Rozdział 15

71 8 2
                                    

Następne piętnaście minut było jakby wyjęte z jednego z moich najwspanialszych snów. Staliśmy w blasku ciepłego słońca, otoczeni przyjemnym powiewem wiatru. Dokoła panowała niemalże zupełna cisza, nie byłam w stanie usłyszeć rozmów reszty grupy. Co jakiś czas leniwie przejeżdżające auto, robiło doskonałe tło dla jego głosu.

Chłonęłam każde wypowiedziane przez niego zdanie, jak tlen. Wszystkie ukajały mnie niczym kołysanka mojej mamy w jeden z tych ponurych dni, gdy byłam mała.

Rozmawiałam z najwspanialszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek udało mi się poznać. Zobaczyć w ogóle!

Cała jego uwaga skupiona była na mojej osobie i wyraźnie dawał mi to do zrozumienia. Głębia jego cudownych oczu przeszywała mnie na wskroś, powodując przy tym przyjemne łaskotanie w żołądku. Ogrzewał moje serce niczym rozpalone ognisko.

Mimo to wcale nie czułam się zestresowana. Już po kilku sekundach przyjemnej pogawędki, wyluzowałam zupełnie. Czułam się jakbym znała go od zawsze. Równie dobrze mógłby być moich znajomym z podwórka.

Mówił o sobie, o tym skąd się zna z resztą ludzi, co lubi, ale co chwilę też pytał o mnie. Widziałam, że interesuje go moje stanowisko, chciał mnie poznać. Pomiędzy wierszami rzucał też jakimś żartem i uśmiechał się ciepło, gdy wybuchałam cichym śmiechem.

Dowiedziałam się o nim naprawdę dużo, a każdy szczegół dodatkowo upewniał mnie w tym jaki Janek jest idealny. Kochał zwierzęta, miał w domu dwa wielkie owczarki niemieckie, w wolnych chwilach chodził na basen i chwalił się, że nauczył pływać już parę osób. Stąd właśnie znali się z Danielą, gdy pewnego razu przyszła z koleżankami, pośliznęła się i wpadła na głęboką wodę, a on uratował ją od utonięcia. Następnie pokazał jej co i jak, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Okazało się wtedy, że jest to dobra znajoma Róży, którą już wtedy znał i tak zaczęli się ze sobą zadawać.

Wspominał też, że kocha lody jagodowe, uwielbia żółte samochody, a napomknął to, gdy po ulicy niedaleko śmignął jeden z takich właśnie. Z uwagą słuchał, gdy mówiłam, że nie znam się na autach, ale uważam, że białe są bardzo ładne. Oraz wtedy, gdy zastanawiałam się czy kiedykolwiek próbowałam już jagodowych gałek.

Gdy finalnie stwierdziłam, że chyba jednak tego nie robiłam, Janek obiecał, że kiedyś mnie na takie zabierze. Ta propozycja spowodowała kolejny, silniejszy od pozostałych dreszcz przebiegający przez całe moje ciało. Silne wypieki wpłynęły na mą twarz, a ja zaśmiałam się, aby pozbyć się zawstydzenia.

Wtedy właśnie te wspaniałe piętnaście minut dobiegło końca, bo osoba trzecia wdarła się brutalnie do naszej rozmowy. Jednak zupełnie się jej nie dziwię, bo ja również zniecierpliwiłabym się w końcu na ich miejscu.

Dla mnie chwila ta minęła jak pstryknięcie palcami, ale im pogawędka którą sobie ucięliśmy musiała się dłużyć niczym okropnie nudna lekcja historii o starożytnej Grecji.

Zmieszałam się więc i spuściłam spojrzenie, gdy dobiegły nas słowa Róży, która właśnie podeszła bliżej.

—No dobra Romeo i Julcia! Koniec tego flirtowania, zaproś ją później na kawę!—zaśmiała się klepiąc nas oboje po ramionach jednocześnie. Odchrząknęła chwilę potem, gdy Janek wyprostował się jak struna gwałtownie i pomasował po karku.

Wydawało mi się wtedy, że oboje czujemy to samo, pewien rodzaj zawstydzenia. Było to zupełnie jak cios szpadą w brzuch, niezwykle gwałtowny i rozpraszający.

Letnie SzczęścieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon