24. PRAGNIENIE

371 37 8
                                    

(A/N) Uf, zrobiło się trochę gorąco!

[rozdział ten zawiera treści 16+]


— Niech ja tylko dostanę cię w swoje ręce! — wykrzyknął, pokonując po dwa schody naraz, o mało nie wybijając sobie jedynek na marmurowej posadzce.

Sani, kierowana instynktem, odsunęła się pospiesznie od balustrady i czym prędzej pognała do swojej sypialni. Dobrze wiedziała o planie, który na prędce stworzyli jej przyjaciele. Mimo to, wzięła nogi za pas, słysząc ciężkie dyszenie i groźne obietnice pod swoim adresem.

Nagle zwątpiła w to przedsięwzięcie Kimów, przypominając sobie przecież, kim był Jimin. Nie trudno było się domyśleć, że był ogarnięty szałem. Nie mogła liczyć na nagłe zrozumienie i trzeźwe myśli od mężczyzny, który właśnie przekroczył próg domu Taehyunga niczym huragan. Słyszała doskonale pełen jadu ton Parka, kiedy odgrażał się szatynowi.

Przestraszyła się, przeklinając w duchu plan Chong i Taehyunga, by zwabić Jimina. Była to iście samobójcza misja, zważywszy na fakt, w jakim stanie był wówczas Park. Wprowadziła się do Kimów, osób, których darzył wyjątkową antypatią. Na co liczyła? Na wyrozumiałość i zrozumienie własnych błędów przez Jimina? Była to walka z wiatrakami.

Prawie pisnęła, kiedy już prawie udało jej się zatrzasnąć drzwi sypialni, jednak ubiegł ją brunet. Bez najmniejszego trudu zablokował je stopą i zanim zdążyła się obejrzeć, Park był już w środku. Razem z nią, na niewielkiej powierzchni. W gruncie rzeczy sypialnia, którą użyczyło jej małżeństwo, była naprawdę pokaźnych rozmiarów. Jednak w momencie, gdy przebywała w pokoju razem z byłym szefem, zdawał się on kurczyć.

Oparł się o drzwi plecami, oddychając ciężko, niczym byk przed ostatecznym uderzeniem. Był myśliwym, który wreszcie dopadł swoją zwierzynę i zamierzał jak najbardziej wykorzystać tę przewagę. Wiedziała aż za dobrze, że nie będzie w stanie powstrzymać się przed niczym.

Struchlała, gdy po wzięciu kilku głębszych oddechów, ruszył prosto na nią. Cofnęła się aż pod przeciwległą ścianę. Zderzyła się z zimną powierzchnią, czując się niczym w potrzasku.

Wkopała się w tę kabałę na własne życzenie!

Bez żadnych ceregieli złapał jej nadgarstki, po czym docisnął je do ściany. Zablokował jej nogi kolanami, przez co nie mogła już nawet swobodnie oddychać. Stykali się sobą na całej powierzchni ciała. Sani była tego świadoma aż za bardzo.

— Załatwiłaś mnie w koncertowy sposób! — syknął jej prosto do ucha, a wargi mężczyzny muskały przy tym jej płatek ucha. — Poszłaś po pomoc akurat do Kimów? Uciekałaś przede mną i schroniłaś się właśnie u nich?! Jak bardzo musisz mnie nienawidzić!

Patrzył jej w oczy z intensywnością, która zdawała się przenikać w głąb jej umysłu.

— To nieprawda! — wykrztusiła z trudem, sparaliżowana strachem.

— Łżesz! Mścisz się za to, w jaki sposób skończyłem nasz romans? Usatysfakcjonowało cię to, jak bardzo mnie upodliłaś?! — Znów przypominał dawnego Parka, który stawał się nieobliczalny w atakach złości. Współczuła wtedy osobom, które doprowadzały go do takiego stanu wrzenia. Tymczasem, ona sama go sprowokowała, godząc się na to, by dowiedział się o jej aktualnym miejscu zamieszkania.

Po rozmowie, jaką odbyła z przyjaciółmi, zdecydowała się na naprawdę heroiczny czyn. Mogła stracić wszystko. Poprosiła jednak Jungkooka, by powiedział Jiminowi o tym, że przebywała u Kimów. Miał dzięki temu okazję, by zjawić się w rezydencji i pokazać, iż dojrzał do chwili, by przeprosić Chong i Taehyunga za wszystkie przykrości.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now