18. Kłótnia

3.1K 128 132
                                    

(W tym rozdziale pojawią się bluźnierstwa no bo bez nich wiecie... było by zbyt grzecznie a nasza bohaterka musiała to zrobić. Mam nadzieje, że zrozumiecie❤️)

Ten cholerny budzik znowu każę mi wstać! Ach - no tak. Dzisiaj środa czyli idę do szkoły. Jakoś w niedzielę jak mówiłam o tym tacie to byłam pełna energii a teraz? Mam ochotę zaszyć się w pokoju do końca roku szkolnego! No nic, sama się wpakowałam w to bagno. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam pierwsze lepsze rzeczy i udałam się do łazienki. Po szybkim, zimnym prysznicu wyszłam i ubrałam się w przyszykowane rzeczy. Popatrzyłam na półkę pod lustrem gdzie była kosmetyczka. Dobra co mi szkodzi? Czuje, że to będzie fatalny dzień... Chwyciłam kosmetyczkę i złapałam za brązowy cień do powiek. Pomalowałam się cieniem a potem zrobiłam sobie kreski. Na koniec użyłam przezroczystej pomadki z czarnymi kryształkami. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że w ciemnych kolorach nie wyglądam aż tak źle. Zastanawiam się jeszcze co zrobić z moimi włosami, aż w końcu wyjęłam z szafy czarną czapkę, którą założyłam na siebie. Cóż... Może ktoś bardzo głupi nie zauważy, że mam niebieskie włosy... W końcu wyszłam z łazienki i spakowałam potrzebne książki. Usłyszałam pukanie, co wydawało mi się dziwne bo Avengersi zazwyczaj śpią do dziewiątej. No oprócz naszego rannego ptaszka Steve'a. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Za nimi stała Jas z torbą na ramieniu. No tak - Jas mieszka z nami i jest moją siostrą co oznacza, że ona też idzie do szkoły w tym samym czasie co ja. Popatrzyła się na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

- Dziewczyno co tak grobowo?!

- Jakoś tak.

- Porozmawiamy sobie jak dojdziemy do windy. A teraz chodź już bo się spóźnimy.

Bez sprzeciwu wzięłam mój plecak i założyłam go na plecy. Wyszłam z Jas i poszłyśmy do salonu. Nawet nie wiem po co, ale okej. Weszłyśmy do salonu gdzie spotkałyśmy Steve'a z gazetą i kawą. Popatrzył na nas wziął dwie kanapki w folii aluminiowej i rzucił najpierw Jas a potem mi po jednej kanapce. Uśmiechnęłyśmy się promiennie w jego stronę co odwzajemnił. Odwróciłyśmy się do windy i weszłyśmy do niej. Kliknęłam przycisk z numerem parteru. Jakoś nie miałam ochoty zaczynać jakiego kolwiek tematu, ale Jas jednak miała inne zdanie.

- Vivi? Powiesz mi co się stało wczoraj na twojej misji?

Milczałam. Nie chciałam ją zadręczać moimi sprawami "miłosnymi". Zresztą to nic ważnego prawda?

- Vivi... Wiesz, że jestem twoją przyjaciółką... A nawet teraz siostrą... Po prostu się martwię. Wiesz ten czarny kolor jest fuj w porównaniu do mojej uśmiechniętej siostry.

Prawie niezauważalnie się uśmiechnęłam. Może to nie jest taki głupi pomysł? W końcu to nie jest jakaś wielka tajemnica, której nikt nie może odkryć. To w ogóle nie jest tajemnica. To tylko głupie problemy miłosne.

- Wiesz... - w tym momencie winda się zatrzymała, a ja pośpiesznie wyszłam. Może to znak, żeby nie zawracać jej głowy? Bardzo możliwe albo bardzo głupie. Weszłam na parking gdzie przy jakimś samochodzie stał oparty facet. Rozpoznałam markę samochodu i okazało się, że to czarne BMW, które swoją drogą jest bardzo śliczne.

- Hej dziewczyny, jestem szoferem Starka jak i jego najlepszym przyjacielem. Mówcie mi Happy - powiedział puszysty mężczyzna w garniturze. Na oko wygląda bardzo przyjaźnie.

- Cześć! Mów mi Jas a to jest Vivi. Viveka.

- Z tego co wiem jesteście córkami Tonego? - powiedział odpychając się od auta i otwierając tylne drzwi dla nas. Podeszłam szybkim krokiem do drzwi i zanim weszłam odpowiedziałam Happemu.

Niewidzialna Miłość | VIVER | ✅Where stories live. Discover now