Epilog

555 30 19
                                    

Pierwszy promień słońca dosięgnął moich zmęczonych oczu. Nie spałam całą noc.

Czuwałam. Minął rok, od kiedy dowiedziałam się o śmierci Draco. Nadal nie potrafiłam się z tym pogodzić. Nadal czekałam, nadal miałam nadzieję, że wróci, cały czas łudziłam się, że nagle pojawi się w drzwiach, uśmiechnie, podejdzie do mnie i przytuli.

Powie, że nic się nie stało, że teraz już wszystko będzie dobrze. Jednak nic takiego się nie działo.
Wiatr smagał moją twarz, gdy stałam tak, wokół mając pustkę.

Ptaki ćwierkały nad moją głową, ale dla mnie równie dobrze mogłyby przestać istnieć, tak jak on po prostu przestał istnieć.

Rok temu Hermiona zmusiła mnie do wprowadzenia się do niej i do Rona i zamieszkania z nimi, póki niebezpieczeństwo nie minie.

Jakiś czas później potwierdziły się moje domysły o ciąży. W lutym przyszła na świat moja córeczka, szarooka i blond włosa. Nazwałam ją Convalie Alexandra Malfoy, tak jak chciał Draco.

Często płakałam nad jej łóżeczkiem, patrząc w znajome mi oczy, próbując zrozumieć, dlaczego jedni odchodzą, a inni przychodzą, dlaczego nie mogą współistnieć.

Mniej więcej w tym czasie Voldemort został pokonany, a Harry ogłoszony bohaterem.

Mogłam więc bezpiecznie wyprowadzić się od Rona, Hermiony i ich nowonarodzonych bliźniąt, Jervisa i Juliette.

Kupiłam piękny, przestronny dom na wsi. Wiedziałam, że Draco bardzo by się spodobał.

Zamieszkałam tam razem z Nickiem i Convalie. Po raz kolejny uciekłam od wspomnień, od świata.

W zaciśniętej dłoni trzymałam list. Moje ostatnie pożegnanie.

Draco,
Wszystko ma swoje miejsce i czas. Na wszystko przyjdzie kiedyś pora. Wszystko musi przeminąć. Czas płynie nieubłaganie na naszą niekorzyść. Jedni odchodzą szybciej, wcześniej, inni później. Czy jest w ogóle jakaś możliwość rozstrzygnięcia, w którym przypadku jest gorzej? Pewnie powiesz - w pierwszym, bo przecież tyle życia było jeszcze przed Tobą. Ja powiem - w drugim, bo tyle jeszcze życia bez Ciebie. Kto ma rację? I czy naprawdę logicznym jest to porównywać?
Mówiłeś, że mnie nie zostawisz.
Zostawiłeś.
Jak mam wierzyć ludziom? Jak mam ufać, będąc tyle razy zawiedzioną? Jak mam pogodzić się ze stratą, której wcale nie chcę uznać? Wolę trwać w ułudzie. Wolę myśleć, że jesteś gdzieś blisko, że czuwasz nad nami. Czasem wydaje mi się, że słyszę Twój głos, słyszę, jak mnie wołasz, ale nie mogę odpowiedzieć na wezwanie. Nie potrafię.
Widzę Cię w naszych dzieciach. Widzę Cię w twarzy Nicky'ego i w oczach Convalie. Nie potrafię zapomnieć. Czas nie leczy ran. Czas pozwala odczuwać je coraz rzadziej, coraz mniej boleśnie, ale one nigdy tak naprawdę się nie zagoją. Wciąż Cię widzę.
Twoją twarz.
Twoje oczy.
Twój uśmiech.
Wszystko, co kiedykolwiek do mnie powiedziałeś, wszystko, co w Tobie kochałam, wszystko, co z Tobą przeżyłam.
I nie żałuję. Pozostaniesz w moim sercu już na zawsze. Nie wyszłam i nawet po dłuższym czasie nie mam zamiaru wychodzić ponownie za mąż. Wiem, że nikogo innego nie będę potrafiła pokochać tak, jak Ciebie.

Ty byłeś jedyny.
Tylko Ty zawładnąłeś moim sercem.

TYLKO TY JEDYNY

Ginny

Nie spojrzałam na niego. Znałam treść na pamięć. Nie było sensu dłużej tego odwlekać. Musiałam ostatecznie się rozliczyć.

Musiałam kazać sercu zamilknąć. Musiałam uwierzyć, że to naprawdę koniec, koniec wielkiej, miłosnej historii, pierwszej prawdziwej i jedynej w moim życiu. Otworzyłam zaciśniętą dłoń. Kartka papieru dała się porwać wiatrowi. Tańczyła w powietrzu, wabiła mnie swoją treścią. Stałam w miejscu.

Odwróciłam wzrok, żeby nie patrzeć. Po moich policzkach znów spływały łzy, ale nie czułam potrzeby, aby je powstrzymywać. Czekałam, aż ktoś zetrze je z mojej twarzy. I wiedziałam, że się nie doczekam.

You are the only one |DRINNY| Where stories live. Discover now