Rozdział 27

1K 127 37
                                    

- Kuba... Spóźnię się na zajęcia. Muszę już iść - blondyn ewidentnie mnie ignorował, bo zabrał mi bluzkę. Stał z podniesioną ręką, w której trzymał moją koszulkę, a ja przez to, że byłam niższa nie mogłam jej dosięgnąć. Stałam przed nim, mając na sobie wszystkie swoje ubrania, oprócz bluzki ,co mu chyba nie przeszkadzało, bo jego usta błądziły po mojej szyi i dekolcie. Chyba muszę go wziąć podstępem... Udałam, że poddaje się jego pocałunkom. Kuba to zauważył, bo jego ręka, ta w której była moja koszulka, wylądowała na moich plecach. Sprawnym ruchem zabrałam mu moją zgubę i odsunęłam się od niego. - Szach mat! - powiedziałam dumnie, patrząc na zdezorientowanego Kubę. Szybko założyłam swoją koszulkę i pokazałam mu język.

- Grabisz sobie mała... - podszedł do mnie powoli i wpił w moje usta. Od razu oddałam pocałunek.

- Kochanie? Jesteś? - usłyszałam głos Krzysia i dźwięk zamykanych drzwi. Spanikowana spojrzałam na Kubę, a w myślach dziękowałam sobie, że byliśmy w garderobie.

- Poczekaj chwile! - powiedziałam i pokazałam blondynowi, żeby schował się do łazienki, a ja wyszłam do Krzysia.

- Hej - powiedział, składając krótki pocałunek na moich ustach. Źle się czuję z myślą, że sekundę temu usta Kuby dotykały moich, a teraz Krzysiu mnie całuje... - Przeszkadzam? - zapytał, rozglądając się po pokoju.

- Nie klient już poszedł, a ja porządkuje trochę zaplecze, bo mam jeszcze chwile. A ty, co tu robisz?

- Nie odpisywałaś, to pojechałem do was. Julka powiedziała mi, że masz sesję i, że jak już do ciebie jadę, to żebym ci przyniósł twoje kanapki, które zostawiłaś na blacie, śpiesząc się. No i tak oto jestem. I jak chcesz, to mogę cię podwieźć na zajęcia - uśmiechnął się.

- Dzięki, na śmierć zapomniałam o nich - wskazałam na jedzenie. - Pójdę po rzeczy i możemy jechać - uśmiechnęłam się i skierowałam się do garderoby.

- Zostawiam ci klucze i idę. Później zostaw je w recep... - Kuba przerwał mi pocałunkiem.

- Dam sobie radę. Widzimy się, mam nadzieję, niedługo - puścił mi oczko, a ja stanęłam na palcach i ponownie go pocałowałam. Wzięłam rzeczy i wróciłam do Krzysia.

- Możemy iść - powiedziałam i Krzysiek podwiózł mnie pod uniwerek.

@quebahombre:  

Było blisko i by nas zauważył....

@quebahombre:  

Będę musiał wykombinować coś innego...

@quebahombre:  

Miłej nauki mała :*

***

- Coś ty taka uśmiechnięta? - zapytała Julka, kiedy siedziałyśmy w jakiejś knajpce i jadłyśmy obiad.

- Nie mogę być szczęśliwa?

- Możesz, nawet wolę ciebie w takim wydaniu, tylko jestem ciekawa co spowodowało, że ta, która rzadko się uśmiecha, teraz tryska radością.

- Spotkałam się rano z Kubą i tak wyszło, że mam dobry humorek - powiedziałam zgodnie z prawdą, bo wiem, że by mi nie odpuściła.

- Nie wierzę w was... - zaśmiała się. - Ale mniejsza o to, Maciek powiedział mi, że jadą niedługo do Izraela, ja zresztą jadę z nimi, ale mają problem. Wojtek nie może jechać, a potrzebują fantastycznego fotografa. Kazali mi tak powiedzieć i przekonać cię jakoś.

- A Krzysiek jedzie? 

- No co ty. Pytali go, ale powiedział, że nie chce mu się. To jak?

- A co jak sobie pomyśli, że...

- Serio? Masz romans z Kubą, a przejmujesz się czymś takim? - przerwała mi. - Powiedz, że jedziesz, bo ja jadę i nie chcę być jedyną dziewczyną. 

- Okey... Mogę jechać. A kiedy?

- Pojutrze. Na weekend, więc nie musisz się martwic o szkołę.

~~~

Życie na krawędzi XD

Mam problem... Nie mam już napisanych rozdziałów, a nie chce mi się pisać.... Jakieś rady? Z drugiej strony, chciałabym zakończyć książkę w pewien szczególny dzień, a mam jeszcze trochę do napisania... ZMOTYWUJCIE MNIE JAKOŚ :(

A tak z innej beczki, to zbliżamy się do 10 tysięcy pod tą książką 😍😍 Chcielibyście coś z tej okazji? Może jakiś maraton? 🤔

Do następnego (kiedyś na pewno),

~Alex

Ekliptyka, ale o tym może później... |Quebonafide & KrzyKrzysztof|Where stories live. Discover now