16.Prześladowana

448 30 12
                                    

Zanim otrząsnęłam się ze zdziwienia, minęło trochę czasu. Musiałam oswoić się z myślą, że, po pierwsze, stoi oto przede mną Malfoy, po drugie, chce ze mną rozmawiać, po trzecie, na jego twarzy nie ma przyklejonego, krzywego uśmieszku, a po czwarte, właśnie pierwszy raz w życiu zwrócił się do mnie po imieniu.

Chyba miałam prawo patrzeć na niego jak na przybysza z innej planety, prawda? Na usta cisnęło mi się pytanie: „Kim jest stojąca przede mną osoba?". Zamiast tego wydostało się z nich coś, co brzmiało jak „eee?". Świetnie, Ginny, gratuluję elokwencji.

- Więc jak? – spytał, ani trochę nie zakłopotany czy zdezorientowany. Mogłam mu tylko zazdrościć.

- Eee... - mruknęłam.

- Świetnie. To może przejdziemy tam. – Wskazał na jeden z gobelinów. Nie wiedziałam, że tam jest jakieś przejście.

Wzruszyłam ramionami. Minął mnie i podszedł w tamto miejsce. Odsunął gobelin, ukazując przejście.

- Idziesz? – spytał, patrząc na mnie wyczekująco.

Ja i moje waciane nogi ruszyłyśmy do przodu i przeszłyśmy pod gobelinem, wciąż przytrzymywanym przez Malfoya. Kiedy przechodziłam koło niego, zauważyłam, że cofnął się trochę, jakby bojąc się mnie dotknąć.

A może po prostu mi się wydawało. Za gobelinem panowała przeraźliwa ciemność. Rzuciłam mu zlęknione spojrzenie, ale on patrzył gdzieś w przestrzeń nad moją głową. Z cichym westchnieniem weszłam w mrok korytarza. Przez chwilę nic nie widziałam. Wzdrygnęłam się, kiedy coś dotknęło moich pleców. Okazało się, że to tylko Malfoy musnął mnie, idąc. Zatrzymał się gwałtownie i cofnął o krok, kiedy na niego spojrzałam.

Nie widziałam jego miny, a szkoda. Usłyszałam szelest jego szaty i po chwili na lewo błysnął słaby płomyk świecy, unoszącej się w powietrzu.
Twarz Malfoya i jego błyszczące oczy wyłoniły się z mroku. Odchrząknął.

- Hm... no tak na początek wypadałoby chyba... eee... przeprosić. Cię.

- Co? – wymamrotałam.

Moje oczy zaczęły przyzwyczajać się do półmroku, a przynajmniej na tyle, żeby zobaczyć jego wydęte usta.

- Przeprosić – powtórzył. – Cię – dodał po chwili.

I wtedy wszystko zaczęło wracać do normy. Odzyskałam pełną kontrolę nad swoim ciałem. Chciało mi się śmiać, choć nie wiedziałam czemu. Odzyskałam kontrolę nad swoim językiem.

- No to słucham – rzuciłam zgryźliwie, uśmiechając się na widok jego zakłopotanej miny.

Wymamrotał coś w stylu „szepszam".

- Słucham?

Westchnął.

- Przepraszam – mruknął.

- Za? – Hm, no tak. Nie wiedziałam jeszcze, za co tak w ogóle mnie przeprasza.

- Za... hm... jakby to powiedzieć... moje zachowanie?

- Mnie się pytasz? – zakpiłam.

Tak, tak! Po raz pierwszy byłam górą nad Malfoyem! Chyba zauważył moją chwilę triumfu i postanowił coś z tym zrobić. Zazgrzytał zębami.

- Weasley. Nie wkurzaj. Mnie. Staram się. Być. Miłym.

- Nie rozśmieszaj mnie – warknęłam. Czy musiał psuć moją każdą miłą chwilę?

- Weasley! – krzyknął i szybko zamknął oczy, oddychając ciężko.
Próbował nie stracić panowania nad sobą.

Nie byłam stuprocentowo pewna, czy chcę koniecznie mu pomóc, ale milczałam. Nie wiedziałam czemu, ale milczałam. Zamiast kipieć wściekłością, wpatrywałam się w niego. Moje oczy już przywykły do ograniczonego światła.

You are the only one |DRINNY| Where stories live. Discover now