10

514 71 42
                                    

Teraz

Hoseok zacisnął pięści. Nie lubił transporterów. Sama idea rozcząstkowywania, nawet pozornego, ciała na atomy budziła w nim grozę. Zawsze miał również obawy, że zostanie przeniesiony zupełnie nie tam, gdzie powinien.

Jednak tym razem koordynaty wpisane przez Taehyunga okazały się tymi właściwymi i mogli odetchnąć spokojnie. Hoseok niepewnie spojrzał na swojego towarzysza.

Jin stał kilka metrów dalej i mrużąc oczy, rozglądał się dookoła. Światło na planecie było niesamowite; delikatne i rozmyte, jakby ktoś nałożył na nie filtr, powodowało, że wszystkie kontury traciły ostrość. To pewnie miało jakiś związek ze składem atmosfery, o której na odprawie przed samym transportem mówił Yoongi. Hoseoka niespecjalnie interesował skład powietrza, po prostu chciał chociaż na kilka godzin wyrwać się ze statku, zrobić coś innego niż do przez ostatnie kilka miesięcy i może zobaczyć coś interesującego.

Co prawda planeta nie miała do zaoferowania zbyt wiele. Właściwie oprócz skał zupełnie nic na niej nie było; skały pokryte jakimś pyłem, błyszczące skały, trochę bardziej brązowe skały... trochę bardziej szare. Mógł nawet wymienić po kolei ich łacińskie nazwy, ale nic by to nie zmieniło. Nie były niczym specjalnym.

Hoseok sam nie wiedział, czemu spodziewał się czegoś super.

Przez dobrą chwilę żaden z nich się nie odzywał, starszy wydawał się zatopiony w swoich myślach, a Hoseok zwyczajnie nie miał pojęcia, o czym mógłby z nim porozmawiać.

- Jesteście? - Hobi usłyszał w głośniku lekko zirytowany głos Taehyunga.

- Sprawdzasz, czy nie popełniłeś błędu, wysyłając nas nie wiadomo gdzie? - zapytał, uśmiechając się nieświadomie. Wiedział, że Taehyung się stresuje, może niekoniecznie martwi ich sytuacją, ale nie chciał robić mu dodatkowych problemów. I tak był na skraju załamania nerwowego. Miał dziś dyżur na miejscu Namjoona i chyba nikt z nich nie chciał brać na siebie tego zajęcia.

- Nie, nawiązuję kontakt z misją zewnętrzną, która według wszystkich procedur powinna zrobić to pierwsza, zaraz po zakończeniu transportu - odpowiedział znudzonym głosem Taehyung.

- Taehyung... minęły jakieś dwie minuty, poza tym widzisz nas na skanerze - Jin postawił swój plecak na ziemi i zaczął w nim grzebać.

- No może, ale ty nie...- zawiesił na chwilę głos. Słychać było, że przybliża się do głośnika przy swojej konsoli. Usłyszeli szelest jego ubrań, potem jakieś trzaski, a wreszcie po jakimś czasie jego ściszony głos. - Ale ty nie siedzisz z Yoongim na mostku - powiedział to tak szybko, że przez moment Hoseokowi wydawało się, że się przesłyszał i był to wiatr, który właśnie uderzył ich od północy. Jin zachwiał się i dotknął boku swojego kasku, jakby bojąc się, że zaraz go zwieje.

- Słyszałem to, Taehyung - głęboki głos Yoongiego odezwał się zaraz potem. Hoseok nie potrafił nie skrzywić się na jego dźwięk. - Jak tam pogoda u was na dole?

- Wiatr - odparł Jin i spojrzał na Hoseoka, który złapał za swój tablet i sprawdził pomiary. Pogoda na pewno była tutaj lepsza niż na jego rodzinnej planecie. Niflheim znany był z porywistych wichur i mrozu, więc wiatr wiejący niecałe dwadzieścia kilometrów na godzinę był w porównaniu z nimi leciutką bryzą. Temperatura też nie była jakaś straszna. Piętnaście stopni na minusie, dałoby się spokojnie wyjść na dwór bez kombinezonu.

- Dwadzieścia kilometrów na godzinę - powiedział wolno. - Niskie stężenie siarki i amoniaku, na upartego dałoby się oddychać.

- Może lepiej nie - wtrącił się Jin, podchodząc bliżej. Trzymał w ręku miernik składu powietrza. - Zabójcza dawka dwutlenku węgla. Jest też rad - syknął przez zęby. - Lepiej nie zgubić tutaj kasku - dodał i Hoseok nie mógł oprzeć się wrażeniu, że nie jest to żart, ale uwaga skierowana w jego stronę.

✔Event Horizon | BTS | ot7Where stories live. Discover now