(Jak pisałam ten rozdział to chciało mi się płakać bo słuchałam piosenki którą możecie przesłuchać na górze! Kocham tą piosenkę 😳 Miłego czytania❤️)
Do statku weszło trzech dziwnych kosmito-ludziów? Dwóch z nich, jeden zielony facet z czerwonymi ślaczkami na klatce piersiowej, drugi wygląda jak by po prostu wyszedł z psychiatryka i dziewczyna z czułkami na czole. Ma czarne oczy i na pewno ta dwójka to kosmici... Ale ten drugi facet ma tylko dziwną maskę na sobie lecz skóra jest taka sama jak nasza i nie wygląda jakby miał moce bo strzela z dziwnego pistoletu... W każdym razie, ZAATAKOWALI NAS A JA STOJĘ JAK CZUB! Peter zajął się tym dziwnym w masce razem z tatą, a Strange zajął się wielkoludem. Ja za to zaczęłam walkę z kosmitką. Robi jakieś czary mary... Ja też potrafię, patrz! Zamroziłam dziewczynę tak aby nie mogła ruszyć rękoma i uśmiechnęłam się do niej. Odwróciłam się i zobaczyłam jak facet w tej dziwnej masce celuję do mojego chłopaka a tata celuję z rażącej broni w zielonego stwora. Człowiek w masce zdjął ją, przez co byłam na sto procent pewna, że to człowiek. Tylko taki jakiś dziwny bo zadaję się z kosmitami.
- Dobra niech nikt się nie rusza, wszyscy wyluzować! - krzyczy człowiek trzymając dziwny pistolet obok skroni Petera. Złapałam kosmitę za włosy i przybliżyłam sopel do jej gardła. Miała unieruchomione ręce, więc nic nie mogła zrobić.
- Zapytam tylko raz... Gdzie jest Gamora? - odzywa się człowiek zmieniając cel. Tym razem kierował pistolet na tatę.
- Ta? A ja to przebiję, kto to jest Gamora? - mówi zdziwiony tata również ściągając maskę. Mam nadzieję, że to nie jest jego kochanka, ale ten człowieczek jest w kosmosie a imię "Gamora" Mówi, że to jednak jakaś dziewczyna z kosmosu.
- Nie, to ja cię przebiję. Dlaczego Gamora?! - powiedział zielony stwór. Co? Chciał po prostu coś powiedzieć?
- Gadajcie gdzie jest dziewczyna albo przysięgam usmaże kurdupla na frytkę - powiedział znowu człowiek.
- Spróbuj go tylko dotknąć a przysięgam, że kosmitka poleży w lodzie tysiąc lat! - warknęłam i w tym samym momencie odezwał się tata.
- To już zastrzel małego ja rozwalę debila, proszę! - jego dłoń zmieniła się w broń z prądem.
- Dawaj Quill! Zniosę wszystko - odezwał się zielony koleś.
- Nie! Tego nie zniesie! - krzyknęła kosmitka więc mocniej ją przycisnęłam, żeby nic nie mówiła.
- Ma rację, tego nie... - mówi Strange.
- To co? Nie chcecie powiedzieć gdzie ona jest tak?! Nie ma sprawy zabiję Thanosa a potem wyduszę z niego całą prawdę! Zacznę od ciebie! - krzyknął przyciskając mocniej pistolet do głowy Petera. Warknęłam cicho jakieś przekleństwo i przejechałam ostrym przedmiotem po szyi kosmitki przez co jęknęła zwracając swoją uwagę człowieka.
- Czekaj... Thanos? Chwileczkę zanim zaczniemy się zabijać mam pytanie... Jakiemu Panu w końcu służysz? - odzywa się Strange.
- Jakiemu Panu służę? Co mam powiedzieć Panu Jezusowi? - parsknęłam śmiechem mimo poważnej sytuacji.
- Jesteś z ziemi - stwierdził tata po chwili ciszy.
- Nie z ziemi. Jestem z Mizury - powiedział z kwaśną miną.
- Mizury jest na ziemi ośle. Coś ty się tak nas uczepił? - zadał pytanie tata, ale człowiek nie odpowiedział bo odezwał się cicho Peter.
- Czyli nie jesteś od Thanosa?
- Że jak? Od Thanosa? Nie! Chcę zabić tego bydlaka porwał mi dziewczynę. A wy to kto? - zapytał opuszczając broń więc też ją opuściłam.
- Jak to kto? Avengersi - powiedział Peter zdejmując maskę. Facet wzdycha i puszcza Petera. Robię to samo puszczając kosmitkę i podbiegam do Petera przytulając go.
CZYTASZ
Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅
FanfictionTo będzie książka o dziewczynie, która posiada moce, ale o tym więcej się dowiecie trochę później. To będzie książka o dziewczynie zauroczonej ślicznymi, brązowymi oczami. To będzie książka o Vivece Tik. Pewnego dnia gdy bohaterka spotyka avengers...