Rozdział 13

722 40 2
                                    

• Jakiś czas później •
Minęło już pół roku, Lena żyje... Jeff się nie budzi. Żałoba trwa nadal, już nikt nie ma nadziei. Jest noc, a dokładniej 3:33,
Nie mogę spać... Nikt nie może. Jane po tym wypadku, chciała popełnić samobójstwo... Na szczęście, nic z tego nie wyszło. Lena siedziała w kącie pokoju, i płakała. Jak zwykle... Od 4 miesięcy. Pielęgniarka dzień, i noc siedzi przy Jeffie, ale już czasem wychodzi... Też nie ma nadziei... Dlaczego ja powiedziałam o tym Lenie?  To moja wina! - Lena idę do Jeffa - Powiedziałam ze łzami w oczach, i wyszłam. Udałam się do pokoju, w którym leżał Jeff.
- Cześć Avi, mogła bym być z nim na noc? - Spytałam, a ona pokiwała na tak, i wyszła. Ja zaczęłam mówić do chłopaka - Jeff, nie jesteś na mnie zły? Naprawdę przepraszam... Mogłam nie przyprowadzać tu Leny, wybacz mi proszę. Wszyscy chcą abyś wrócił... Wróć do żywych! Proszę Jeff! - przytuliłam się do chłopaka, jest taki zimny - Kocham cię Jeff - powiedziałam szeptem, i wzięłam jego nóż ze stolika. Wycięłam sobie na dłoni serce, a w środku niego literkę J. Zawsze kochałam Jeffa, nawet jak odwalał coś głupiego
- Jeff... Mam jedno pragnienie... Chce abyś jutro rano zszedł na śniadanie, i dokuczał Lenie, tak jak zawsze - Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Pocałowałam go lekko w usta, i położyłam się na ziemie. Obudziła mnie pielęgniarka, chciała podać leki a ja zajęłam podłogę. Więc wstałam, i usiadłam na fotel. Nagle usłyszałam jakieś mam rota nie, tak to on!  Jeff żyje!  Wybiegłam na korytarz, i krzyczałam że Jeff żyje!!! Wszyscy zgromadzili się w pokoju, pielęgniarka powiedziała - No to tak, możecie go odwiedzać, emmm... I koniec żałoby! - Wszyscy się cieszyli. Otoczyli chłopaka i go przytulali... Niektóre dziewczyny, nawet całowały!  Jej!!! - Jeffrey, wiem że nie powinienem cię męczyć, ale czy zabijamy Lene? - Spytał operator zdenerwowanym głosem. - N... Nie, ale chce a aby przyszła... - Powiedział Jeff, był zachrypnięty, ale on żyje! Po chwili zobaczyłam Lene w drzwiach. Jeff z trudem usiadł - Księżniczko, jak myślisz co cię czeka? - Uśmiechnął się złowieszczo, a Lenie poleciała łza - Jeff, proszę! Nie zabijaj mnie... - Otarła łzy, a reszta się śmiała - Nie mam zamiaru - Powiedział i wstał, podszedł do swojej księżniczki i ją przytulił. Ale dlaczego? Przecież to przez nią... - Dziękuję... - szepnęła Lena. - Jeff? Co to za decyzja?- spytała Jane, a chłopak się zdziwił
- Chce dać jej jeszcze jedną szanse - Że co?!  Jeff szansę... Wszyscy się rozeszli, wszyscy oprócz Leny

~ Oczami Leny ~
Byłam wdzięczna Jeffowi, ale dalej chciałam jego śmierci. - Jeff, a tak szczerze... Dlaczego mnie nie zabiłeś...-
Ciekawi mnie to - Bo byłaś za nudna, ja potrzebuje ciekawych ofiar - Ciekawych...?  Przecież nie jestem nudna, chyba - Ale mówiłeś, mówiłeś o jakimś szale? Co to znaczy? - kurwa... Zjebałam... O tym mówiła mi Rita, ale jest w dobrym humorze, więc się nie obrazi. - Ploteczki... - Powiedział, i wskazał palcem drzwi. Ja wyszłam, w salonie nikt się do mnie nie odzywał
- Hej, co wam? - boże... Głupio się pytam
- Dobra... Nie ważne... - Ahhh...

Do salonu wleciał Slender - Znowu wyjeżdżam, ale tym razem bez imprezy, wrócę za 2/3 tygodnie. - Powiedział, ciągając walizki za sobą. I wyszedł, ja usiadłam na kanapę, ale wszyscy co na niej siedzieli... Wstali. Cóż, się nie uda pogodzić...

••• 2 dni później •••
~ Oczami Jeffa ~
Jest 11-ta, wyjdę się pobawić. Niestety musi iść że mną księżniczka... Tak się zdarza. Więc wyszliśmy z domu, a potem z lasu. Weszliśmy do pierwszego lepszego domu, zobaczyłem 12 letnią dziewczynkę. Leżała na kanapie ze słuchawkami w uszach. Poszedłem do niej, i przyłożyłem nóż do gardła, robiłem rany na jej szyi. Po chwili usłyszałem
- Jeff, jeśli musimy tu być... To czy muszę na to patrzeć - Kurwa, to się odwróć! - Nikt nie każe, ci na to patrzeć - Był u mnie wyczuwalny gniew. Ze zdenerwowania skaleczyłem sobie rękę.
Wbiłem dziewczynie nóż w brzuch, i wyjąłem płuca. - Wracamy! - Krzyknąłem i skierowałem się w stronę drzwi. Księżniczka zepsuła mi zabawę, byłem na nią zły... Ale muszę się uspokoić, mam być miły. Szliśmy lasem w ciszy, ale ta cudna cisza długo nie trwała, Lena się odezwała - Jeff, co jesteś taki smutny? - Heh... Ciekawe kurwa! Jeff, zablokuj gniew, spokój - Zepsułaś mi zabawę, żeby być miłym w rezydencji, muszę się wyszaleć w mieście. - Starałem powiedzieć to najspokojniej jak mogłem, ale i tak wyszło źle... - Co by cię pocieszyło? - Dopytuje się, i dopytuje...
- Jakaś zabawa, czyjaś śmierć w męczarniach - księżniczka zbladła, biedna... Boi się. Trochę mnie to śmieszy
- Aha... A coś bardziej normalnego? - Jestem zabójcą kurwa! - Nic! - Wrzasnąłem i szliśmy dalej w ciszy. Dotarliśmy do domu, ja pobiegłem do pokoju, i położyłem się na łóżku. Po około 20 minutach, księżniczka wlazła mi do pokoju, jak do siebie. Usłyszałem jak chwyta mój nóż z półki, i się zbliża. Prawie wbiła mi nóż między żebra, ale zatrzymała nóż 2 centymetry nad żebrami. - Jeeeeefffff! - o co jej chodzi
- Wyjdź - Zachowaj spokój. - Jeff, proszę nie bądź taki! - niech wyjdzie, co ona chce osiągnąć tym zachowaniem. To idiotka - Won! - kurwwwwwwwaaaaa! Idź, i nigdy nie wracaj - Jeff, chce abyś był szczęśliwy! - no to wyjdź, wtedy to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - Księżniczko, szczęśliwy będę jak wyjdziesz - zamknąłem oczy, i przykryłem się kołdrą. Dwa słowa, zabić, spać... Ale kurwa nie jest sobie taka Lenka. - Jeff, pobaw się ze mną! - Spać kurwa! Boże... - Ja chce spać! - mam dość, lepiej było skazać ją na śmierć, był by spokój. Lena przejechała mi po policzku, wypłynęła z niego szkarłatna ciecz. - Lena spierdalaj - Powiedziałem znudzony, a ona dalej ciągnie - Ten wielki Jeff The Killer boi się, niedoświadczonej w walce dziewczyny - No bez jaj...
- Tak, boi się! Pasuje? - wynoś się! Proszę! - Jesteś niczym Jeff, nic nie osiągniesz! - czego ona próbuje - wiem, a teraz idź - Jeszcze raz przejechała mi po policzku nożem. Nawet to miłe, ale nadal mnie wkurza. - I co?  Nie chcesz mnie zabić? - idiotyczne metody pocieszenia... Postaraj się, a nie - Nie -
Piękna, krótka odpowiedź. Odkryła mnie, i rzuciła kołdrą na ziemie. Bawiła się przez chwilę, białymi sznurkami od mojej bluzy, i powiedziała - Jeff, jesteś idiotą! Szkoda, że cię wcześniej nie zabiłam! Nikt za tobą, by nie tęsknił! - ile jeszcze mam tego słuchać? - Długo jeszcze? - nudyyyyyyyy, chyba wstanę... Ale tylko po co? Podeszła do mnie i podwinęła rękaw mojej bluzy. Narysowała serce na mojej ręce. Następnie wcisnęła mi nóż w rękę, a ja wbiłem go w łóżko. Księżniczka nie mogła wyjąć noża z łóżka. Jak jej się udało wyrwać nóż, to zeszła na dół.

Księżniczka [Jeff the killer]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz