- Tato, ale ja nie dam rady! - krzyczę na ojca, kiedy mamy się szykować na walkę z drużyną Steve'a.
- Zrozum... Musimy ich po prostu złapać.
- Ale oni będą chcieli walczyć! A ja nie mam zamiaru z nimi walczyć! Proste!
- Ahh! Daj już spokój. Nie zabijamy się, tylko mała bujka.
- Nie chcę...
- Wiem... Ale musimy - mówi tata. Nie mogę się mazgaić!
- Obiecujesz mi, że.... Podejdziesz do tego łagodnie i... Będziesz chodź trochę miły? - przez chwilę tata siedział cicho, ale po chwili odezwał się.
- Dla ciebie wszystko - powiedział i mnie mocno przytulił.
- Obiecujesz? - dopytuje się po tym jak nie usłyszałam tego jednego słowa.
- Obiecuję - szepcze cicho koło mojego ucha.
Dam radę
Dam radę
Dam radę!
***
- Patrz na lotnisku to zawsze się spotka kogoś znajomego. Wy też tak macie? - pyta się tata Rhodey'a i mnie po tym jak zrobiliśmy wielkie wejście na lotnisko. Tata i Rhodey wlecieli, a ja teleportowałam się tu.
- Mam i to jak - odzywa się Rhodey, ja za to siedzę cicho. Nie mam zamiaru się bawić w żarciki. Mam plan i chcę żeby obie strony mi ufały.
- Posłuchaj Tony, ten psychiatra, lekarz z ONZ, to wszystko jego robota - odzywa się Steve. Domyślałam się, że ten lekarz jest jakiś dziwny! Zza auta wyskoczył Król wakandy i odezwał się.
- Kapitanie - mówi zmienionym głosem przez strój Czarnej Pantery. Aż mnie ciarki przeszły...
- Wasza Wysokość - mówi Steve z szacunkiem.
- Wszystko jedno. Ross dał mi półtorej doby aby cię złapać. Jakąś dobę temu. Poddaj się, po starej znajomości - odzywa się tata. Po "starej"? Cudownie.
- Pomyliły ci się cele - mówi Steve.
- To tobie coś się pomyliło. Twój kumpel wczoraj pozabijał życia bezbronnych ludzi i zranił moją córkę a to już przegięcie - ciągnie tata, a ja spuszczam głowę. To nie jego wina... Współczuje mu. Steve spogląda na mnie i na mój bandaż. Na jego twarzy widać ból i widzę, że chcę mi przekazać tym spojrzeniem przeprosiny. Potem szybko kieruje wzrok na mojego tatę.
- Takich super żołnierzy niestety jest jeszcze więcej - jak to?! Jest ich więcej?! - Nie wolno dopuścić by lekarz do nich dotarł. Nie mogę.... - nie kończy bo przerywa mu Natasha.
- Steve! - blondyn odwraca się do niej a ona zaczyna mówić - Dobrze wiesz do czego to doprowadzi. Naprawdę nie chcesz pokojowego rozwiązania? - pyta się go łagodnie a on jej nie odpowiada.
- Starczy tego, jak tam chcesz - wtrąca się tata - Siusiu majtek! - krzyczy, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem mimo, że okoliczności nie sprzyjają. Peter wylatuje ze swojej kryjówki i siecią zabiera tarczę Steve'a jednocześnie sklejając jego ręce. Ląduje na jakimś aucie, a ja aż podgwizduje. Ooo mój ciamajda niczego nie zepsuł! Jak miło!
- Ładnie młody - mówi tata.
- Dziękuję Panie Stark!
YOU ARE READING
Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅
FanfictionTo będzie książka o dziewczynie, która posiada moce, ale o tym więcej się dowiecie trochę później. To będzie książka o dziewczynie zauroczonej ślicznymi, brązowymi oczami. To będzie książka o Vivece Tik. Pewnego dnia gdy bohaterka spotyka avengers...