17. KOCHANKA

341 42 12
                                    

(A/N) Ta część, jak i następne, pisane były w akompaniamencie jakże osobliwego połączenia hitów z lat 80. (btw. obecnie mojej największej miłości i teleportera do wspomnień dzieciństwa) i najnowszych comebacków kpopowych zespołów. Odnalazłam chyba najlepszy na świecie soundtrack do pisania ficzków XDDD

[2/3]

— Bardzo dziękuję za zaproszenie! — Jin zajrzał do ozdobnej koperty, którą wręczyła mu Sani. — Cieszę się waszym szczęściem!

Powstrzymała grymas, po czym odwzajemniła jego uśmiech. Szef obiecał, że na pewno stawi się na ich ślubie. Z radością zasiadła przy swoim stanowisku pracy, bo mogła oderwać się od rozmyślań o nadchodzącej uroczystości.

Próbowała myśleć o superlatywach małżeństwa, które wkrótce miała zawrzeć z Jiminem. Starała się, naprawdę. Musiała być stuknięta, że ta perspektywa wcale nie rysowała się jej w różowych kolorach. Miała przecież wyjść za mąż za znanego biznesmana, skandalistę znanego z ciętego języka. To na nią spadł ten zaszczyt.

Z tym, że Sani nigdy w życiu nie była tak rozdarta. Wiedziała, że ślub zapewni jej dziecku bezpieczeństwo i spokojną przyszłość. Z drugiej strony oznaczało ono rezygnację z własnych marzeń o prawdziwym małżeństwie, opartym na zaufaniu, przywiązaniu, a przede wszystkim miłości.

Miała świadomość tego, że cały świat nie kręcił się wokół niej. Musiała dokonać takiego, a nie innego wyboru dla dobra ich małego chłopczyka. Zawsze w życiu kierowała się racjonalnym podejściem. Ślub z Parkiem gwarantował niczym niezmącone dzieciństwo maleństwu. Dziecko powinno być wychowywane przez obojga rodziców. Sama przekonała się na własnej skórze, jak to było dorastać bez mamy ani taty. Nic nie zastąpi prawdziwej rodziny.

W dawnych czasach kobiety decydowały się na małżeństwa z rozsądku praktycznie za każdym razem. Skoro wiele tysięcy kobiet przed nią dało radę całkowicie poświęcić się rodzinie, ona też była do tego zdolna. W związku ważne było też wzajemne dogadywanie się i koleżeństwo między obojgiem ludzi. Tak też było w jej relacji z Jiminem, więc nie powinna narzekać. Czas było pomyśleć o jej największym skarbie, a mianowicie — maluszku, którego nosiła pod sercem.

Związała włosy w kucyk, czym prędzej zabierając się do przeglądania kolejnych faktur. Godziny jak zwykle upływały jej w mgnieniu oka. Skupienie Kang przerwał hałas dochodzący zza drzwi. Przez szybę zobaczyła szefa, który starał się powstrzymać zdenerwowaną kobietę. Nie zawracała sobie tym zbytnio głowy — Kim zapewne zaraz wezwie ochronę, która miała za zadanie wyprosić nachalnego gościa.

W pewnym momencie z ust kobiety padło jej imię. Sani podniosła wzrok znad dokumentów i ujrzała, jak piękna twarz kobiety ukazywała wrogość i nienawiść do niej. Wymierzyła palec w Kang, a ta poczuła nagły skurcz mięśni brzucha.

Zaraz potem przybiegł ochroniarz, który pochwycił nieustępliwą piękność. Kim załamał ręce, jakby wahając się, co należało zrobić. Z nietęgą minął wrócił do swojego gabinetu.

— Sani, ta... kobieta pragnie z tobą porozmawiać. Nie niepokoiłbym cię takimi sprawami, ale jak widzisz, ona jest bardzo uparta — westchnął ciężko, ruchem głowy wskazując na kobietę wpatrującą się wprost w Kang.  — Nie martw się, będę was obserwował zza drzwi i wkroczę, gdyby zaszła taka potrzeba.

— Słucham? Brzmiało to tak, jakby coś groziło mi z jej strony — zażartowała, chociaż nienawiść w spojrzeniu nieznanej jej brunetki nie wróżył zbyt dobrze.

Seokjin uciekł wzrokiem, co bynajmniej nie ułatwiło Sani.

— Jeśli nie czujesz się na siłach, wyrzucę ją — powiedział zdecydowanie.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now