I kolejny worek upadł z hukiem na podłogę. Nie wiedziałam, że jestem taka silna... Nie przejmując się już czwartym workiem, zawiesiłam kolejny na haczyku. Po sali się rozeszło głośne echo a za nim następne i następne. Muszę się odstresować.
- No proszę, to tu się ukryłaś - usłyszałam za mną głos więc odwróciłam głowę w stronę drzwi przestając na chwilę uderzać. W wejściu stał Clint.
- Coś się stało, że mnie szukałeś? - spytałam i wróciłam do uderzania worka.
- Tak naprawdę to nic, ale wybiegłaś z sali jak petarda więc przyszedłem, żeby zapytać czy wszystko dobrze... - powiedział przybliżając się do mnie. Znowu przestałam walić w worek i podniosłam swój wzrok na blondyna.
- A dlaczego miało by nie być? To nie tak, że jakiś robot, którego mój tata zrobił niedługo zniszczy miasto. Nie nie, wszystko gra - walnęłam sarkastycznie i przywaliłam w worek, który się rozwalił. Serio?! Nawet spokojnie nie można sobie po uderzać w worek! Czasem mam dość moich mocy... Clint tylko patrzył na mnie w za myśleniu.
- Po prostu... Boję się o was. Nie lubię jak chodzicie na misję. Ja już dawno powinnam nie żyć, razem z mamą, ale i ona i ja przeżyłyśmy i teraz nie wiem czy mam się cieszyć czy może płakać - mówiłam z roztrzęśnionym głosem. Powinnam być teraz w grobie! Byłoby mi łatwiej jak i każdemu. Tylko im przeszkadzam.
- My też się o ciebie boimy. I uwierz wolał bym, żebyś jednak została w bezpiecznym miejscu. Jesteś jeszcze za młoda. Normalne nastolatki pewnie teraz byłyby w szkole, ale ty.... Jesteś inna, taką cię stworzyli i nie możesz się nad sobą użalać i mówić: "A co by było gdyby..?" jest tu i teraz. Wszyscy cię kochamy i nie pozwolimy aby coś ci się stało.
Milczałam. Może on ma rację? Jestem inna i powinnam w końcu to zaakceptować! Mam już siedemnaście lat! Nie powinnam się już użalać nad sobą powinnam wstać z tych kolan i piąć się wyżej! Jezu, dopiero teraz Clint otworzył mi oczy! Uśmiechnęłam się do niego lekko co odwzajemnił. Złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie owijając mnie jak boa dusiciel. Tą słodką chwilę przerwał nam telefon Clinta. Odkleiłam się od niego, a on odebrał telefon. Mrugnął do mnie i wyszedł z sali zostawiając mnie samą. No cóż trzeba się przygotować. Wyjęłam telefon i wybrałam numer, którego od jakiegoś czasu boję się wybrać, ale nie dziś...
***
Aktualnie siedzę na obrotowym ksześlę obok Nat, która robi coś na laptopie. Przed chwilą zadzwoniłam do Agathy... Trochę popłakała trochę pokrzyczała, ale była taka szczęśliwa, że mnie słyszy. Z Max'em również chwilkę pogadałam. Tęskni za mną tak samo jak ja za nim... W końcu po pogaduszkach spytałam czy wezmą Jas do siebie na kilka dni. Zgodzili się prawie od razu. Ustaliliśmy, że jak Jas już będzie u nich to powie im ogólnie co się dzieję w moim życiu. Sama bym chciała do nich iść, ale nie mogę zostawić Avengers'ów samych. Muszę pilnować aby nikomu nic się nie stało! Do sali wszedł Steve i Clint. Steve miał jakiś tablet w dłoni więc oczywiście musiałam zobaczyć co tam jest za wszelką cenę! Jestem zbyt ciekawska. Steve podał tablet Thorowi, który przyglądał się tabletowi w skupieniu.
- Co to? - powiedziałam razem z tatą w tym samym momencie. Ach... Wszystko jasne, to po nim mam cechę ciekawska.
- Wiadomość. Ultron zabił Strucker'a - powiedział Steve a Thor walnął tabletem o tors taty. Nadal jest na niego zły... Ojciec odwrócił tablet w swoją stronę, a ja stanęłam na palcach, żeby spojrzeć mu przez ramię.
- Aaa i jeszcze zdarzył machnąć wrzucik. Tylko dla nas - skrzywiłam się, kiedy zobaczyłam na pryczy Strucker'a, który ma czerwoną plamę na piersi a po prawej stronie jest ucięty Ultron. Na górze było napisane dużymi literami: "PEACE" czyli po polsku: "POKÓJ" psychol...
CZYTASZ
Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅
FanfictionTo będzie książka o dziewczynie, która posiada moce, ale o tym więcej się dowiecie trochę później. To będzie książka o dziewczynie zauroczonej ślicznymi, brązowymi oczami. To będzie książka o Vivece Tik. Pewnego dnia gdy bohaterka spotyka avengers...