26. WSPANIAŁOŚCI

341 43 8
                                    

(A/N) Zakończenie już jutro ^^ W tej części natomiast zobaczymy, jak się sprawy mają u Jungkooka i jego narzeczonej.

Przesyłam wszystkim moc przytulasków <3


Jungkook

Jeon zawsze myślał, że w razie ewentualnego pojedynku, to on miał fizyczną przewagę. Zawsze starał się dbać o swoją kondycję i do tego tatuaże dodawały mu zdecydowanie groźnego wyrazu.

W skrócie: nigdy nie musiał przesadnie martwić się, wracając do domu po zmierzchu. Jako, że uwielbiał nocne spacery, kiedy powietrze było o wiele bardziej rześkie niż w ciągu dnia, rzadko kiedy podróżował samochodem między mieszkaniem a pracą.

Robił już to tak wiele razy i nigdy nic mu się nie przydarzyło. Ani jednej zaczepki, ani jednej napaści.

Jednak zawsze musi być ten pierwszy raz.

Był bardzo zdziwiony, kiedy z vana, który go wyminął, wyskoczyło kilku zwalistych typów. Jungkooka nie pocieszył fakt, że mieli na sobie kominiarki. W momencie, gdy wciągnęli go siłą do środka samochodu, nie miał nawet chwili, by ratować się ucieczką. Nie miał też żadnych szans w porównaniu z trzema facetami, którzy po prostu unieśli go jak kukłę.

We wnętrzu pojazdu słychać było już tylko przyspieszony oddech Jungkooka. Starał się nie wpaść w panikę, bo to na pewno nie ułatwiłoby mu ewakuacji. Z ukłuciem tęsknoty i żalu pomyślał o czekającej na niego Chu. Musiała się martwić tym, że wciąż go nie było. Nie dopuszczał jednak myśli, że mogliby już nie mieć okazji znów się zobaczyć.

Potarł ramię, za które bezlitośnie zawleczono go do samochodu. Rozejrzał się uważnie. Kiedy wychylił się zza fotela, zauważył tylko podświetlaną deskę rozdzielczą. Stali w miejscu całkowicie nieoświetlonym. Jeon jednocześnie miał nadzieję, że coś, co było twarde i zimne oraz dotykało jego skroni, to tylko zabawkowy pistolet.

Dziwne; pomyślał zaraz o SangSu. Czy to ona byłaby zdolna uciec ze szpitala i teraz planowała na nim srogą zemstę? Uważała, że cała jego rodzina była winna zaprzepaszczeniu jej marzeń, po tym, jak stała się niepełnosprawna. Jak się okazało, to ojciec Jungkooka potrącił Su i jego młodszą siostrę, która ostatecznie nie przeżyła. Obecnie odbywał się jego proces.

Po pierwszym szoku zaczął zauważać coraz więcej elementów. W środku unosił się zapach drogich, męskich perfum i cygar. Wiedział, że flakonik kosztował niemało, bo sam posiadał takie w swojej kolekcji. Fotel, na którym siedział, obity był skórą. Niby nieznaczące niuanse, ale jednak wskazywały na to, że jego porywacze byli wyjątkowo dziani i lubili trwonić pieniądze na zbyteczny luksus.

— Nazywasz się Jeon Jungkook, tak? — zapytał ktoś niskim, zachrypniętym głosem z przedniego fotela.

Coraz lepiej. Musiał być więc jednak dla nich kimś więcej, niż przypadkowym łupem.

— Tak. Może lepiej od razu przejść do konkretów: czego chcecie? — Już i tak serce waliło mu niczym młotem, a każda sekunda dłużyła się niczym godzina. Zaczynał się dusić w tej luksusowej duchocie.

— Dobrze, że odpuszczamy sobie te trywialne konwenanse — odparł mu głos. — Chcę Mei — powiedział po prostu.

Żołądek zawiązał się mu w supeł. Martwił się swoją dolą, a co z Chu, która przebywała teraz zupełnie sama w mieszkaniu?! Nie było go tam, by ją obronić. Cholera! Zaczął coraz bardziej się denerwować, tym bardziej, że nieznajomy znał prawdziwe imię jego narzeczonej.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now