulem przeprowadzamy się do Kanady, chcemy być szczęśliwą rodziną. Mam już 17 lat... Jaka ja stara, eh. Ten codzienny spokój zaburzył, telefon i znajoma mi osoba. Miałam numery wszystkich z rezydencji, ale nie spodziewałam się, że ktoś zadzwoni. To Jane, myślałam, że mnie nie lubi...

- Jane? Co się stało? -

- Gdzie ty kurwa jesteś?! Jeffowi odwala!-

- Jestem... W Meksyku, i nie obchodzi mnie Jeff! -

Chce o nich zapomnieć... - Kto to był? - oby zbyt dużo nie pytał, nie chce mu mówić wszystkiego - Stara koleżanka -
Wyszłam przed dom, i usiadłam na ławce. Jeffowi odwala? Oby zbyt dużo nie zrobił...

Jeszcze rok później
Dziś moje 18naste urodziny, wstałam o dziesiątej, obok mnie nie było Paula. Zeszłam do kuchni, a tam krzyk NIESPODZIANKA! Na stole był tort, a Viki trzymała małe pudełko. Zjedliśmy tort, i przyszedł czas na prezenty. Kuzynka podała mi kartonik, i powiedziała - To od nas wszystkich - Otworzyłam, i zobaczyłam dwa bilety na samolot do Kanady. Jedziemy za 3 dni, od razu do nowego mieszkania. - Dziękuje! - krzyknęłam na cały głos! Jak się ciesze!
- Lenka, musimy porozmawiać - Ciekawe o czym? Poszłyśmy do kuchni, i zaczęła
- Jeden, jestem zaręczona z Igorem, a dwa, jak się przeniesiecie do nowego domu... Zajrzyj do rezydencji. - Chce nowego życia, ale za nimi tęsknie...
- Pójdę do nich, obiecuję - przytuliłam ją. Wróciłam do salonu i usiadłam przy stole, rozmawialiśmy przez chwilę. To zajęcie przerwał telefon, oczywiście mój.
Odebrała, chociaż nie znam tego numeru.

- Wszystkiego najlepszego -

- Z kim rozmawiam? -

- Nie mów, że mnie zapomniałaś... Nieźle -

- Kim jesteś?! -

- Powiem ci jedno słowo, ale się skup -

- Dobrze... -

- Księżniczka -

- Jeff! Boże Jeff! Przepraszam cię! -

- To już cię obchodzę, czy jeszcze nie? -

- No oczywiście że mnie obchodzisz idioto! Co ty robiłeś, że Jane do mnie dzwoniła? -

- No bo jak by to powiedzieć... Często odwiedzałem moich kolegów z psychiatryka -

- Aha... A teraz też tak robisz? -

- No oczywiście, że tak -

- Idiota... A jak tam u Szafirka, o ile jeszcze żyje? -

- Żyje, ale nie jeden tylko kurwa 7! -

- Sally jest szczęśliwa, co? -

- No ona tak, ale reszta nie -

- Nie marudź -

- Mniejsza o to, a jak ci z Paulem? -

- Jeff... Nie bądź zły, ale ja ułożyłam sobie z nim normalne życie -

- Mogę go do telefonu? -

Nie wiem czy oni powinni ze sobą rozmawiać... Raz się żyje podałam telefon Paulowi, a on

- Z kim rozmawiam? -

- Zajebiście! Nie mówiła ci! -

- O co panu chodzi? -

- Panu, jak oficjalnie... Słuchaj masz być dobry dla mojej księżniczki! Jak nie to cię zajebie! -

- Kim ty do cholery jesteś?! -

- Jeff the killer we własnej osobie! A Lena to moja księżniczka! Nie zajebałem cię, bo ona cię kocha! -

- J... Jeff... -

- Masz o nią dbać -

Czarnowłosy się rozłączył, a Paul chyba nie był zadowolony. - Wybaczysz mi, że nie powiedziałam ci o tym - Z jednej strony Jeff był słodki, ale z drugiej... Pierdol się Jeff! - Kochanie ja ci wybaczę wszystko, ale powiedz mi... Ten chłopak jest niebezpieczny? - przytulił mnie mocno. Ale co ja mam mu powiedzieć, tak to morderca? - To morderca-psychopata... Chcesz wiedzieć coś więcej? - Pocałowałam go w szyję, a on
- Chce wiedzieć czy coś ci zrobił? - tak... Po prostu nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać, i cudem powiedziałam - To raczej ja mu! - jak sobie to przypominam, to dziwie się, że mnie jeszcze nie zabił...
- Chciałabym z nim pogadać w cztery oczy - trochę się boje, że Jeff go zabije, ale okej... Sam tego chce - Ale na twoją odpowiedzialność - Wziął mnie na ręce i delikatnie podrzucał, po czym razem usiedliśmy na kanapie.

Dzień przylotu
Właśnie wyszliśmy z samolotu, i pojechaliśmy do nowego mieszkania. Było dosyć durze, ale nie rozglądaliśmy się za bardzo. Paul od razu chciał iść do rezydencji, więc poszliśmy. Weszłam bez słowa, i zobaczyłam 6 małych kotków, o szafirowych oczach. - Jest tu kto?! - chyba nie rozpoznali głosu, bo wzięli ze sobą noże. Ale jak mnie zobaczyli, o dziwo mnie przytulali, gdy skończyli powiedziałam - To mój obecny partner, Paul - nie polubili go... - Jeff jest u siebie, albo znowu zwiał przez okno - Powiedział Slender. Poszliśmy do pokoju chłopaka, i zapukałam - Nie wchodź - Dramat... Weszliśmy - Kurwa! Mówię nie wcho! - Nie dokończył bo zobaczył kto przyszedł. Był cały we krwi, ale nie kogoś był umazany swoją krwią... - Co ty do huja odpierdalasz? - podszedł do mnie, i mnie przytulił, byłam też cała we krwi.
Paul był mega zazdrosny, gdy Jeff szepnął mi do ucha - Jedyną rzeczą której teraz chce to cię zabić - ehhh, mam nadzieję, że to tylko takie gadanie. Nie zabił by mnie. - Mogę porozmawiać z Jeffem, ale na osobności? - wyszłam z pokoju, ale nie odchodziłam daleko, na wypadek gdyby coś się stało

~ Oczami Paula ~
Byłem przerażony, ale muszę z nim porozmawiać. Chce przeżyć...
- Czego? - no do najmilszych nie należy, czego ja się spodziewałem, to morderca
- Kim byłeś dla Leny? - zachichotał lekko, ale dlaczego? - Kiedyś moja dziewczyna, i własność, a ty rozumiem jej chłopak? -
Własność... Ciekawe na czym to polegało - Tak, a ty nas akceptujesz? - nie zabił mnie jeszcze, to chyba tak, jestem w jednym pokoju z mordercą

Księżniczka [Jeff the killer]Where stories live. Discover now