9. KONSEKWENCJE

336 38 2
                                    

— Mój syn. Pierworodny syn — powiedział Sani tuż po tym, gdy wyszli z gabinetu.

— Tak — odparła, patrząc mu w oczy z radością. — Jednak dla mnie zawsze najważniejsze jest to, by dziecko było zdrowe.

Przyznał jej rację; oczywiście, że zdrowie było na pierwszym miejscu, jednak facet chyba zawsze będzie odczuwał dumę z oczekiwania na synka. Jimin nieoczekiwanie zaczął zachowywać się jak dosłownie pijany szczęściem. Tuż po USG poinformował lekarza kobiety o omdleniach, spowodowanych silnymi emocjami. Ten z kolei odparł, że jest to coś, co zdarza się przyszłym mamom. Nakazał dużo odpoczynku, częstych wyjść na świeże powietrze i przede wszystkim: unikania stresujących sytuacji.

Park zobowiązał się do dbania o brunetkę i zdrowie dziecka. Jednak mógł myśleć tylko o tym, co powiedział im doktor: że już wkrótce na świat przyjdzie chłopiec.

Karuzela uczuć, którą doznał wtedy przyszły ojciec, były trudne do opisania. Jeszcze miesiąc temu nie miał pojęcia o ciąży Sani, a już cztery tygodnie później dowiedział się, że będzie tatą.

Dotychczas posiadanie dzieci nie było dla mężczyzny priorytetem. Na pewno nie w najbliższym czasie, gdyż głowę zaprzątała mu chyląca się ku upadkowi firma i stan Mari po zerwaniu zaręczyn. Jednak, kiedy lekarz przekazał im dziś wiadomość o płci dziecka, obudziło się w nim coś na kształt ojcowskiego powołania.

Nie miał nigdy do czynienia z takimi bobasami. Ogólnie dzieci kojarzyły mu się jedynie z płaczem, ślinieniem się, robieniem w pieluszki i lepkimi rączkami. Kiedy więc zaszła w nim ta zmiana? Dlaczego teraz, gdy przy śniadaniu czytał poradnik dla przyszłych rodziców, przykrywał go gazetą, by Sani się nie zorientowała? To już nie była forma dokształcania się, by móc lepiej sprawować ojcowskie powinności.

On po prostu cieszył się na wieść o własnym maluszku. Nieważne było nawet to, że nigdy nie trzymał w ramionach takiej kruszynki. Wiedział, że Sani mu pomoże wszystkiego się nauczyć. 

No właśnie, Sani. Niesamowicie dzielna, wytrwała i dzielna kobieta, która mimo wszystko patrzyła w przyszłość z optymizmem.

Przeglądała jeszcze wyniki badań krwi, porównując je z tymi z poprzedniego badania. Zapatrzył się na jej twarz. Zmarszczyła brwi w skupieniu, śledząc drobny druk. Miał ochotę wygładzić palcami jej skronie, znów dotknąć tej aksamitnej skóry. Jednak to, co zostało zaakceptowane w gabinecie lekarskim, mogło by nie być już mile widziane na poczekalni.

— Wszystko okej? — zapytał w końcu, opierając się nonszalancko o ścianę. — Doktor sam powiedział, że ciąża przebiega wręcz wzorowo.

— Sprawdzam tylko, czy przyjmowanie nowych suplementów działa na mnie pozytywnie. Daj mi jeszcze chwilę, potem możemy wracać. — Pogrążyła się w studiowaniu badań, zupełnie tak samo, jak przeglądała faktury i umowy podczas pracy jako jego sekretarka.

Wtedy często przerywał pracę, by móc po raz kolejny spojrzeć na te intrygujące rysy twarzy. Miał to szczęście, że udało mu się zaaranżować jej stanowisko pracy w jego gabinecie. Sam o to zadbał, oczywiście pod pretekstem łatwiejszej komunikacji. Zrobił to tylko dlatego, żeby widok Sani umilał mu pracę każdego dnia.

Tak mile rozpoczętym dniem nie mogli jednak nacieszyć się zbyt długo. Jimin naprawdę wiele mógłby się spodziewać, jednak nie tego, co nastąpiło chwilę później.

Na poczekalnię weszła Chong i Taehyung. Gdyby tego było mało, Seo pomachała do Sani, a ta odwzajemniła jej się tym samym. Wstała z krzesełka i obie kobiety uściskały się niczym serdeczne przyjaciółki. 

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now