28. Victoria

1.3K 52 2
                                    

Kiedy po naszej kilkuosobowej wyprawie na basen i po niezbyt przyjemnym dla mnie incydencie, wróciłam z Maisie do naszego hotelowego pokoju, od razu przebrałam się z powrotem w piżamę i położyłam bez słowa do łóżka. Moja przyjaciółka poszła w moje ślady i pięć minut później również już leżała na materacu, przykryta kołdrą, wtulając się w moje plecy, gdyż byłam do niej odwrócona tyłem. Zasnęłam bardzo szybko, najwidoczniej wydarzenie, podczas którego całe życie przeleciało mi przed oczami, a z którego Rafael mnie uratował, sprawiło, że zapragnęłam snu bardziej niż czegokolwiek innego. Byłam wdzięczna Smithowi. Nie wiem, co mogłoby mi się stać, gdyby nie zareagował i nie wyłowił mnie spod powierzchni wody. Nie wiem też, jak się to wszystko stało. To były sekundy i moja nierozwaga sprawiła, że do mojego organizmu pod wodą wlało się spora ilość cieczy przez otwartą buzię, o spowodowało moje podtopienie. Nie pamiętam dokładnie tego, dlaczego i jak to się stało, ale to było mniej istotne. Ważne było to, że nie umarłam, a Rafael mi pomógł. Już kolejny raz.

Z samego rana, właściwie o godzinie ósmej, zostaliśmy obudzeni przez nauczycieli, którzy chodzili po korytarzach, pukali i zaglądali do pokoi, aby poinformować nas, że do dziewiątej w restauracji na parterze trwa śniadanie i wypadałoby coś zjeść, zanim o dziesiątej wyruszymy na miasto pozwiedzać. Tak też wszyscy zrobiliśmy.

Ubrałam się w jeansowe szorty i czarną koszulkę, po czym wyszłam z Mai, ubraną podobnie, z pokoju i ruszyłyśmy na śniadanie. W restauracji był rozstawiony szwedzki stół. Mogliśmy jeść wszystko, na co tylko mieliśmy ochotę, a co akurat tam było. A na najdłuższym stole, jaki dane mi było kiedykolwiek zobaczyć, znajdowało się mnóstwo najróżniejszych dań śniadaniowych w ogromnej ilości, że nie najadłaby się tym czterdziestka, a co najmniej setka dzieciaków, uzbrojonych w wielkie żołądki. Dosyć długi czas decydowałam się na to, co powinnam była sobie nałożyć na talerz bądź do miski, jednak finalnie zdecydowałam się na płatki kukurydziane, które zalałam zimnym mlekiem ze stojącego tam dzbanka. Maisie również nałożyła sobie płatki, była dosyć wybredna, jeśli chodziło o śniadania i preferowała ten posiłek jeść na słodko, więc też wybrała inne płatki, o smaku czekoladowym i zalała mlekiem. Jej ulubiony zestaw śniadaniowy.

Usiadłyśmy przy wolnym, czteroosobowym stoliku, reszta była zajęta przez inne osoby z naszej wycieczki oraz nauczycielki. Pan Martin najwidoczniej albo już zjadł, albo miał inną misję, związaną z niezbyt dobrze wychowaną młodzieżą, jakby to niektórzy pracownicy naszej placówki ujęli.

W momencie kiedy łyżka z zawartością mojego śniadania była w połowie drogi do mojej buzi, na krzesło naprzeciw mnie opadł Jacob, z szerokim uśmiechem na twarzy, który mówił, że cieszył się z wczorajszej nocy. A przynajmniej tak sobie to wytłumaczyłam.

— Smacznego dziewczynki — powiedział, kładąc przed sobą talerz z trzema kanapkami, którego wcześniej nie zauważyłam. Przełknęłam zawartość mojej buzi i podziękowałam, życząc mu tego samego. To samo zrobiła Mai, tylko na końcu zdania dodała pieszczotliwie słówko kochanie, na co chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej. Nagle zaczęłam zastanawiać się, jak to jest, móc mówić do kogoś w taki sposób. To musiało być fajne uczucie, ale nie dowiem się tego, dopóki sama nie spotkam na swojej drodze osoby, z którą będę mogła się tak do siebie nawzajem zwracać.

Kiedy zjedliśmy we trójkę śniadanie, poszliśmy odstawić brudne naczynia na miejsce, które było do tego przeznaczone, i ruszyliśmy na górę do naszego pokoju. Lee poszedł z nami, pod pretekstem nudy w towarzystwie Rafaela, Jamesa i Camerona w pokoju, chociaż w duchu wiedziałam, że chciał spędzić więcej czasu z nami. Albo po prostu chciał przebywać dłużej ze swoją dziewczyną, z którą powoli zaczął stawać się nierozłączny. Nie przeszkadzało mi to absolutnie, żeby nie było. Wręcz przeciwnie, naprawdę cieszyłam się ich szczęściem od dnia, w którym to zeszli się ze sobą po osiemnastych urodzinach zielonookiego bruneta. I pochlebiało mi to, że to głównie przeze mnie mieli możliwość bycia ze sobą.

BoyfriendWhere stories live. Discover now