Rozdział 17

1.2K 130 54
                                    

- Julka, szybko! - popędziłam dziewczynę przez, którą prawie spóźniłyśmy się na samolot.

Zaraz wylatujemy na półtora tygodnia do Hiszpanii, a aktualnie błądzimy po lotnisku w poszukiwaniu ekipy. W pewnym momencie, w tłumie, zauważyłam czerwoną fryzurę Krzysia i wytatuowanego Kubę obok niego. Podeszłyśmy do nich, a ja wykorzystując sytuację, iż czerwonowłosy stał do mnie tyłem, skoczyłam na niego. Na całe szczęście mnie złapał i bezpiecznie postawił na ziemię, po czym dostał ode mnie buziaka w policzek. Moje kontakty z Krzysiem znacznie się polepszyły i mam wrażenie, że jesteśmy coraz bliżej siebie. Z daleka wyglądamy i zachowujemy się jak typowa para, jednak nie jesteśmy razem. Zauważyłam również, że od naszej pamiętnej imprezy, od której minęły dwa tygodnie kontakty, Krzysia i Kuby pogorszyły się. Nie wiem czy to przeze mnie, czy nie, ale czuję się trochę winna temu...

- Już myślałem, że się spóźnicie - powiedział Krzysiek przytulając mnie do siebie.

- Jej to powiedz - zaśmiałam się i wskazałam na moją przyjaciółkę.

Już po chwili usłyszeliśmy komunikat o naszym locie i udaliśmy się na nasze miejsca. Z jednej strony dobrze, a z drugiej tak średnio, gdyż moje miejsce znajdowało się pomiędzy Krzysiem, a Kubą. Nie żebym nie lubiła tego Pana "brudnopisu", jednak nie czułam się pewnie siedząc, tak naprawdę między młotem, a kowadłem. Na całe szczęście z tego co się dowiedziałam, od niego prześpi cały lot, bo panicznie boi się latać. Krzysiu natomiast, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, siedział przy oknie i wgapiał się w pięknie widoki, jak zahipnotyzowany. Widząc to, postanowiłam zająć się czymś w telefonie. Podczas błądzenia po krańcach internetu, poczułam dość duży ciężar, który spadł na mój brak. Spojrzawszy w prawo, dostrzegłam na swoim barku głowę blondyna. Widać Kuba śpiąc, musiał przechylić się akurat w moją stronę... Z trudem udało mi się obudzić go i zwrócić uwagę. Przed końcem lotu pogadałam jeszcze z Krzysiem.

- A tak właściwie, to po co tu przylecieliśmy? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy w wypożyczonym vanie.

- Nasza gwiazda rapu pracuję nad kolejną płytką - powiedział Krzysiu z lekką irytacją w głosie. Naprawdę martwię się o ich kontakty.

- Przebijesz Egzotykę? - zapytała Julka ze śmiechem.

- Może nie przebije jakoś super pomysłem, bo jest bardzo podobny, ale muzyką może i tak... - odpowiedział zamyślony Kuba.

- Wróci wkurwiony Que z Eklektyki? - zapytałam śmiejąc się.

- Co ty wiesz o wkurwionym Que? - zacytował swój tekst.

Dojechaliśmy do naszego hotelu, a właściwie apartamentu, w którym były 3 pokoje dwu osobowe oraz jeden jednoosobowy. Kuba od razu zajął sobie pojedynczy pokój. Ja byłam w pokoju razem z Julką, Adam z Maćkiem, a Krzysiu z Wojtkiem. Zdziwiłam się, że Kuba i Krzysiu nie byli razem w pokoju, jednak postanowiłam się w to nie wtrącać. Zostawiliśmy rzeczy w pokojach i udaliśmy się na jakiś obiad. Ostatecznie wylądowaliśmy w hotelowym bufecie, z którego był przepiękny widok na plażę i morze. Zjedliśmy smaczne jedzenie i poszliśmy na spacer po plaży, która znajdowała się tuż obok naszego hotelu. Wróciliśmy do pokoju wieczorem i Maciek zaproponował nam wyście na jakąś imprezę. Nikt nie protestował, więc już po niespełna godzinie piliśmy w klubie...

Pamiętam tylko neony i techno...

Ogólnie całą imprezę pamiętam jak przez mgłę. Wiem tylko, że reszta gdzieś zniknęła, a ja sama siedziałam przy barze i piłam kolejne drinki, co nie było mądrym pomysłem, patrząc na mój obecny stan. Rozglądając się w poszukiwaniu kogoś z ekipy, znalazłam Kubę, który na pewno przesadził z alkoholem. Podeszłam do niego i widząc, że jego stan jest gorszy niż myślałam, postanowiłam zabrać go do hotelu. Mimo nie dużej odległości od hotelu, z ogromnym problemem udało mi się wrócić do hotelu z ledwo żywym Kubą.

- Nareszcie jesteśmy sami - powiedział chłopak, kiedy byliśmy już w jego pokoju. Pomagałam mu się położyć, kiedy niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i w ułamku sekundy już leżałam pod nim. - sami... - powtórzył i wpił się w moje usta.

- Co ty robisz? - zapytałam próbując odsunąć się od blondyna, który niestety był silniejszy.

- Nikogo tu nie ma... - mówiąc to, pocałunkami zjechał na moją szyję. Było to bardzo przyjemne uczucie, jednak czuję się jakbym zdradzała Krzysia... Może nie jesteśmy razem, ale moim zdaniem była to tylko kwestią czasu...

- Przestań - w dalszym ciągu siłowałam się z nim.

- Bo co? Boisz się, że Krzysiu się dowie? - zaśmiał się ironicznie, nie przestając mnie całować po szyi i dekolcie.

- Kuba... Proszę przestań - powiedziałam po raz kolejny lecz tym razem chyba zadziałało, bo blondyn westchnął.

- Wiedz, że ci nie odpuszczę mała... - wyszeptał do mojego ucha. - I żaden Krzysiek mi w tym nie przeszkodzi...

~~~

Hehe coś się zaczyna dziać! Nareszcie! XD

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, wszystkie gwiazdki, których jest cała masa oraz za 4 tysiące wyswietleń!!! ❤❤❤

W niedzielę, pod wieczor pewnie, zrobię mataron. Nie wiem jeszcze jak, bo mam tylko dwa rozdziały napisane ma zapas... ale coś na to poradzimy. Mam nadzieje, że ktoś sie ucieszy z tego powodu ;)

Rozdział sprawdzony przeze mnie, więc... Pewnie jest duuuuużo błędów... SORY :/

A więc widzimy się pod koniec tygodnia ;*

~Alex

P.s: Widzę się z kimś na festiwalu w Płocku? ;)

Ekliptyka, ale o tym może później... |Quebonafide & KrzyKrzysztof|Where stories live. Discover now