Rozdział 5

2K 83 15
                                    

Po zjedzeniu, siedziałam i czekałam na Viktorię. Oglądałam tv kiedy, weszła ona. Ubrana w czarną sukienkę. Mocny makijaż, buty 15 centymetrów. - Weź zdejmij te buty - Zaśmiałam się i czekałam na jej reakcje. - No ja się chociaż staram, aby Jeff, nie uciekł jak zobaczy nas bez makijażu. - Powiedziała ze złowieszczym uśmieszkiem. No tak zobaczy nas bez makijażu to od razu ucieknie... To jest morderca... Krwi się nie boi to i takiej brzydoty się nie przestraszy. Nic jej już nie mówiłam, ona usiadła i czekałyśmy na Ritę.
Po paru minutach przyszła, a ja ją przytuliłam. Spytałam czy chce pić, albo jeść, ale tylko po kręciła głową i usiadła na fotel. Ja i kuzynka siedziałyśmy, na sofie. - No to... Dlaczego pytałaś o Jeffa? - Spytała Rita. - Jestem jego dziewczyną, a ta obok się go boi - Nagle Rita zaczęła się śmiać. - To ty jesteś tą, tą nową zabawką... Ja pierdole! - Krzyknęła przez śmiech. - Mówiłam ci... To morderca... - Powiedziałam. - Morda! - krzyknęła i wbiegła do pokoju.
- Nie przejmuj się tym, ona tak ma - powiedziałam - Możemy dokończyć o Jeffie - dodałam po chwili, a ona zaczęła opowiadać - Miał brata, kochał go... Byli młodzi, I się przeprowadzili. Do ,, ekstrawaganckiej " Dzielnicy. Poszli do szkoły, jego matka, została zaproszona na urodziny Biliego... Keith, Troy, Randy... Przez nich Jeff, jest taki. Zaczęli się bić. Oczywiście Jeff wygrał. Jednemu połamał palce... Potem przyjechała policja, Jeff się przyznał... Ale Liu, Liu... Liu chciał go ochronić. Wziął nóż Jeffa... A policja wierzyła... Braciszkowi. Zabrali go. Na urodzinach, znowu przyszli... Jeff chyba ich zabił... Nie wiem! Randy i on walczyli w łazience. Wylał się na nich rozpuszczalnik... Ta szmata... Randy... Podpalił Jeffa... Obudził się w szpitalu, cały w bandażach. Jego skóra, była cała biała... Włosy... włosy, czarne, jak węgiel... Zaczął mówić że jest piękny... A w nocy, spalił powieki... I zrobił ten uśmiech, potem zabił rodziców... I chyba, ale nie jestem pewna, zabił Liu... - Powiedziała ze łzami w oczach ostatnie zdanie, a ja ją tylko przytuliłam. - Przepraszam, że jeszcze pytam... Jak się poznaliście, ty i Jeff? Spytałam smutnym głosem. - Ahhh, Slender, przyszedł do mnie i porwał, byłam pielęgniarką. Jeff był wtedy mniej szalony... Rozmawialiśmy, i podawałam mu leki, * zaczęła płakać * czasem wpadał w szał, a ja go... - Nie dokończyła, ja wstałam po chusteczki, i dałam jej paczkę. - Lena...? - Powiedziała nieśmiało ocierając łzy. - Tak? - Odpowiedziałam krótko. - Możemy jutro do nich jechać? - Spytała, a mi się zrobiło jej żal, powiedziałam niechętnie - Oczywiście kochanie, teraz idź spać - ja poszłam do swojego pokoju, a Rita do pokoju gościnnego.
~ Oczami Rity ~
Nie mogłam zasnąć, myślałam o moim byłym podopiecznym. Jeff się bardzo zmienił. Od czasu, śmierci rodziców stał się totalnym szaleńcem. Szkoda, że myśli, o swoim bracie, jak by nie żył... On gdzieś sobie żyje. Pewnie ma rodzinę. Co ja mówię... To tylko nastolatek. Tak samo jak Jeff... Jeff... Jeff... Tylko to imię chodziło mi po głowie. Nie wiedziałam kiedy, ale usnęłam.
Obudził mnie krzyk Viki. - Kurwa!  Gdzie moje wino! - Pomyślałam, jebana alkoholiczka... I poszłam pod prysznic.
Zeszłam na dół, już ubrana, i umyta.
- Hej dziewczyny - Spojrzałam na Viki, szukającą wina, a potem na Lenę, która zamawiała pizze. Chwilę po tym Lena się rozłączyła. - Hej, jak się spało? - Spytała odkładając telefon. - Fajnie, ale nie mogłam zasnąć, przez jakieś 2 godziny - Powiedziałam. - Co się stało - Zza blatu wynurzyła się głowa Viktorii.
- Jeff... - Powiedziałam szeptem, ale tak aby usłyszała. - Szmata! - wbiegła po schodach, do swojego pokoju. - Możemy już pojechać? - Spytałam ze łzami w oczach.  Po krótkiej rozmowie Viktoria do nas przyszła, a my potem do samochodu. Dotarliśmy po 40 minutach.  Była już 11, więc pewnie już nie śpią.
~ Oczami Leny ~
Stałyśmy pod wielką rezydencją. Była stara ale dalej miała swój urok. Podeszłyśmy do drzwi i Viktora zapukała.
- Ja pierdole... Nie spodziewałem się tu ciebie - powiedział jakiś chłopak. Chodziło mu tu o Ritę, a nie o Viki. Przytulili się na powitanie i przedstawił się - Jestem Eyeless Jack, możecie mi mówić E.J, zaraz przedstawię wam resztę. - Jeszcze ktoś... Tu miał być sam Jeff... Weszliśmy, i rozpoczął przedstawianie, - to jest BEN Drowned, mówcie mu po prostu Ben. - Następna osoba przypominała trochę klauna
- To Candy Pop, po prostu Candy, dalej
Sally, ona lubi się pobawić. * puścił do nas oczko * Dalej... Slenderman, on zarządza tym całym pierdolnikiem. Insanity, Insanity, Insanity... Dalej! Masky, lubi palić fajki, Hoody, to naprawdę ciekawa postać... Sam smutek. Ticci Toby, mówcie mu Toby. To, chyba wszystko. - Powiedział, a za chwilę jeszcze dodał - To jest całe 3 piętro... No może oprócz Jeffa, ale on niech będzie w pokoju. - Kiedy, on mówił, to wszyscy przytulali Ritę.
~ Oczami Viktorii ~
Postanowiłam pozwiedzać dom, ughh... zajmie mi to sporo czasu, ale chętnie ją zobaczę. Poszłam więc po schodach, Rita powiedziała coś Slenderowi, a on podszedł do Leny, ja bez zastanowienia skierowałam się w górę.
~ Oczami Leny ~
Straszne miejsce pełne psychopatów. Jeszcze podszedł do mnie ten wysoki facet bez twarz. - Muszę cię gdzieś zabrać - Powiedział Slender, i zaciągnie mnie na 3 piętro, i zatrzymaliśmy się przy drzwiach, z napisem " Jeff Woods ".
- Jest z nim coraz gorzej, jego szaleństwo postępuje, mam dla ciebie zadanie, 4 piętro to piętro lekarzy, i pielęgniarek. Będziesz pielęgniarką Jeffa. - Powiedział przyduszając mnie do ściany, ale na tyle abym mogła się odezwać. - D...dobrze... - Powiedziałam przestraszona.

Księżniczka [Jeff the killer]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ