12. ZAZDROŚNIK

378 41 16
                                    

Termin porodu zbliżał się nieubłaganie, co dosyć mocno stresowało Sani. Bała się przede wszystkim o maluszka i o to, czy wszystko przebiegnie bez problemu.

Wsparcia udzielała jej nieodmiennie matka Jimina oraz jego siostra. Przychodziły z wizytą przynajmniej raz w tygodniu, przynosząc jej kolejne prezenty. Kang była im wdzięczna przede wszystkim za słowa otuchy, które odciągały jej myśli od ponurych rozważań. W weekendy umawiała się zazwyczaj ze swoimi przyjaciółkami. Prowadziła dosyć aktywny tryb życia, mimo że była w zaawansowanej już ciąży.

Denerwowały ją też ciągłe upomnienia za strony Jimina, który najchętniej przykułby ją do łóżka. Na nic zdawały się zapewnienia kobiety, że nie robiła nic, co mogłoby zagrozić dziecku.

Pewnego dnia, kiedy szykowała się do wzięcia kąpieli, podejrzała mężczyznę w jego sypialni. Była to jego wina, że nie zamknął drzwi dokładnie. Wtedy też zauważyła, jak wyciskał sobie na dłoń maść, po czym rozsmarowywał ją z trudem na swoich barkach i lędźwiach. Nieźle się przy tym nagimnastykował, jednak Sani nie chciała zamierzała mu przerywać. Na pewno tylko ofuknąłby ją za to, że weszła do jego sypialni, a ponadto Park nie miał na sobie koszulki.

Zmienił się jego tryb dnia; wychodzili razem do pracy. Zazwyczaj podwoził ją pod gmach firmy Seokjina, po czym jechał w tylko jemu znanym kierunku. Po pracy natomiast czekała na niego w domu. Przy kolacji wymieniali się codziennymi wieściami, po czym każde z nich kładło się spać.

Każdy następny dzień do złudzenia przypominał poprzedni, jednak Sani odnajdywała w tej monotonii spokój i stabilizację. Przebywała ciągle w czyimś towarzystwie, więc nie mogła narzekać na nudę. Mogła powiedzieć, że cieszyła się życiem, zwłaszcza, że ciąża przebiegała wręcz wzorowo, nawet pod koniec ósmego miesiąca.

Sani nie miała natomiast pojęcia, że przez ten cały czas Park znajdował się na najniższej kondygnacji budynku, w której mieściła się firma Kima, wylewając siódme poty na rozładowywaniu towaru.

Jimin również nie narzekał na swoją pracę; wszystko było lepsze od leżenia bezczynnie w domu, z poczuciem, że zaniedbywał kobietę i dziecko. Po dwóch tygodniach kontuzjowany za nastolatka bark dał o sobie znać, na co pomagały mu silne maści przeciwbólowe.

Seokjin powiedział mu, że przez chorobę jednego z pracowników, zwolniło się miejsce na dziale reklamy. Park miał do tej posady odpowiednie wykształcenie, jednak liczba godzin byłaby wówczas mniejsza. Jimin podziękował za propozycję, jednak nie przyjął jej, bo wolał pracować dłużej i zarabiać jak najwięcej. Doceniał przy tym gest przyjaciela, który chciał jakkolwiek ułatwić mu pracę.

Ubrany w bluzę z kapturem i czapkę z daszkiem skierował się na piętro, gdzie znajdował się gabinet Seokjina. Tam też musiał oddać faktury z dostaw. Umówił się jednak z Kimem, że będzie dostarczał je do innego działu, nie do Sani, która była odpowiedzialna za sprawdzanie faktur. Nie mógł dopuścić, by Kang zorientowała się w tej uwłaczającej mu sytuacji.

Chował się za tym strojem, by kobieta nie zauważyła go nawet przypadkiem, gdyby musiała wyjść z gabinetu do toalety czy po coś do jedzenia lub picia. Dzięki temu mógł codziennie ją widywać, zachowując przy tym dyskrecję.

Chciałby powiedzieć, że nie poczuł ukłucia zazdrości, kiedy Sani szeroko uśmiechała się na widok swojego szefa. Kim pochylił się nad nią, kiedy wręczała mu jakąś teczkę. Słuchał jej uważnie, po czym przybliżył się do kobiety, jakby wyjawiała mu tajne informacje.

Jak na jego gust, Seokjin stał zbyt blisko Kang. Jej najwyraźniej nie sprawiało to żadnego problemu. Jimin wychylił się nieco z wnęki, w której ukrył się, gdy zauważył nadchodzącą Sani. Sposób, w jaki poprawiała niesforne kosmyki czy to, jak błyszczały jej oczy, zdecydowanie wzbudzało podejrzenia Parka.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now