Rozdział 16

564 28 0
                                    

- Witajcie dziewczyny - przywitał się ojciec creepy rodzinki. Był dziś dziwnie pobudzony. Zaraz po tym zeszła reszta chłopaków, pierwszy Ben. Od rana już gra, rzucił się do xboxa i zaczął grać.
Reszta usiadła przy dużym stole, ja z Niną też. - Kogo kolej na gotowanie? - spytała Clockwork, po chwili Jason dodał - Czy to nie miała być Jill? - Dodał Ben, nadal siedzący przed telewizorem... Po chwili zaczęła się wielka kłótnia, miałam dość więc krzyknęłam - Dobrze! Ja zrobię wam śniadanie! I Ben do stołu! Jeff złotko pomożesz mi - Wszyscy spojrzeli się na mnie potem na Jeffa... Chyba przesadziłam - Księżniczko, nie dodaj tam tylko środków usypiających - zaśmiał się czarnowłosy, i po chwili reszta też zaczęła się śmiać. - Zamknij ryj!  Do kuchni idioto! - Nina patrzyła na mnie spojrzeniem zwycięscy i powiedziała - Więc to tak - i odwróciła się do reszty. Chłopak wstał z krzesła i podszedł do mnie - Nie tak ostro - szepnął mi do ucha... Szczerze, podobało mi się krzyczenie, więc robiłam to dalej - Rozdaj talerze tym idiotą, i wyciągnij warzywa! - On zaczął wykonywać moje zadania, ale humor zepsuł mi Ben. Podeszłam do Jeffa, i wzięłam jego nóż z kieszeni bluzy. Po chwili podeszłam do skrzata, przyłożyłam mu nóż do gardła. Chłopak oderwał się od gry, a ja powiedziałam
- Teraz grzecznie usiądziesz do stołu, chyba, że chcesz mieć fontannę zamiast gardła - wszyscy się na mnie gapili, w moim chłopaku pulsował gniew... Zabrałam mu zabawkę, i krzyczałam... Chciałam sprawdzić o czym mówi Nina, teraz już wiem. - Bo zrobię się zazdrosny
- Wiadomo kto to powiedział, ale po chwili dodał - I oddawaj mi nóż - Podeszłam do chłopaka i oddałam mu nóż, że strachem w oczach... Jednak się go trochę boj. W każdym razie, Ben poszedł na miejsce, a ja zrobiłam z 5 kilo jajecznicy. Usiedliśmy do stołu i jedliśmy, wszyscy się na mnie gapili... Było wiadomo, że tak będzie... Najpierw udawałam twardą, a potem przestraszyłam się wzroku, i tonu głosu Jeffa... Siedziałam koło Niny, która zwróciła się do mnie i powiedziała - I co?  Fajne uczucie, nie? - Ehhh, tak nawet... Ale, rządzić Jeffem, to jest ciekawe...
- No, tak... Tylko czasem boje się Jeffa - Nie wiem dlaczego, ale czuje, że wobec niej mogę być szczera. - Nic ci nie zrobi, zawsze tak się zachowuje. Kiedyś ja byłam jego księżniczką, ale on ze mną nie wytrzymywał. Marudna jestem - Powiedziała, odwracając się do Jane która siedziała na lewo on Niny. Śniadanie się skończyło, i wszyscy się rozeszli. Sally się bawiła, Ben grał, Nina i Jane rozmawiały, niektórzy byli w pokojach, a i inni oglądali telewizor. Ja należałam do osób, które sprzątały po śniadaniu. Razem ze mną sprzątali Maksy, i Hoody. Gdy skończyliśmy, postanowiłam iść do ogrodu. Był tam Slenderman, postanowiłam z nim porozmawiać, o ile będzie chciał. - Umm,  hej... Dlaczego... Dlaczego mnie tak nie lubisz? - Czy za bardzo bezpośrednio... - Czy krzywdzenie Jeffa, to wystarczająco dobry powód? - no tak... Nie jestem święta, ale ile ja mam powodów by nie lubić ich. Jeszcze tego brakuje, przyszedł do nas czarnowłosy.
- Powiedz mi kurwa, dlaczego zabrałaś mi nóż?! - no tak... Zapomniałam, gdy nie widział wzięłam jego nóż, ups... Chciałam się upewnić, że nic mi nie zrobi. - Lena? - wtrącił Slender, - A więc?! - Boje się mu oddać ten nóż - Jeff... To tylko... Tylko nóż... - Był coraz bardziej zły, nie moja wina... Że się go boje - I?! To mój nóż! - Chwycił mnie za ramię, i przycisnął do drzewa. - B... Boje się...! Boję się ciebie...! - Chłopak się tym nie przejął, i jeszcze mocniej mnie trzymał
- Jeśli oddasz mi ten jebany nóż to nic ci nie zrobię! To jak będzie?! - krzyczał, a ja płakałam. Slenderman, nawet nie reagował, po prostu stał - Puść mnie, to ci go oddam! - zauważyłam, że z okien się na nas patrzą... Chłopak mnie puścił, a ja niepewnie wyjęłam nóż. Oddałam mu go, a wtedy Operator chwycił go mackami za ręce. - Boże co ci odpierdala?! - oby Jeffowi nie odbiło do końca. - Uspokój się, i tak byś jej nic nie zrobił - no nie wiem, on jest nieobliczalny... - Ale mogę ją zastraszyć! - zastraszać? Przez głupi nóż...? - Jeff jesteś idiotą - Wkurzony chłopak zamachnął się nożem, i wbił go w jego głowę - Jeff, teraz to przesada! Dlaczego?! - czarnowłosy spadł, a operator osunął się na ziemię - Bo czemu nie? - już nie krzyczał, tylko zaczął się śmiać... Czy on nie ma serca?
- On umiera idioto! - chłopak schował nóż i usiadł na ławce - Ja jestem idiotą? A kto się nabrał jak dziecko? - jak dziecko, o co mu chodzi...?
- Jeff! Pomóż mu! - Chłopak podszedł do leżącego na ziemi, i... Co! Wbił mu nóż w brzuch. - Wstawaj bo nam na zawał zejdzie - powiedział bardzo spokojnym głosem... Nie rozumiem... - No kurwa! Dupa do góry! - Jeff krzyknął, a facet wstał - Jeśli ja chce się pobawić to źle - pobawić... Czyli on żyje? - Temu staruchowi nic się nie da zrobić - Odszedł do swojego pokoju, a ja zostałam z sama. Slendera już nie było. Do mnie podszedł Candy - Po co zabrałaś ten nóż, wiedziałaś, że będzie zły - Jeśli o mnie chodzi, to czuje się bezpieczniej jak on nie ma noża - Bo... Bo... Nie ważne - Powiedziałam, a klaun odszedł. Co ja niby zrobiłam... To tylko nóż, musi dla niego dużo znaczyć. Dobrze, że nikomu nic się nie stało... Bo mogło się stać dużo. Pójdę, wytłumaczyć coś Jeffowi, jest to dla mnie ważne. Ale nie chce dalej żyć w strachu, że mój chyba partner mnie zabije, bo wezmę jebany nóż. Poszłam więc na górę, i zapukałam do jego pokoju. Weszłam, bo nic nie powiedział, rzucał sobie w ścianę. Prawie mnie trafił, usiadłam na łóżku - Jeff, te twoje nastroje... Bałam się ciebie - Powiedziałam - Czego takiego się bałaś, nic bym ci nie zrobił - no nie wiem, w każdej chwili, mógł mnie na przykład mnie udusić - Czyli Tina to wymysł Bena, okej, nie wiem jak Nina mogła tobą rządzić! - przypomniałam sobie rozmowę z Benem... Mam przynajmniej jakieś argumenty, aby nie wyjść na głupią - Lena, ty nie jesteś jak ona. Tina to suka. Nina sobie mną rządziła bo to było jej marzenie. - Marzenie, aby pomiatać mordercą... - Suką, dobrze, świetnie ale jeszcze jedno! Nie chce być twoją własnością! Nie jestem rzeczą! -
Mój krzyk było słychać, pewnie na całym trzecim piętrze. - Jesteś moja, jeśli wyszła byś teraz z domu, to byś nie przeżyła! I ty też to wiesz! - zrobię mu na złość - Idę, i pokaże ci, że dam radę! - Wyszłam z jego pokoju, i wybiegłam z rezydencji. Nie wiem co zrobię, ale chce mu pokazać, że go nie potrzebuje. Szłam około 10 minut, a już się zgubiłam... Nie wiem gdzie jestem, i jest mi zimno.

Księżniczka [Jeff the killer]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz