29. Koniec Ultrona

1.2K 60 26
                                    

Podbiegłam do cywili i zaczęłam ich pakować do tych szalup... Zauważyłam, że na niebie pojawił się nie kto inny jak Rhodey! Rozwalił kilka robotów i krzyknął jak jakiś zwycięzca.

- Właśnie tak! No i takie historię lubię opowiadać! - usłyszałam w słuchawce.

- Oj tak... Jeśli tylko dożyjesz - przyłączył się do zabawy tata.

- He, pokazać ci jak to robię?

- Nie zagalopuj się z tym pokazywaniem.

- Wojna to piekło... - taa no nic, a ja dalej bawię się z cywilami.

- Za tą grupa idzie jeszcze kilkadziesiąt osób! - krzyknął Steve do jakiegoś agenta TARCZY.

- Szybko, ruszajcie się! - krzyczałam do ludzi.

- Thor mam plan! - krzyknął tata.

- To już koniec. Atakują rdzeń! - przez chwilę była cisza, aż nareszcie odezwał się tata.

- Avengers! Za coś nam płacą - powtórzył słowa które już gdzieś słyszałam, zachichotałam pod nosem. Teleportowałam się tam gdzie tata. Jak się okazało był koło rdzenia. Od razu mnie przytulił co oczywiście odwzajemniłam.

- Romanoff? A ty co bawisz się gdzieś z Bannerem w weterynarza? - spytał się ojciec po oderwaniu się ode mnie.

- Cicho blaszak - odezwała się Nat - Ja nie mam rakiety w tyłku - już po chwili Natasha stała koło nas.

- O co chodzi? - spyatałam się taty.

- O to - wskazał na rdzeń - Jeżeli Ultron położy na tym łapę, przegraliśmy - Czuję się jak w jakiejś chorej grze... Do nas dołączył jeszcze Hulk przez co wszyscy razem staliśmy obok rdzenia. Przed nami pojawił się Ultron a Thor krzyknął do niego z wyższością.

- Na więcej cię nie stać, co?!

Po tym jak to krzyknął Ultron podniósł ręka a za nim pojawiły się roboty. Było ich z milion! Wytrzeszczyłam oczy i przełknęłam głośno ślinę. Przygryzam policzek i westchnęłam ze zmęczenia.

- No to już wiesz - odezwał się Steve do Thora.

- Stać mnie na znacznie więcej. Dokładnie o to mi chodziło... Wszyscy wy kontra wszyscy ja. Można wiedzieć jak chcecie mnie pokonać?

- No, jak mawia drużynowy i moja córka - tata spojrzał na Steve'a i na mnie - Razem! - krzyknął a Hulk, żeby potwierdzić jego słowa, wydarł się i zaczeła się walka. Roboty zaczęły schodzić się z każdych stron a my staraliśmy się wszystkich rozwalić, żeby nie dotknęły rdzenia. Kurde, pewnie fajnie wygladamy! Gdyby to było w zwolnionym tempie... Nawet nieźle mi idzie. W końcu Ultron zareagował i zaczął się bić z androidem. Czerwony w końcu użył tego swojego kamyczka, z którego wydobył się promień. Ultron wyleciał z kościoła, a ja widząc, że też mam taką moc podbiegłam do androida i strzeliłam lodem w Ultrona. Zgiń blaszaku! Obok mnie stanął tata i również przywalił mu promieniem. A obok "kamyczka" stanął Thor też strzelając z piorunów. Po kilku chwilach przestaliśmy.

- No cóż przyznaję po nie w czasie... - nie dokończył bo Hulk mu przywalił i Ultron poleciał sobie w kosmos... Zielony spojrzał na resztę cyborgów a ci zaczęli uciekać. Nie ma tak łatwo! Hulk zaczął ich gonić.

- Próbują się wycofać - powiedział Thor.

- Nie mogą uciec, ani jeden. Rhodey! - odezwał się tata.

- Tak widzę! O nieee, tak dobrze to nie ma.

- Zbierajmy się, robi się naprawdę gorąco - aha? A ja myślała, że teraz tylko zgarniemy tą resztkę i do domciu! - Wy idźcie do szalup ja poszukam niedobitków i was dogonię... - ach czyli jednak idziemy do domciu!

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅Where stories live. Discover now