10. Rafael/Victoria

2.5K 90 28
                                    

Rafael's POV

Obudziłem się w poniedziałek o 6:30. W zasadzie sam się nie obudziłem, musiał to zrobić budzik, który ustawiłem dzień wcześniej. Był poniedziałek, najgorszy dzień w tygodniu i najchętniej nie szedłbym w ogóle do szkoły, ale wolałem nie robić sobie więcej zaległości. I tak mam już sporo kłopotów z nauką i nie tylko. A poza tym, dzisiaj piszę poprawkę z matematyki. Na samą myśl o tym chce mi się wymiotować ze stresu, chociaż na co dzień wydaję się egocentrycznym nastolatkiem, którego nic nie obchodzi i ma gdzieś swoje życie i przyszłość.

Leżałem jeszcze przez chwilę w łóżku, po szyję przykryty kołdrą. Mimo że temperatura na zewnątrz wynosiła pewnie jakieś 20 stopni, to mi było jakoś dziwnie zimno. Próbowałem sobie przypomnieć, co wydarzyło się na imprezie w piątek. Byłem na siebie niemiłosiernie wkurzony, że tak się zlałem, że nic nie zapamiętałem z tamtego wieczoru. Film urywa mi się praktycznie równo z wejściem do domu Justina. Chociaż nie wiem, czy chciałbym pamiętać co robiłem. Na pewno mnie poniosło. Wtedy twierdziłam, że przydałaby mi się taka odskocznia od codziennego życia, ale czułem małe wyrzuty sumienia. Bałem się, że kiedyś skończę tak samo jak mój ojciec. Nigdy nie chciałbym zostać taki jak on i naprawdę nie życzę nikomu takiego życia z alkoholikiem. Albo jako alkoholik.

Powoli wstałem z materaca, zakładając na nos swoje okulary. Podszedłem do szafy i otworzywszy ją, ubrałem pierwszą lepszą białą koszulkę na swoją nagą skórę. Wybrałem do tego czarne jeansy oraz wkładaną bordową bluzę, która jako jedyna jeszcze nie była brudna i od razu udałem się do łazienki. Szybko umyłem zęby i wyszedłem z pomieszczenia, uprzednio spoglądając w lustro. Wyglądałem okropnie, ale w sumie nie ma na co się starać dobrze wyglądać.

Znalazłszy się w korytarzu, zatrzymałem się przed drzwiami, za którymi znajdował się mój ojciec. Zawahałem się przez chwilę. Wchodzić czy nie wchodzić? Nie zaglądałem do niego od trzech dni, od tego czasu się z nim nie widziałem, a mieszkamy w jednym domu. Wziąłem głęboki wdech i złapałem za zimną klamkę. Popchnąłem drzwi i wszedłem do ciemnego pomieszczenia. Do moich nozdrzy od razu wdarł się odrażający zapach alkoholu pomieszanego z jego potem i co gorsza, chyba nawet moczem. Nie wiedziałem, że urządził sobie tu nawet toaletę. To było obrzydliwe, okropne, odurzające. Zatkałem nos dwoma palcami swojej lewej dłoni i zrobiłem kilka kroków w głąb pokoju. Oczy szczypały mnie od tego smrodu, napływały mi do nich łzy. Sam nie wiem czy to od tego odoru, czy z mojego żalu nad jego żałosnym stanem.

Ojciec leżał na podłodze obok kanapy i się nie ruszał. Spał. Jego klatka piersiowa lekko się unosiła, co dawało mi do zrozumienia, że nadal żyje. Dookoła niego były porozrzucane butelki po piwie i paczki po jakimś dziwnym, najprawdopodobniej przeterminowanym jedzeniu. Zastanawiałem się jakim cudem on potrafi przeżyć żywiąc się tylko i wyłącznie takim czymś.

Powoli traciłem już oddech, więc szybko podszedłem do zasłoniętego żaluzją okna i otworzyłem je na oścież, wychylając głowę za ramę, nabierając tym samym świeżego powietrza, które było dla mnie w tym momencie niczym wybawienie. Mężczyzna na podłodze lekko drgnął, ale nie wstał. Nawet się nie obudził, nadal miał zamknięte oczy i cicho pochrapywał.

Zachciało mi się płakać.

Nie wiem co mi się stało, ale w tym momencie naprawdę miałem ochotę się rozpłakać. Jestem już dorosłym facetem, podobno chłopaki nie płaczą, ale ta czynność była wtedy jedynym, co chciałbym zrobić. Moje życie było beznadziejne. Wiem, że niektórzy mieli o wiele gorzej ode mnie, cholernie każdemu współczułem. Taki byt jak mój był straszny, a co dopiero jeszcze bardziej okrutny. W głowie mi się to nie mieściło.

Pomyślałem o swojej mamie. Jaką była wspaniałą kobietą. Zasługiwała na całe dobro tego świata, a ja miewałem w swoim dzieciństwie takie chwile, że kompletnie jej nie szanowałem. Było mi za to wstyd. Za każdą minutę, kiedy nie okazywałem jej żadnego zrozumienia. Była najlepszą rodzicielką na świecie. Właśnie - była. Już jej z nami nie ma.

BoyfriendWhere stories live. Discover now