36. "Co ja zrobiłam..."

1.1K 49 77
                                    

- Idziemy? - pyta się uśmiechnięty.

- Jasne! - mówię i ruszamy w powolnym kroku do najbliższej lodziarni.

Po kilku chwilach znaleźliśmy się koło lodziarni. Nie za bardzo wiedziałam o czym mamy rozmawiać, więc w ciszy czekaliśmy na nasze szejki. Ja wziełam czekoladowego a on wanilię.

- Więc? - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem.

- Co? O co ci chodzi? - zaśmiał się seksownie jak to ma w zwyczaju i powiedział.

- Ty i ten twój chłoptaś... - powiedział wyluzowany. Na moich policzkach pojawił się czerwony odcień połączony z różowym. Czemu akurat ten temat?

- Nawet dobrze... Chociaż jutro ma być bal a wredna małpa Liz mi go zabrała... No, ale ogólnie to staram się nie myśleć o drużynie i wojnie bohaterów... Dużo się działo u mnie, ale teraz muszę myśleć co się stanie w przyszłości i nie patrzeć na przeszłość - spojrzał na mnie braterskim wzrokiem i odezwał się łagodnie.

- Hej mała... Pamiętaj, że możesz mi się zwierzyć. Wiem jak bardzo to przeżywasz... Avengers to była twoja rodzina, ale... Wszystko się zmieniło. Ty też się zmieniłaś. Mam wrażenie, że teraz jesteś dorosłą kobietą a minął tylko rok od naszego poznania. Kiedyś wydawałaś się małą bezbronną Viveką a teraz jesteś bardziej dojrzała.

- Na prawdę? - spytałam zdziwiona odbierając swojego szejka.

- Na prawdę - odpowiedział również sięgając po swojego szejka - No a tak teraz całkiem poważnie. Wyjebać tej małpie Liz? - zaśmiałam się razem z nim i ruszyliśmy ścieżką rozmawiając. No i jak zwykle wygłupiając się. Przy nim nawet nie zauważyłam, że jest tak cholernie ciemno. Od małego boję się ciemności. W każdej chwili jakiś psychol może na mnie wyskoczyć, a ja nie zdążę zaatakować.

- Co ty na to? - z moich rozmyśleń wyrywa mnie Mike, który patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.

- Eee, zamyśliłam się... Możesz powtórzyć? - przekręca oczami i znowu mówi.

- Ja wiem, że jak wspomniałem o twoim chłoptasiu to już odlatujesz, ale bądź tak miła i mnie słuchaj co? - skuliłam się i powiedziałam.

- Przepraszam, ale jest tu tak ciemno, a jak... - nagle Mike się zatrzymał i odwrócił się w moją stronę. Złapał mnie pod dupą i w mgnieniu oka podniósł przerzucając mnie na jego ramię. Ruszył tak jakby nic się nie stało i do tego walnął mnie dwa razy w tyły - Hej! Mike, puść mnie! I zabieraj łapy bo ci je połamię!

- Jezuuu, kobieto nic ci się ze mną nie stanie.

- Zabieraj łapy! - pisnęłam wkurzona. Zaśmiał się, ale grzecznie przerzucił dłoń na tył kolana - A teraz mnie postaw! Dlaczego w ogóle to zrobiłeś?!

- Bo to jest znak, że nic ci się nie stanie. Jeżeli sama chcesz iść to masz mi nie marudzić, że się boisz. Ufasz mi? - spytał stając w miejscu. Kiwnęłam głową mimo, że tego nie widział.

- Tak, ufam ci...

- Nie bój się. Ze mną nic ci się nie stanie - powiedział odstawiając mnie na miejsce. Popatrzyłam mu w oczy i lekko go przytuliłam. I pomyśleć, że rok temu bałam się go... A teraz jest dla mnie jak brat. Nadal jest dupkiem, który pali i pije kiedy chcę, ale przestał bawić się kobietami. Jest bardziej delikatny i czuły niż wcześniej. Cały czas mówi, że dziękuję mi bo gdyby nie ja nadal był by takim dupkiem jak kiedyś. Oderwaliśmy się od siebie a on znowu powiedział.

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz