Rozdział 27

33 5 3
                                    

Słońce leniwie wyjrzało już zza horyzontu, przeciągając długie promienie w białych obłoczkach. Ptaki wiwatowały na jego nadejście słodkimi melodyjkami.

Dzięki tym dźwiękom zrozumiałam dopiero, że z momentu na moment jesteśmy coraz bliżej dnia. Powietrze dostające się do mojego pokoju przez okno dalej było orzeźwiające i nocne.

Lucien wyznawał właśnie swojemu ojcu, że portfel, który przypadkiem znalazł się u niego w samochodzie, należy do jego eks dziewczyny, Camille. Nie chciała się pogodzić z rozstaniem i zostawiła u niego ponad tysiąc w gotówce. Plus dokumenty oczywiście.

Chłopak przypuszczał, że padło jej na głowę. Ja bałam się najgorszego. Co jeśli pomyślała o zakończeniu wszystkiego? Dosłownie wszystkiego? Póki akcja nie wróciła do jej sylwetki siedziałam w olbrzymich katorgach, rozważając wszystkie opcje. Jaki pomysł wpadł do głowy twórcy?

Przyciskałam poduszkę do piersi, usadowiona w gnieździe z własnej kołdry. Moje oczy wlepiały się w ekran laptopa jak zahipnotyzowane.

Ćwierkot ptaków na zewnątrz zmusił mnie o przeniesienie spojrzenia w dolny róg ekranu, aby zrozumieć, że było już trochę po czwartej. A ja ciągnęłam właśnie piąty odcinek Porannej Rosy.

Dzyń, dzyń!

— Muszę jechać, Figa właśnie napisała, że Camille dziwnie się zachowuje! — usłyszałam. Lucien zapakował się do swojego czarnego mustanga i ruszył z podjazdu z piskiem opon.

Ciarki przeszły po moich odkrytych ramionach, zostawiając przyjemne uczucie ekscytacji. Delikatnie zmieszane z troską o jedną z bohaterek.

Potem nastąpiło kilka mistrzowsko uchwyconych kadrów pędzącego auta. Natura, kolory, cienie i światła nadawały całemu serialowi artystycznego wydźwięku. Zaczynałam mocno uwielbiać go oglądać.

Wtem spostrzegłam, że ekran komórki, leżącej niedaleko mojej nagiej stopy, lśni w półmroku. Nacisnęłam więc prędko pauzę i sięgnęłam po nią.

Zupełnie przypadkiem dźwięk smsa, którego dostał Lucien, zlał się z wiadomością wysłaną do mnie.

Odblokowałam telefon, szybko analizując wzrokiem tekst. To była kolejna wiadomość od Danieli, która tej nocy nadrabiała właśnie odcinki kreskówki o trzech super tajnych agentkach.

„Powiedz mi czy poznałaś nareszcie Tarę?"

Znów to samo pytanie. Uśmiechnęłam się do siebie przewracając wymownie oczami, mimo że i tak nie mogła tego zobaczyć.

„Nieeee, mówiłam że dam ci znać! XD"

Odpisałam prędko, rozpraszając swoje podenerwowanie akcją. Zbyt bawiło mnie jej zaangażowanie. Podobno Tara była jej ulubioną postacią, którą też z pewnością, jak to określiła, powinnam pokochać.

Zaraz potem nie mogłam się powstrzymać, aby dosłać coś jeszcze.

„Daj mi się przejmować Camille"

„Wyślij".

Minęła zaledwie chwila i znów włączyłam odtwarzanie.

Piękne ujęcie błyszczących felg mustanga mignęło mi przed oczami. Satysfakcjonujący warkot silnika napędzał bicie serca, które znów wciągnęło się w napięcie.

Płuca zacisnęły się w wyczekiwaniu. Twarz Luciena na ekranie była cała przerażona. Dłonie drżały mu na kierownicy, gdy skręcał w ulicę, na której mieszkała Figa.

Letnie SzczęścieWhere stories live. Discover now