1. Victoria

10.1K 198 100
                                    




Kiedy przekroczyłam próg szkolnych drzwi i znalazłam się na korytarzu wypełnionym głośnymi licealistami, zaczęłam żałować, że w ogóle wstałam tego dnia z łóżka. Było przed godziną ósmą rano, a ja szłam w stronę metalowych szafek, aby wyjąć książkę od chemii, ponieważ od tego zaczynałam swój nędzny dzień. Nie widziałam nigdzie Maisie ani Jacoba. Świetnie, jeżeli tym dwóm włóczęgom nie chciało się dzisiaj przyjść do szkoły, to przysięgam, że ich uduszę. Nie przetrwam bez nich dnia w szkole. Muszę wtedy udawać, że wszystkich lubię, a musicie mi wierzyć, że wcale tak nie jest. W moim gronie znajomych znajdują się tylko ci dwaj.

Otworzyłam szafkę i wyjęłam poszukiwany przedmiot, a następnie z hukiem zatrzasnęłam drzwiczki.

— No cześć, Harvey. — Podskoczyłam na dźwięczny głos za moimi plecami i szybko się odwróciłam. Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ przed moją osobą znajdował się właśnie Jacob Lee, jedyny normalny chłopak z mojej klasy oraz szkoły, a tym samym mój najlepszy przyjaciel.

— Człowieku, nie strasz — powiedziałam z małą ilością złości w głosie, chociaż wiem, iż chłopak i tak nie wziąłby tego na poważnie. — I miałeś nie zwracać się do mnie po nazwisku.

— Oj, przepraszam, Victorio. Czy zdołasz mi wybaczyć? — odparł, głupkowato się przy tym uśmiechając i kładąc rękę na sercu, po czym parsknął śmiechem. Czasami naprawdę go nie znosiłam, jednak nie umiałabym bez niego wytrzymać.

Pokręciłam przecząco głową i ruszyliśmy razem w stronę klasy chemicznej, ponieważ dwie sekundy temu rozległ się dzwonek. Szkoda, że to nie ten na przerwę.

Jeżeli chodzi o mnie i mój stosunek do nauki, to wcale nie jestem osobą, która nienawidzi szkoły. Owszem, nienawidzę tutejszych ludzi, bo wszyscy są strasznie dwulicowi. Trudno jest do kogoś podejść bez jakichkolwiek plotek czy obgadywania. Jednak mimo wszystko, zawsze byłam bardzo dobrą uczennicą. Przepadam za ścisłymi przedmiotami, takimi jak matematyka lub chemia i to właśnie z nich mam najlepsze oceny. Gorzej, jeśli chodzi o humanistyczne, na przykład historię.

Weszliśmy do wypełnionej już uczniami sali i zajęliśmy swoje miejsca. Ja w drugim rzędzie przy ścianie, a Jacob zaraz za mną. Ławka obok chłopaka, którą zawsze zajmuje Mai, była teraz pusta.

Brunet za mną stuknął moje ramię, na co się odwróciłam i posłałam mu pytające spojrzenie.

— Gdzie Mai? — zadał pytanie, wpatrując się we mnie swoimi zielonymi oczami, jakbym wiedziała, gdzie blondynka się podziewa. Rano do niej nie napisałam, byłam przekonana, że będzie w szkole, a ona nie poinformowała mnie o żadnej chorobie, czy jakimś innym powodzie, dla którego nie stawiłaby się dzisiaj w liceum.

— Nie wiem — odpowiedziałam szybko i zwróciłam głowę w stronę drzwi, przez które właśnie weszła nauczycielka. Niższa ode mnie starsza kobieta z pęczkiem rudych włosów upiętych w koka przywitała się z nami i zaczęła prowadzenie lekcji.

Po dokładnie jedenastu minutach, drzwi do klasy otwierzyły się, a do środka weszła długowłosa blondynka o niebieskich oczach. Maisie.

— Panno William, co to za spóźnienie? — Pani Ginger bacznie obserwowała dziewczynę, zajmującą swoje miejsce na krześle w rzędzie obok Jacoba.

— Przepraszam, budzik mi nie zadzwonił — tłumaczyła się, jednak trochę mało wiarygodnie.

— I tak masz już spóźnienie w dzienniku. — Nauczycielka powróciła do tłumaczenia wzorów jakichś substancji chemicznych, a dziewczyna spojrzała na mnie, potem na bruneta za mną i lekko się uśmiechnęła.

BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz