Rozdział 31

30 4 3
                                    

— Ale jesteś śliczna! — Pisk siostry wypełnił mój pokój, gdy zrobiła krok w tył chcąc obejrzeć swoje dzieło. Właśnie upięła mi włosy w przepiękną harmonię sztucznych fiołków i brokatowych spineczek. Uznałyśmy, że tak ozdobione fale moich blond kosmyków będą idealnie współgrać z jasną sukienką.

Strzał w dziesiątkę.

Teraz nie tylko Janek mógł nazywać mnie księżniczką, to była stylizacja na jedną z nich.

Uśmiechnęłam się do swojej promiennej twarzy odbijającej się w lustrze. Zuza z pewnego dystansu przyglądała mi się ze złożonymi w zachwycie dłońmi. Bardzo mi to pochlebiało, a przy okazji rumieniłam się speszona.

— To twoja zasługa — stwierdziłam, przyglądając się makijażowi, który również zawdzięczałam jej magicznym dłoniom. Zachichotała w odpowiedzi biorąc mnie za rękę, aby zmusić do zejścia z krzesła.

Zakręciłam się z jej pomocą kilka razy, wprawiając w ruch bajeczną sukienkę.

— Pożyczę ci moje buty. Będą idealnie pasować! — zawołała, jakby nagle dostała olśnienia. Wybiegła z pokoju jak burza, chcąc dopełnić swojego epokowego odkrycia.

Parsknęłam na ten widok. Chyba nic nie było w stanie wybić mnie ze wspaniałego nastroju w jaki wprawiał mnie bal. To miało się dziać już za dwie godziny. Myślałam że umrę z podekscytowania.

Nie mogłam się doczekać!

„Przyjadę po ciebie limuzyną ślicznotko, czekaj na mnie"

Tę wiadomość mogłam czytać milion razy. Żaden przerażający sen nie był w stanie pozbawić mnie magicznej wiary we wspaniałą rzeczywistość.

Informacja o pocałunku Anity i Janka na deskach szkolnego teatrzyku zakręciła mi w głowie, gdy nocą wymieniałam smsy z Sylwią. Panicznie wystraszyłam się mary, jaka ukazała mi się przed oczami. Płakałam chwilę zawinięta w pościel próbując dojść do siebie, a później znów zabrałam się za wykręcanie numeru do Róży.

Ale to nic. Nie zadzwoniłam. Otarłam łzy, wzięłam głęboki oddech... A po upływie kilku dni nareszcie byłam gotowa na najlepszą imprezę pod słońcem.

Nie mogłam być pewna, że dostanie takie miano gdy już się skończy, ale przeczuwałam, że będzie czymś wielkim. Podświadomie widziałam już wielkie emocje związane z tym dniem. Coś co zapamiętam do końca życia z najpozytywniejszym wydźwiękiem!

Siedziałam jak na szpilkach, gdy siostra nakładała mi cienie na oczy. Wierciłam się też, uniemożliwiając jej równe pociągnięcia grzebieniem.

I finalnie byłam gotowa!

— Jestem, mam! — Zuza wróciła wymachując dwiema parami butów. Jedne białe szpilki ze srebrnymi klamerkami trzymała za długie paski, przez co dyndały śmiesznie stukając o siebie obcasami.

Poza tym wzięła też dwa srebrzyste balerinki, lśniące brokatem w świetle niewielkiej lampki.

— Och rany, to te co kupiłaś dwa lata temu na swoją studniówkę! — Pochwyciłam błyskotki w dłonie, nie mogąc się na nie napatrzeć. Tego typu obuwie nie należało do mojego codziennego stylu, ale uwielbiałam oglądać jak migocze na czyichś nogach.

Siostra skinęła głową.

— Tak, są super wygodne. — Wyciągnęła je w moim kierunku, uśmiechając się szeroko.

— Nie — rzuciłam od razu, przechodząc w śmiertelnie poważny ton. — Nie mogę ich wziąć, no coś ty. — Mój grobowy wyraz twarzy mówił sam za siebie. Jak mogłabym wziąć takie świetne i pamiątkowe zarazem buty na bal, nie będąc pewną czy wrócą w jednym kawałku.

Letnie SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz