34."To koniec?"

1.2K 50 55
                                    

Siedzę sobie pod zimną, brudną ścianą i zastanawiam się kto mnie uwolni. A może nikt? Tata pewnie jest wkurzony na mnie. No bo po co mu taka córka? A Steve... Może on? Nie wiem czy w ogóle zdąży... Jest mi zimno, głupio, że zdradziłam ojca i źle, bo ta obroża na mojej szyi nie jest zbyt wygodna. Z tego co wiem jestem pod jakimś oceanem zamknięta... No nieźle.

- A tak zapytam skąd ty się tu wzięłaś? Nie żeby coś bo byłaś dla mnie miła, ale... - odzywa się Scott. Tak mi się przedstawiła mrówka.

- Pomogłam mu uciec - skracam wypowiedz mrówki.

- Kapitanowi? - pyta zdziwiony.

- Taa, T'challa był za nimi, a ja zamiast strzelić do Steve'a strzeliłam do pantery - mówię układając głowę na moim ramieniu i zamykając oczy.

- Uuu, pewnie tatuś będzie zły - odzywa się Clint. Rozpoznałam go po głosie.

- Zwisa mi to. Mam nadzieję, że chociaż Steve i Bucky dolecieli - szepcze ostatnie zdanie. Moja rana na brzuchu się otworzyła a z racji z tego, że nie mogę używać mocy po woli się wykrwawiam. Nawet nie raczyli mi pomóc, dla nich nie ma znaczenia czy umrę czy nie. Oddycham przez otwarte usta ponieważ coraz ciężej jest mi oddychać przez nos.

- Hej Vivi, proszę cię nie zamykaj oczu... Nie zginiesz tutaj rozumiesz? - mówi do mnie Clint.

Nagle słyszę jak ktoś wchodzi do pokoju z celami. Ross? Agencik? Ósmy cud świata? A może w końcu otworze oczy i zobaczę kto to? Mądre! Powoli od niechcenia otwieram oczy. No i kogo tam zastaje? Mojego tatusia! Jak cudownie. Nie jest koło mojej celi, ale dopiero co wszedł. Usłyszałam głośne klaskanie a potem jak ktoś krzyczy na całe pomieszczenie.

- Proszę Państwa oto i on! Jasnowidz i medium! On zna przyszłość, powie wam co dobre czy tego chcecie czy nie - krzyczy Clint na całe gardło.

- Zejdź ze mnie Barton. Skąd miałem wiedzieć, że was tu wsadzą? - mówi tata podchodząc do celi łucznika. Blondyn splunął na podłogę i odezwał się zimnym tonem.

- Ale, że gdzieś nas wsądzą to wiedziałeś Tony - mówi Clint opierając się plecami o pryczę. Razem z Wandą jesteśmy na przeciwko innych cel. Oni są obok siebie a my po drugiej stronie tylko we dwie.

- Tak zgadza się, ale nie do super ciężkiej, pływającej ciupy. To miejsce jest dla psycholi, dla nie wiem jakiś.... - mówi tata.

- Przestępców? - nie pozwala mu dokończyć Clint. Wstaję na równe nogi i podchodzi do szyby - Tak Tony, przestępców. Tak to się chyba fachowo nazywa, nie? A dawniej tak na mnie nie mówili. Ani na Vivi czy Wandę. A tu proszę.

- Jest tu? - pyta się go mrużącoczy.

- Cała i zdrowa - mówię tak głośno jak potrafię, żeby usłyszał. Odwraca się do mnie i podchodzi do mojej celi - No nie taka zdrowa. Nie pozwolili mi zaszyć mojej rany więc góra trzy godzinki i możesz się pożegnać ze mną - mówię obojętnie nie mając nawet siły na wstanie i podejście do szyby.

- Jeszcze się z tobą nie żegnam. Zapłaciłem Ross'owi. Pozwolił ci wyjść więc masz farta - mówi do mnie kucając obok szyby, żeby być na moim poziomie.

- Nigdzie się nie wybieram. Wole tu zginąć - mówię sycząc przez zęby.

Tak naprawdę to wolała bym w ogóle cofnąć czas... Ale tak się nie da. Nigdy nie podpisać papierku, niegdy nie pokłócić się o takie gówno ze Steve'm, nigdy nie poznać Avengers'ów... Kiedy żyłam sobie z Agathą i Max'em życie było łatwiejsze. Brat, szkoła, przyjaciółka, ale z drogiej strony nigdy bym nie zbliżyła się do Petera... Pewnie do dziś nie miałabym chłopaka.

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz