31. Krótkowłosa blondynka

1.3K 51 109
                                    

LONDYN

- Na zakończenie, chciałbym poprosić Panią Sharon Carter, o wygłoszenie kilku słów - mówi ksiądz a na mównicę wchodzi blondynka ubrana na czarno, tak jak wszyscy. Steve powiedział mi co się stało i nieśmiało spytał się mnie, czy mogę pójść z nim na Peggy pogrzeb. Bez zastanowienia oczywiście się zgodziłam. Nie znałam Peggy, ale z opowiadań Steve'a była wspaniałą kobietą. Akurat stałam obok jakiejś krótkowłosej blondynki z niebieskimi oczami, ponieważ koło Steve'a i Sama nie było już miejsca.

- Wszyscy znaliśmy Margaret Carter jako założycielkę TARCZY, ale dla mnie... Była ciocią Peggy. W jej gabinecie wisiało zdjęcie... Ciocia Peggy ściska dłoń Joha'a Kennedy'ego. Jako dziecko uważałam, że to super, ale potem trudno było mi jej dorównać, dlatego nikomu nie mówiłam, że jestem jej krewną. Zapytałam ją kiedyś jak udało się jej zaistnieć w dyplomacji i w wywiadzie, w czasach gdy kobiety nie były w dziedzinach mile widziane. Odżekła "Idź na kompromis gdy możesz. Gdy nie możesz... Nie idź" Chociaż gdy wszyscy ci tłumaczyli, że dobro to tak naprawdę zło. Nawet gdy cały świat mówi, że masz się ruszyć to wtedy na leży zaryć się nogami w ziemi, spojrzeć mu w oczy i odpowiedzieć "Sam się rusz..." - po tych słowach zeszła z mównicy.

***

Pogrzeb się skończył i wszyscy wyszli z kościoła. No oprócz jednego blondaska. Wolnym krokiem podeszłam do Steve'a.

- Kiedy mnie rozmrozili... Myślałem, że zostałem sam. Potem okazało się, że ona żyje. Bez niej nie dał bym rady... - mówi, kiedy w końcu zauważa mnie.

- Też byłeś dla niej ważny... - mówię cicho patrząc na Steve'a. Kocham Steve'a... Oczywiście nic sobie nie wyobrażajcie! Kocham każdego z Avengers... To moja rodzina. Steve jest dla mnie jak brat. Bardzo starszy brat... Tak samo jak Thor. Clint to taki mój śmieszek. Zawsze mogę z nim się pośmiać czy robić głupie żarty innym. Nat jest dla mnie jak siostra. To samo tyczy się Maximoff... Odkąd jest po naszej stronie spędzałam z nią czas. Polubiłyśmy się i ona również jest dla mnie ważna. Bruce to taki nieśmiały, najlepszy przyjaciel... Zawsze można się mu wygadać, no i to taki prywatny super lekarz. Tata to tata... A Peter to mój chłopak więc wiadomka, kocham go... No i jeszcze Vision, przestał mnie przerażać i jest to mój... Przyjaciel... Naprawdę wszystkich ich kocham, ale tata i Steve mogą się strasznie pokłócić przez ta umowę sekretarza.

- Kto jest po stronie Starka? - pyta przerywając ciszę.

- Nat, Rhodey, Vision...

- Ty - mówi pewnie, ale ja skrzywiam swoja twarzyczkę i mówię.

- Nie, akurat nie trafiłeś... Ja... Jeszcze nie wiem - kiwa w zdziwieniu głową, a ja uśmiecham się do niego słabo. To, że jestem córką Tonego a on podpisał, nie znaczy, że i ja mam podpisać! Robię co chcę.

- Clint? - odzywa się w końcu.

- Twierdzi, że się wycofał.

- A Wanda?

- Nie wiadomo...

- To samo co u ciebie? - kiwam głową. Nastała cisza, aż w końcu przerwałam ją.

- Pamiętaj Steve, grunt to trzymać się razem, nie ważne za jaką cenę.

- A jeśli będzie bardzo wysoka? - pyta się mnie z bólem w głosie... Wzdycham nie widząc co odpowiedzieć. Kręci głową wyraźnie niezadowolony - Nie podpiszę. Niestety nic z tego.

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅Donde viven las historias. Descúbrelo ahora