19. ROZWIĄZANIE

313 39 4
                                    

Jimin wyskoczył ze swojego samochodu, jadąc prosto z salonu, gdzie odebrał swój garnitur. Jutro miał dla niego nadejść wielki dzień. Nie czuł się zdenerwowany, a raczej ciekawy czekającej go przyszłości.

Gdyby kiedyś ktoś powiedział mu, że będzie z radością oczekiwał momentu własnego ślubu, Park chyba zaśmiałby się mu w twarz. Jimin do niedawna uznawał małżeństwo za kwestię dosyć przereklamowaną. Wielu jego znajomych ostatecznie decydowało się na rozwód. Sam nie miał zamiaru wpędzić się w związek, dopóki nie będzie chciał się ożenić z własnej, nieprzymuszonej woli.

Z Sani nigdy nie będzie mu się nudzić. Najzwyczajniej w świecie lubił spędzać z nią czas, nawet na odpoczywaniu razem na kanapie przed telewizorem.

Kobieta, w podzięce za rozmasowywanie jej bolących łydek i stóp, zajmowała się jego obciążonym kręgosłupem. Nie wierzył, że to kiedykolwiek przyzna, ale dotyk uśmierzający cierpienie i zręczne zabiegi Kang sprawiały mu większą przyjemność, niż kiedykolwiek doznał w ramionach jakiejkolwiek kobiety.

Z jedną mała poprawką: noce spędzone z Sani wciąż powracały w jego snach. Czuł niemal fizyczny ból, kiedy mógł spać obok niej, jednak nic poza tym. Wyjątkowo sprzyjające były te wieczory, kiedy znużona wysiłkiem całego dnia, pozwalała ukołysać się w jego uścisku.

Rozumiał tę ostrożność Kang wobec niego. Potraktował ją wyjątkowo podle kilkanaście miesięcy temu i nie miał prawa niczego od niej egzekwować, jeśli chodziło o ich wzajemną bliskość. Miał tylko nadzieję, że własnym postępowaniem uda mu się przekonać Sani, iż zaszły w nim zmiany.

Sam poranek upłynął im w wyjątkowo spokojnej atmosferze. Chociaż już za kilka godzin mieli stać się najważniejszymi osobami na sali, kiedy będą składać sobie przysięgi, każdy trzymał nerwy na wodzy. Oczywiście, jego matka krzątała się tego dnia o wiele bardziej, a Mari trajkotała podekscytowana.

Zwrócił swoje spojrzenie na Sani, która w ciszy jadła swoje śniadanie. Martwił się, że natłok wrażeń i emocji nie będą działać zbyt dobrze na jej i maluszka organizm. Miał zamiar trwać przy jej boku, aż nie położą się spać. Kang może i nie okazywała po sobie stresu, uśmiechnęła się tylko blado w odpowiedzi, gdy zapytał ją o samopoczucie. 

Jasne, musiała przeżywać ten wyjątkowy dzień, jakim było wyjście za mąż. Taka uroczystość — notabene jedna z ważniejszych w życiu każdej kobiety — nie mogła obejść się bez echa. Jego zadaniem było opiekować się o swoją narzeczoną, by jak najmniej się denerwowała.

Wszystko było świetnie przygotowane. Nic nie mogło ich zaskoczyć.

Jednak jak wiadomo, w świecie Parka żadne wydarzenie nie może upłynąć bez jakiegokolwiek zgrzytu.

Sala wypełniona w jednej czwartej grupką najbliższych osób z napięciem oczekiwała nadejścia przyszłej panny młodej. Miała ona bowiem dotrzeć punktualnie na uroczystość, gdyż pani Park uparła się koniecznie, że Jimin nie może widzieć swojej żony wcześniej, jak przed ołtarzem. Głupi przesąd, jednak matka bruneta była nieprzejednana, gdy już coś sobie zaplanowała.

Tak więc, czekał na swoją narzeczoną, by po raz pierwszy ujrzeć ją w sukni ślubnej. Nie było mowy, by jechali do urzędu razem. Chyba, że chciał wysłuchiwać narzekań matki do końca życia, jakoby nigdy nie liczył się z jej zdaniem.

Obejrzał się na wciąż zamknięte drzwi. Zerknął z rosnącym niepokojem na swojego świadka. Seokjin tylko mrugnął do pana młodego.

— Nie martw się, może zatrzymały ją nagłe korki — wyperswadował Parkowi.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now