9

563 72 37
                                    


Taehyung nigdy nie nauczył się programowania botów czyszczących, a przynajmniej nigdy nie wychodziło mu to tak, jak powinno. Zdarzało się, że małym robotom udawało się wyczyścić blaty i ściany i wtedy Taehyung czuł się jak dumny ojciec. Jednak to uczucie zwykle trwało tylko chwilę, dopóki nie sprawdził stanu podłóg. Wtedy znowu miał ochotę je porozkręcać i wyrzucić w próżnię.

Oczywiście mógł zapytać Jimina, jednak nie chciał go denerwować. Wolał oszczędzić bratu wszelkich możliwych stresów tak długo, jak było to możliwe. Może jeszcze przez jakiś tydzień, albo nawet dwa, jeśli się uda. Może przez ten czas wymyśli nawet, jak powiedzieć Jiminowi o dziurze w Horizon, która choć co prawda dobrze załatana, nadal była dość widoczna w ich ładowni.

Westchnął sfrustrowany, wyjmując ze schowka miotłę. Nie udało mu się przekonać Yoongiego, żeby zmusił JK'a do tego, by mu pomógł. Jungkook na pewno miał coś na sumieniu i z całą pewnością nie zaszkodziłaby mu taka kara. Niestety Yoongi nie dość że, nawet nie odpisał mu na komunikatorze, to jeszcze zostawił wiadomość Taehyunga jedynie odczytaną. To był dość jasny przekaz.

Właśnie dlatego Taehyung w środku nocy zamiast spać, zajmował się czyszczeniem podłóg na wszystkich poziomach. Może z wyjątkiem ładowni, bo to i tak nie miało sensu, pokoju JK'a - jemu się to zwyczajnie nie należało i części szpitalnej, w której nadal sypiał Jimin.

Zamaszystym ruchem zaczął zgarniać kurzowe koty i piasek w stronę stołówki. Przez chwilę pracował w skupieniu, pozwalając swojej głowie oczyścić się z niechcianych myśli i frustracji. Nie usłyszał nawet, kiedy kilka metrów od niego drzwi windy otworzyły się z cichym świstem i stanął w nich Namjoon, który był równie zaskoczony ich spotkaniem co Taehyung.

Od początku całej sytuacji z Jiminem nie widzieli się zbyt często, a kiedy już do tego doszło, nie kończyło się to najlepiej. Taehyung był zły na Namjoona i wyjątkowo nie uważał, żeby jego negatywne uczucia były przesadzone. Starszy chłopak zachował się jak ostatni chuj i właściwie dobrze się stało, że do tej pory udawało im się unikać spotkań bez świadków, przy których trzeba przynajmniej pozornie się tolerować.

Taehyung nie tolerował Namjoona, jego prowincjonalnych przekonań, zacofania. I jego mordy też nie tolerował.

Nawet nie był w stanie sobie przypomnieć, jak to było się z nim przyjaźnić. Naprawdę, nie raz z zaskoczeniem sobie przypominał, że Namjoon nie był obcym kolesiem, którego poznał dopiero na Horizon, ale jego przyjacielem i że znali się przecież od lat.

To też nie tak, że Taehyung spodziewał się po Namjoonie daleko idącej tolerancji. Miał przypuszczenia, że to się nie skończy najlepiej, jeśli kiedykolwiek się wyda, że Jimin nie jest zwyczajnym człowiekiem. Mimo tego był wkurwiony i nie potrafił nic z tym zrobić.

Dlatego, kiedy Namjoon chciał go wyminąć, zamiast skupić się na zamiataniu kurzowych kotów, zagrodził mu drogę.

Namjoon cofnął się trochę, krzywiąc się i wbijając zaciśnięte pięści do kieszeni.

- Namjoon - zaczął Taehyung i musiał przyznać, że jego głos brzmiał nawet dość pewnie. Problemem było tylko to, że nie bardzo wiedział, co chce powiedzieć starszemu chłopakowi. Jak ubrać swoje emocje, cały ten gniew w słowa, by jego przekaz zrobił naprawdę mocne wrażenie.

- Czego chcesz? - Namjoon był spokojny, a może raczej opanowany, jakby za wszelką cenę chciał uniknąć konfrontacji, co oczywiście tym bardziej rozzłościło Taehyunga.

Bo Namjoon nie miał prawa jej unikać, tak samo jak nie miał prawa udawać, że Jimin nie istnieje.

- Długo masz jeszcze zamiar być taki? - spytał w końcu.

✔Event Horizon | BTS | ot7Where stories live. Discover now