20. Victoria

1.6K 65 0
                                    

Drzwi do domu były otwarte, więc bez problemu udało mi się wejść do środka. Starałam się nie robić żadnego zbędnego hałasu przy zamykaniu ich, aby nie wystraszyć przypadkiem znajdującego się w budynku mojego ojca, który z tego, co powiedziała mi mama, wciąż na mnie czekał. Pospiesznie zdjęłam buty i ruszyłam powolnym krokiem w stronę salonu, żeby sprawdzić, czy znajdę tam tatę, jednak już w przedpokoju natknęłam się na jego osobę. Obserwował mnie z lekką pogardą w swoim spojrzeniu, lecz coś mówiło mi, że ulżyło mu, kiedy mnie zobaczył. Peter Harvey należał do osób, które nie lubiły za bardzo pokazywać swoich uczuć, jednak czasami nie potrafił ich dobrze ukrywać, tak samo jak w tamtym momencie.

Wiedziałam, iż był na mnie trochę zdenerwowany przez to, że od nocy nie pojawiłam się w domu ani nie poinformowałam nikogo o swoim miejscu pobytu, tym samym narażając obojga moich rodziców na podwójny stres. Wiem, że postąpiłam spontanicznie i trochę niestosownie, powinnam była wrócić wtedy do łóżka i poczekać, aż z powrotem ogarnie mnie sen, jednak nie potrafiłam spokojnie zasnąć po ujrzeniu takiej drastycznej sceny w sypialni rodziców.

— Gdzie ty się podziewałaś? — zapytał, zakładając ręce na piersi. Miał na sobie lekko pomiętą, błękitną koszulę i czarne spodnie, co uświadomiło mnie w przekonaniu, że zapewne niedługo wybierał się do pracy. Na jego twarzy wyróżniały się oznaki zmęczenia, takie jak podkrążone oczy, które co chwilę mrużył, jakby go bolały. Wyglądał, jakby przez całą noc nie spał i coraz mocniej zaczynałam w to wierzyć. — Martwiliśmy się z mamą o ciebie. Dlaczego nawet nie zadzwoniłaś i nie powiedziałaś, gdzie jesteś? Odchodziliśmy od zmysłów, nie dość, że przez Emmę, to jeszcze z twojego powodu.

— Przepraszam, tato. Nie mogłam zadzwonić, bo nie miałam ze sobą telefonu — zaczęłam się tłumaczyć. Mój głos lekko się załamywał, ponieważ poczułam się winna temu, że musiał się przeze mnie denerwować razem ze swoją żoną. Nie chciałam robić jeszcze większych kłopotów, ale tamtej nocy działałam pod wpływem impulsu i emocji, nie kontrolowałam swoich ruchów ani myśli.

— A co ty masz na sobie? — Mężczyzna taksował mnie swoim paraliżującym spojrzeniem, aż się wzdrygnęłam. Zawsze odczuwałam nieco większy niepokój, kiedy dostawało mi się od taty niż od mamy. Z tatą rozmawiałam zdecydowanie mniej niż z moją matką, byłam przyzwyczajona do tego, że kobieta czasem podnosiła na nas głos lub zwracała mi i mojej siostrze uwagę, ale ojciec robił to o wiele rzadziej, dlatego też bardziej bolało.

— To... — zacięłam się, zastanawiając się przez chwilę, czy powinnam była mówić mu prawdę, jednak kłamstwo w tej sytuacji nie zdziałałoby nic dobrego, a wręcz przeciwnie, więc szybko odepchnęłam od siebie tę myśl. — To ubrania Rafaela.

— Rafaela? — Peter wydawał się być naprawdę zaskoczony moją odpowiedzią, a w jego głosie kryła się nutka podejrzliwości. Nie chciałabym w tamtym momencie czytać jego myśli. Nie wiem, co mógł sobie pomyśleć po takiej wypowiedzi, dlatego też szybko zabrałam z powrotem głos, próbując wszystko naprostować i przedstawić całą sytuację jak najbardziej wiarygodnie, pomijając oczywiście wszystkie momenty, o którym na razie nie powinien wiedzieć.

— Jak wybiegłam z domu, to zatrzymałam się na tym przystanku autobusowym. No wiesz, tego najbliżej naszego domu. — Potrząsnął lekko głową, a ja kontynuowałam. — Padał deszcz, było zimno i po kilkunastu minutach zatrzymał się przed przystankiem samochód. Na początku myślałam, że to jakiś porywacz i się lekko wystraszyłam, więc nawet nie ruszyłam się z miejsca, tylko nadal płakałam, zasłaniając twarz rękami na wypadek, gdyby ten ktoś coś ode mnie chciał. — Peter cały czas mnie obserwował, a po chwili skinął głową w stronę kuchni, gdzie za chwilę się udał, a ja zaraz za nim, cały czas trzymając w dłoni reklamówkę z moją piżamą. Otworzył jedną szafkę i wyjął deskę, a zaraz potem chleb, najwyraźniej chcąc zacząć robić sobie kanapki, które następnie zabrałby do pracy. Usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej, kładąc plastikową torbę na krzesło obok i ponownie zaczęłam opowiadać o wydarzeniach minionej nocy. — No więc, w tym samochodzie był Rafael. Chodzę razem z nim do klasy już trzeci rok, nie wiem, czy go kojarzysz. Wziął mnie do siebie do domu i...

BoyfriendWhere stories live. Discover now