7. Rafael

2.9K 98 13
                                    

- Nie, nie, źle to robisz, poczekaj. - Wzięła ode mnie długopis i zaczęła poprawiać wzór, który przed chwilą próbowałem poprawnie zapisać, lecz mi się nie udało.

Siedzieliśmy nad książką już prawię godzinę i choć trudno mi to przyznać jest całkiem miło. Jeszcze ani razu nie usłyszałem od Harvey, że jestem skończonym kretynem i jak to mogę nie rozumieć czegoś tak prostego jak funkcje kwadratowe, skoro to było w zeszłym roku. Sam siebie więcej razy wyzywałem niż ona mnie. Spodziewałem się, że będzie gorzej, ale ona chyba jak chce komuś pomóc, to potrafi być miła. Chociaż to dziwne, iż potrafi być taka również w stosunku do mnie.

- Boże, jestem idiotą - westchnąłem i opadłem na poduszki za sobą. Przez cały czas siedzieliśmy na łóżku, a książka i jej starannie zapisywane zeszyty leżały na stoliku przed nami.

- No jesteś, ale jak będziesz sobie to wmawiał, to nigdy niczego się nie nauczysz - powiedziała, odkładając długopis na mały, biały blat. - Poza tym, już jest lepiej.

- W jakim sensie? - zapytałem, nie wiedząc, o co może chodzić brunetce. Gapiłem się bezmyślnie w sufit, a przed moimi oczami nagle ukazała się wizja mojej mamy leżącej na podłodze w przedpokoju. I ojciec, stojący nad nią...Nie, stop. Podniosłem się do siadu i spojrzałem na dziewczynę, przez ułamek sekundy nawiązując kontakt wzrokowy z jej zielonymi oczami. Mimo że w środku była przepełniona nienawiścią do mojej osoby, tak samo z resztą jak ja do niej, to oczy miała bardzo ładne.

- Idzie ci coraz lepiej, coraz więcej rozumiesz - wyjaśniła, spuszczając wzrok z powrotem na książkę. - Spróbujesz teraz zrobić trzecie zadanie?

To niesamowite, że w szkole ta sama osoba, która teraz koło mnie siedzi i spokojnie próbuje nauczyć nie matematyki, czyli innymi słowami próbuje dokonać czegoś niemożliwego, jest dla mnie taka wredna i opryskliwa, tak samo jak ja w stosunku do jej osoby praktycznie zawsze. To dziwne jak matematyka ją zmienia.

Zaśmiałem się pod nosem lekko na tę myśl, ale dziewczyna nic nie zauważyła, tylko wstała i podeszła do swojej szafy, aby włożyć do niej fioletową (a bynajmniej dla mnie fioletową) kurtkę.

- Okej - odpowiedziałem szybko i zabrałem się za robienie zadania i, co było zaskakujące, udało mi się je rozwiązać całkiem sprawnie i miałem wrażenie, że zrobiłem je poprawnie.

Harvey usiadła koło mnie i zaczęła je sprawdzać, a jej mina była bezcenna, kiedy zauważyła, iż ja, tępy, matematyczny idiota, dobrze rozwiązałem ćwiczenie.

- Wow, bardzo dobrze - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się dumnie, ale zaraz ten uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy mój brzuch zaczął wydawać dziwne, a do tego dosyć głośne dźwięki.

Brunetka spojrzała na mnie zaskoczona i nagle zaczęła się śmiać. Najzwyczajniej w świecie zaczęła się śmiać.

- Co to było? - Nadal się śmiała. Okej, co w tym śmiesznego, że jestem głodny? Przez cały dzień zjadłem tylko jedną wczorajszą kanapkę i skręcało mi jelita. Pragnąłem jedzenia, a w domu nie ma nic normalnego. Powinienem zrobić zakupy, ale nie mam wystarczająco dużo pieniędzy i obawiam się, że może nie starczyć mi na opłacenie rachunków, a Tom, facet, u którego sobie dorabiam, kiedy tylko mogę, wyjechał na tydzień i nie uda mi się nic zarobić do przyszłego wtorku.

- Z czego się śmiejesz, idiotko? - zapytałem nieco wkurzony, nie mogąc powstrzymać się od dodania tego ostatniego określenia. - Głodny jestem, a ty się cieszysz. Lepiej zrób mi coś do jedzenia. - Nie wiem, czy miałem w ogóle zamiar to powiedzieć, ale jak już wyszło z moich ust, to trudno.

- Co proszę? Myślisz, że będę ci gotować? - fuknęła oburzona moimi słowami. - Jeżeli tak, to się mylisz.

- No nie mów, że nie masz nic do jedzenia w domu - dodałem.

BoyfriendWhere stories live. Discover now