Rozdział 1

531 24 10
                                    

Usłyszałam cichy brzęk zamykanej szafki tuż nad swoją głową. Dźwięk ten wyrwał mnie z błogiego stanu w jaki wpadłam podczas lektury. Romansidło które pożyczyła mi starsza siostra było naprawdę niezwykle interesujące.

Teraz niestety zgubiłam wątek i zostałam zmuszona do przeczytania tej strony od nowa... Zanim jednak to nastąpiło uniosłam spojrzenie. Ponieważ naprzeciwko znajdowało się okno, najpierw oślepił mnie jego blask. Gdy oczy przywykły do takiej gry światła przeszedł mnie dreszcz.

Książka ma niezwykły wpływ na człowieka... nie mam pojęcia do końca jakie zaklęcie zapisane było na jej kartach... ale słodki flirt amerykańskiej piosenkarki i włoskiego gondoliera sprawił... że stojący przede mną statystyczny uczeń stał się... gorącym ciachem.

Zwykłam widywać go już wcześniej w drodze na matmę w drugiej części szkoły. Pomiędzy budynkami, na odkrytym placu przesiadywał z grupą popularnych chłopców w krzakach paląc papierosy. W przeciwieństwie do swoich kumpli nie był obgadywany przez szkolne plotkary ani rozchwytywany. Był trochę jak cień. Zupełnie tak jak ja...

Od pierwszej klasy gimnazjum kontakty z rówieśnikami szły mi jakoś marnie... Podstawówkę mogłam nazwać za szczyt mojego społecznego życia, które upadło zupełnie po szóstej klasie. Dokładnie w wakacje, gdy wypady na miasto ze starymi koleżankami zredukowały się same do zera. Podupadła przez to moja samoocena, a gdy pojawiłam się w nowej szkole chęci na poznanie nowych ludzi doszczętnie we mnie wygasły. To był mocny falstart. Obudziłam się w drugiej klasie w momencie, gdy wszyscy podzielili się już na grupy. Każdy czuł się dobrze we własnej i dla wyrzutków nie było miejsca... To sprawiło, że do końca gimnazjum zostałam sama...

Obiecałam sobie, że w liceum wszystko się zmieni. Nie trudno zgadnąć, że skoro długą przerwę spędzam na końcu korytarza, pod szafkami, gdzie zazwyczaj nikogo nie ma, z książką w dłoni to... Mój plan spalił na panewce.

Zgadza się. To koniec drugiej klasy, a ja zamieniłam tylko kilka słów z moją koleżanką z ławki, gdy chciałam pożyczyć długopis. Ach... I raz nadepnęłam innej na stopę, więc musiałam powiedzieć "przepraszam".

Znam dokładnie imiona wszystkich ludzi w mojej klasie, ale nikt nigdy nie pamięta mojego. To zbędna informacja. Nikt nie zadaje sobie trudu przejmowania się wyrzutkiem.

Wracając do sedna. Chłopak.

Siedziałam akurat tak, że nie musiał zupełnie zwracać na mnie uwagi. Miał doskonały dostęp do szafki i kilka wydrukowanych selfie z jakąś niczego sobie laską wewnątrz. To pewnie jego dziewczyna. Obrzuciłam fotografie szybki spojrzeniem, zanim zamknął drzwiczki. Wyjął właśnie jakąś sportową torbę, zapewne szykując się na wf... czy coś w tym rodzaju.

Potem moje spojrzenie powędrowało na niego. Miał dzisiaj luźną, białą koszulkę z krótkimi rękawami, które opinały jego mięśnie. Zaczesał kasztanowe, krótkie włosy do tyłu, a niesforne kosmyki sterczały we wszystkie strony. Łobuzerskiego uroku dodawały mu błękitne oczy i lśniący uśmiech...

Wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę, gdy niespodziewanie zrozumiałam, jak to musi wyglądać! Speszyłam się i schowałam nos w książce, ale prędko zorientowałam się... że naprawdę mnie nie zauważył.

Ruszył korytarzem w kierunku wyjścia z budynku.

— Gdy zeszła schodkami w kierunku weneckiego kanału... — zaczęłam pod nosem czytać fragment książki na którym skończyłam, próbując odgonić od siebie myśli jakie na kłębiły się w mojej głowie.

Letnie SzczęścieWhere stories live. Discover now