14. Kombinezon

3.5K 127 153
                                    

Oni tylko kiwnęli głowami, a ja ustawiłam się na miejscu. Podniosłam rękę do góry i wycelowałam w tarczę. Skupiłam się i....

Nic. Kompletnie nic się nie stało. Skupiłam się bardziej i przez chwilę widziałam niebieski pyłek, który po sekundzie zniknął. Kurcze! Nie wiedziałam, że to aż tak trudne.

- Co za gówno - jęknęłam żałośnie - To bez sensu! Nie potrafię się skupić!

- To twój pierwszy raz. Nie poddawaj się Viv! - krzyknęła zachęcająco Jas.

- Spróbuj jeszcze raz! - powiedział pełen wiary Steve. Wiary we mnie.

Dobra, dam radę! Wyciągnęłam rękę w stronę tarczy i skupiłam się. Nic. Drugie podejście. Niebieski pyłek koło moich palców. Już tak blisko! Trzecie podejście.

- Dalej mała! Do trzech razy sztuka! - powiedziała Jas.

Skupiłam się jak tylko mogłam. Tylko tym razem postanowiłam zrobić coś ryzykownego. Zaczęłam zbierać najgorsze chwile w moim życiu. Wypadek mamy. Cięcie się przez pół życia. Chodzenie do psychologa. Nienawiść do ojca. To wszystko mi się przypominało. Dłużej nie wytrzymałam. Zebrała się we mnie energia, która szybko ze mnie zeszła z moim okrzykiem bólu.

- VIVI!!!

Usłyszałam jeszcze przerażony krzyk Jasmin i poczułam jak ktoś mnie podnosi a potem tylko ciemność.

***

- Bip, bip, bip.

Hm? Czy to był tylko piękny sen a to mój przyjaciel budzik? Chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Coś mi przeszkadzało. Spróbowałam jeszcze raz i... Udało się. Jednak szybko zamknęłam je z powrotem przez oślepiające światło. Starałam się jeszcze raz powoli otworzyć oczy. Po chwili przyzwyczaiłam się do światła i zaczęłam się rozglądać. To jednak nie był sen. Jestem chyba w szpitalu albo nadal jestem w Avengers Tower tylko na oddziale szpitalnym. Chciałam wstać, ale dopiero teraz zauważyłam, że nie mam jak. Na mojej ręce spała Jas. O jejku czy ona była przy mnie cały czas? A tak w ogóle to ile spałam? Pewnie jeden dzień czy coś. Delikatnie chciałam uwolnić moją rękę tak, żeby nie obudzić Jasmin. Jednak jak to ja musiałam coś odwalić! Tak - wyjęłam rękę, ale później strąciłam torebkę Jas bo chciałam wziąść wodę, żeby się napić. Czy ja zawsze muszę coś zrobić źle?! Jas otworzyła oczy zaalarmowana niepokojącym dźwiękiem. Kiedy jej zasypany wzrok spoczął na mojej osobie wytszeszczyła oczy. Uśmiechnęłam się przepraszająco a ona nie czekając dłużej przytuliła się do mnie. Ho, ho, ho! Co tu się stało... Prawie spadłam z łóżka.

- Tak się ciesze, że nic ci nie jest!

- Eee... A coś mi było?

- Tak! - powiedziała i schowała głowę w zagłębianie mojej szyi.

- Dooobra... Najważniejsze pytanie: ile spałam? Godzinę? Dwie? a może Dzień?

- Spałaś tydzień...

- Że jak?! - jak to tydzień?! Przecież ja tylko sobie zemdlałam! To przecież bardzo normalne!


- Noo trochę przesadziłaś... Ciężko było mnie odciągnąć od ciebie. Nie chciałam cię spuszczać z oka.

- Dobra jeżeli za trzy sekundy nie dowiem się co się stało to ktoś zginie - powiedziałam z lodem w głosie. To są jakieś jaja?

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅حيث تعيش القصص. اكتشف الآن