- Musimy zrobić postój - usłyszał za sobą Hoseok. Był porządnie zmęczony i tak naprawdę już od dłuższego czasu czekał, aż Jin zacznie ten temat. Od razu postawił na ziemi ciężki, medyczny plecak i zsunął z ramion swój własny. Przeciągnął się tak mocno, że aż zabolały go ramiona.
- Dobry pomysł - stwierdził, odwracając się w kierunku starszego chłopaka. Hoseok nigdy by nie pomyślał, że będzie miał kiedykolwiek okazję to stwierdzić, ale Jin nie wyglądał dobrze. Wyglądał nawet źle i to nie według swoich keplerskich standardów, tylko tych ogólnych. Hobi przełknął głośno ślinę. - Wszystko ok? - zapytał ostrożnie.
- A wyglądam, jakby było ok? - w głosie Jina brzmiała irytacja. Nawet nie spojrzał na Hoseoka i usiadł ciężko na ziemi. - No co? - warknął, kiedy zauważył, że młodszy chłopak cały czas mu się przygląda.
- Nie wyglądasz najlepiej - zauważył Hobi. Na wszelki wypadek przysuwając do Jina jego medyczny plecak.
- Ty za to kwitnąco - usłyszał w odpowiedzi, co sprawiło, że poczuł się trochę lepiej. - Łażenie po jaskiniach dobrze ci robi - Hoseok uśmiechnął się, czując prawdziwą ulgę.
Z jakiegoś powodu cały czas się bał, że starszy chłopak nie mówi mu całej prawdy i tak naprawdę jest dużo ciężej ranny, umrze, a Hobi zostanie zupełnie sam w kompletnej, czarnej dupie. Z trupem, co już w ogóle wydawało mu się straszne, ale potem pomyślał, że musiałby to jeszcze jakoś wyjaśnić Yoongiemu, zakładając że miałby taką okazję i było jeszcze gorzej. W takim wypadku Hoseok wolałby popełnić samobójstwo.
Dlatego fakt, że Jin trochę się na nim wyżywał, było krzepiące. Może obaj przeżyją i konfrontacja z Yoongim nie będzie konieczna.
- Hoseok, daj mi rękę - Hobi bez namysłu usiadł obok i dał rękę Jinowi, który bez żadnego ostrzeżenia, w jakiś tylko sobie znany sposób wbił mu się w przedramię epipenem.
- Ała, no co ty robisz?! - gdyby Hoseok wiedział, że to jest w ogóle możliwe, z całą pewnością trzymałby ręce przy sobie. I z całą pewnością trzymałby się z daleka od Jina.
- A co, myślałeś, że będziemy się teraz trzymać za ręce i zwierzać z największych sekretów?
- W ogóle nie myślałem - powiedział szczerze młodszy chłopak, rozmasowując przedramię, chociaż w ogóle go nie bolało.
- To źle, to cię może kiedyś zabić nawet - powiedział ze spokojem Jin, przygotowując dawkę jakiegoś leku dla siebie.
- Co to w ogóle było? - zapytał Hobi, odwracając wzrok, bo chociaż wiedział, że w epipenie nawet nie widać igły, to i tak nie chciał na to patrzeć. Cały koncept przebijania skóry i wstrzykiwania czegoś do organizmu niespecjalnie mu się podobał.
- Wolno działająca trucizna - odpowiedział poważnie Jin.
- Przestań, nigdy nie wiem, czy mówisz prawdę, czy sobie ze mnie żartujesz - obraził się Hoseok. Co prawda raczej nie wierzył, że Jin mógłby go zabić, zwłaszcza teraz, kiedy sam nie był w stanie nosić swojego plecaka, ale nadal trochę się go bał.
- Nie uczyli cię tego na antropologii? Myślałem, że jesteś ekspertem, jeśli chodzi o Keplerczyków - Jin oparł się o kamienną ścianę i przymknął oczy.
- Przysięgam, jeśli jeszcze raz zaczniesz temat antropologii... - z gardła Hoseoka wyrwało się niekontrolowany, pełen frustracji dźwięk. - Naprawdę czasem nie mam pojęcia, co Yoongi w tobie widzi - powiedział szybko. Nie przemyślał tego. Chcąc jak najszybciej zatuszować dźwięk, który mu się wyrwał, powiedział pierwszą rzecz, która przyszła mu do głowy.
YOU ARE READING
✔Event Horizon | BTS | ot7
Fanfiction[skończone] The Universe is In your bones, The stars in your Soul; it's never really The End /David Jones "Love and Space Dust"/ *** liczba rozdziałów: 30+epilog pairingi: Minjoon, Yoonjin typ: space opera, sci-fi (bardziej fiction niż science)...