8.Informacja

626 43 8
                                    

Myślałam, że najgorsze będzie podjęcie decyzji. Ale nie przewidziałam jednego – tego, co będzie później. Teraz już wiedziałam, że tamto to było nic w porównaniu z tym.

Tak, tak, ten wielki, wielki problem z powiadomieniem rodziców.

„Przepraszam bardzo, nie wiem, czy już wiecie, ale jestem w ciąży. To nic takiego, naprawdę, żyjcie sobie dalej, jak żyliście, i nie przejmujcie się mną".

Taki tekst chyba raczej nie mógł przejść. Musiałam wszystko starannie obmyślić, a czasu na pierwsze zapoznanie z problemem miałam stanowczo za mało – w końcu już za niecałe półtorej miesiąca miałam zakończyć edukację i wrócić do domu, a nie mogłam przyjechać i powiedzieć im wszystkiego z dnia na dzień, to byłby dla nich zbyt duży szok.

Oprócz rodziców zostało jeszcze moje liczne rodzeństwo. Bill, Charlie, Percy, Fred, George i Ronuś.

Dlaczego ja nie mogłam urodzić się jedynaczką? Dlaczego? A i owszem, powiem, dlaczego: dlatego że mnie zawsze prześladował pech!

Wszyscy o mnie dbają, wszyscy się o mnie troszczą, bo jestem najmłodsza. Uważają mnie za dziecko. Chociaż jeden plus wyniknie z całej tej sytuacji – może w końcu dotrze do nich, że jestem już dorosła i sama mogę decydować o sobie.

A więc tak: powiadomienie rodzeństwa. Z Ronem miałam styczność na co dzień, więc nie byłoby większych problemów, ale... Ho ho, problemy to się zaczną, kiedy już mu powiem! Poleci do Malfoya, żeby go zabić (co w sumie nie jest samo w sobie taką złą perspektywą), a później zabije mnie. A potem może i popełni samobójstwo, bo będą nim targać tak okropne wyrzuty sumienia.

Nie, wróć. Nie zabije Malfoya, bo nie wie, że to on jest ojcem. No chyba, że bym mu powiedziała, a tego na pewno nie zrobię.

Więc, kontynuując, nie zabije Malfoya i pierwszą osobą, którą uśmierci, będę ja. No i tam przy okazji moje dziecko, ale kto by się tym przejmował.

Jak już do niego dotrze, pewnie i tak popełni samobójstwo, ale będzie o tyle gorzej, że Malfoy nadal będzie człapał po świecie, naśmiewając się z naszej wielkiej, rodzinnej tragedii.

Cudowna perspektywa. Z wielką chęcią pozwoliłabym Ronowi go wcześniej udusić, ale w życiu nie przeszłyby mi przez gardło słowa „Malfoy jest ojcem".

Ron jako pierwszy odpadał. Najchętniej powiedziałabym mu dopiero po jego powrocie do domu w czerwcu, ale lekko by się zdziwił, widząc mnie z brzuchem (wciąż nie mogłam przywyknąć do myśli, że będę miała wielki brzuch!). Zresztą Ron nie był tu najważniejszy, można pomyśleć o nim później.

Fred i George jak nic mieli zacząć mi dogryzać i dowcipkować sobie moim kosztem. Na nich zawsze można liczyć w trudnych chwilach, wiedzą, jak człowieka jeszcze bardziej zdołować. Z pewnością palnęliby coś o antykoncepcji i zaproponowaliby, żebym została nową twarzą ich najnowszego antykoncepcyjnego wynalazku.

Jakbym już nie była zła na siebie, że o tym nie pomyślałam. Im chyba lepiej też nie mówić od razu, chyba zbiorę się na odwagę dopiero w maju.

Percy? Ha, ha, dobry żart. Miałby jeszcze więcej powodów, żeby trzymać się z dala od rodziny. Już i tak odwiedzał dom tak rzadko, jak tylko mógł, żeby nie robić przykrości mamie. Nie przepadał za nami – psuliśmy mu reputację. Ciekawe czy kiedykolwiek by się zorientował, że kiedyśtam byłam w ciąży. Można by mu wmówić, że adoptowałam, pewnie nawet nie zauważyłby podobieństwa dziecka do mnie.

O ile w ogóle miało być do mnie podobne. Szczerze mówiąc, chociaż nie życzyłam maleństwu charakterystycznych, rudych włosów Weasley'ów, a także piegów na całej twarzy, nie widziałam innego wyjścia.

You are the only one |DRINNY| Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora