13. GRA

316 39 15
                                    

— Kang Sani, zgodzisz się zostać moją żoną?

Dobrze, że w tamtym momencie siedziała. Inaczej z pewnością dostarczyłaby widowni jeszcze większej atrakcji, padając zemdlona na marmurową posadzkę.

Przełknęła głośno ślinę, nie mogąc uwierzyć, że Park wkopał ją w tak wielką kabałę. Praktycznie postawił ją przed ścianą, gdzie nie mogła już się wycofać.

O ile lepiej czułaby się z faktem, że może mu odmówić! Tymczasem odpowiedź przecząca w ich wypadku nie wchodziła w grę. Wywiązałby się z tego tylko wielki skandal, gdzie właściciel firmy transportowej, znany Park Jimin dostał kosza od kobiety. Zepsułoby to jego reputację, chociaż Sani na pewno odczułaby satysfakcję z odmowy.

Ze skręcającym się z nerwów żołądkiem, spojrzała mu prosto w oczy. Przybrał minę anioła w ludzkiej skórze, który wpatrywał się z fascynacją w swoją wybrankę. Już wolałaby, by Jimin nigdy się do niej nie przyznawał, niż gdyby miał się jej oświadczyć. Niestety, miała pecha.

Przypomniała sobie zaraz, że jemu chodziło o przekazanie ich dziecku swojego nazwiska. Chciał dobrze, więc to powinno jej wystarczać. W teorii tak właśnie było, jednak praktycznie najchętniej uciekłaby z restauracji w popłochu.

— Tak. Przyjmuję twoje oświadczyny. — Włączając się w ten spektakl pełen fałszu, godnie wcielała się w kobietę niewiarygodnie szczęśliwą. Jeszcze chwila, a po jej policzkach popłynęłyby łzy radości. Musiała swoją euforią dorównywać Jiminowi, którego twarz rozświetlał szeroki uśmiech.

Dłonie trzęsły jej się, kiedy mężczyzna ujął jedną z nich, by wsunąć krążek na jej palec serdeczny. Pierścionek wykonany z żółtego złota, ozdobiony niewielkim diamencikiem był prześliczny w swej prostocie.

Jak gdyby nigdy nic, Park złożył pocałunek na wierzchu jej dłoni, po czym pochwycił ją w objęcia. Przebłyskiem świadomości zarejestrowała, że goście zgromadzeni w restauracji wiwatują i biją im brawo.

Jimin nie miał najlepszej renomy wśród społeczeństwa, przez co często stawał się tematem rozmów na biznesowych spotkaniach czy babskich pogaduszkach. Oceniany jako nieugięty negocjator, pewny siebie przedsiębiorca oraz piekielnie przystojny mężczyzna, obracał się w różnym towarzystwie. Wiele plotkowano o jego alkoholowych ekscesach, licznych romansach i fortunie, którą gromadził jeszcze przed trzydziestką.

Teraz jednak powód do plotek był znacznie większym newsem: łamacz kobiecych serc postanowił się ożenić. Ponadto, z ciężarną kobietą. Miała ochotę parsknąć śmiechem. Na pewno wszyscy uznają to jako małżeństwo z przymusu. Wpadli, więc teraz jedynym wyjściem będzie dla nich ślub. Tak naprawdę, mało obchodziło ją zdanie innych. Nikt przecież nie przeżyje za nią życia.

Jak przystało na szczęściarę, która miała zaszczyt poślubić zatwardziałego kawalera, dysponującego wielkim majątkiem, rzuciła mu się na szyję. Zamglonym wzrokiem zdążyła jeszcze uchwycić jego spojrzenie, gdy pogrążył się z nią w namiętnym pocałunku.

Sani nigdy nie zapomniała tej iskry, niemożliwego do ugaszenia pożądania, które nimi zawładnęło rok temu. Ten pocałunek obudził to, co sądziła, że dawno zniknęło. Mogłaby na próżno zaprzeczać, że nie podobało jej się to zetknięcie ich ust.

Nieświadomie, wsunęła palce w jego włosy. Zamruczał z przyjemności prosto w jej wargi. Sani odczuła tę wibrację każdą komórką ciała.

Jednak, jako, że był to tylko całus przypieczętowujący ich umowę, zakończył się tak szybko, jak zaczął. Najgorsze było chyba to, że ona wciąż miała na ustach jego smak. Jeden rzut oka na bruneta wystarczył, że to wszystko nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now