🅸

13.3K 495 68
                                    

Rozejrzałam się po klubie, przeczesując granatowe włosy palcami. Jak w każdy piątek w lokalu było bardzo głośno. Pijani nastolatkowie pałętali się po klubie. Muzyka puszczana w lokalu była niezwykle głośna, przez co z trudem słuchałam własnych myśli. Skrzywiłam się nieznacznie naciągając krótką czarną sukienkę, która opinała moje ciało niczym druga skóra.

- I jak się bawisz Aza? - Spojrzałam na Semare która sączyła drinka przez słomkę.

- Bawiłabym się lepiej, gdybym jutro nie musiała iść na głupie spotkanie. Cholerne alfie zwyczaje. - Zmarszczyłam brwi na znak niezadowolenia.

Jutro do mojego ojca przyjeżdża młody samiec alfa. Objął on rządy w jednej z watah, po tym jak pokonał swojego poprzednika. Panuje już prawie dwa lata i dopiero teraz zdecydował się na podpisanie nowego traktatu pokojowego. Jakby nie mógł tego zrobić od razu. No, ale mniejsza. Zgodnie z tradycją musi spotkać się z całą naszą rodziną. Chociaż według mnie spotkanie z moim ojcem i bratem, który niedawno przejął jego obowiązki by wystarczyło. No, ale co ja tam wiem.

- Nie myśl o tym. - Przyjaciółka poklepała mnie po udzie. - Po prostu się baw. Jakby jutro miało nigdy nie nadejść. A jutro będziesz się martwić spotkaniem.

Jakby na to nie patrzeć i tak byłam tam kompletnie niepotrzebna. Byłam najmłodszym z ośmiorga dzieci byłej pary alfa. Przy czym rodzice lubili mnie najmniej. Bowiem każdy miał coś, za co punktował. Tylko ja byłam zwykłym darmozjadem.

Zawen, mój najstarszy brat był urodzonym przywódcą. I jak nie przepadałam za nim, jako za osobą, tak alfą był świetnym. Tiago był urodzonym wojownikiem. Nieustannie przynosił chlubę rodzinie. Enzo jak nikt znał się na informatyce. Jeśli trzeba było włamać się do serwerów, to było wiadomo, że to jego poproszą. Jego bliźniaczka Latika była za to mądra jak mało kto. Przynosiła rodzinie chlubę przez osiągnięcia intelektualne. Sawen okazał się świetnym lekarzem. Senakala natomiast, była królową przesłuchań. Jeśli ona niczego się nie dowiedziała, było wiadomym, że przesłuchiwany nic nie wie. No i ostatnia. Cyntia, która tak naprawdę nie umiała robić tak niesamowitych rzeczy, jak nasze rodzeństwo. Posiadała jednak pewną umiejętność, której ja nie miałam. Umiała się pokazać. Zawsze sprawiała wrażenie dobrze wychowanej i bardzo kulturalnej. Była chodzącą ozdobą rodziny.

W trakcie, kiedy moje rodzeństwo spełniało się w wybranej przez siebie funkcji, ja nie wiedziałem co dalej. W tym roku kończyłam liceum i nie miałam pojęcia co powinnam ze sobą zrobić. Nie miałam na siebie kompletnie żadnego pomysłu. I to bolało moich rodziców. Tak więc, ostatecznie postanowiłam, że po odebraniu dyplomu wyjadę. Jeszcze nie wiem gdzie, ale to zrobię. Miałam jeszcze trochę czasu do namysłu. A jak nikt umiałam podejmować spontaniczne decyzje. Tym więc się nie martwiłam.

- Wiesz co? Masz stuprocentową rację. - Złapałam drugiego drinka, który stał na stole i wzięłam porządnego łyka. - I tak będę siedzieć cicho całe spotkanie.

- Widzisz. - Semara uśmiechnęła się szeroko na ten widok. - W ogóle niedługo pełnia. - Zauważyła podekscytowana.

- Kogo w tym miesiącu wybierasz na swoją ofiarę? - Uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl o pełni.

Bardzo lubię pełnię księżyca. Czuję się w ich trakcie pełna życia i wolna jak nigdy. Moje wewnętrzne zwierzę szaleje, a ja mogę dać upust wszystkim emocjom, które wilkołaki odczuwają mocniej niż zwykli ludzie. Jednak jeszcze zabawniejsze było wybieranie ofiary dla mojej przyjaciółki. Ona każdą pełnię spędzała z kim innym. A jako córka bety mogła sobie na to pozwolić. Zresztą, większość młodych wilków decydowała się na spędzanie pełni w taki właśnie sposób. Zero zobowiązań. Jedynie zaspokajanie własnych potrzeb. Mi to kompletnie nie przeszkadzało.

Semara i ja byłyśmy nierozłączne od dziecka. A nasza przyjaźń była po prostu oczywista. Córka alfy i córka jego bety. Przyjaźń oczywista niczym związek cheerleaderki i futbolisty. Semara była w zasadzie jedyną moją znajomą, którą akceptował mój ojciec. W końcu jako jedyna była, jak on to mawiał, kobietą na poziomie. Jego tok myślenia jest skrajnie, przestarzały. Jednak ja nic na to nie poradzę. Jeśli jeszcze się nie zmienił to już raczej tego nie zrobi.

- Może i ty w tym miesiącu kogoś sobie wybierzesz? - Odłożyła szklankę na stół rozglądając się po lokalu.

W momencie mnie zatkało. Osobiście nie bawiło mnie spędzanie każdej pełni z kimś innym. I nie chciałam tego robić. Jak nie szanowałam większości praw watahy, tak do więzi mate miałam ogromny szacunek. To z tym jedynym chciałam spędzić pierwszą upojną pełnię.

- Nie ja podziękuję. - Skupiłam się na sączeniu drinka w nadziei, że na tym zakończymy temat.

- No dawaj - Zachęciła mnie, zabierając mi alkohol. - Jak nie chcesz nic więcej to nie musisz. No, ale chociaż z którymś poflirtuj.

Westchnęłam ciężko, rozglądając się po klubie. Wiedziałam, że ona nie da mi spokoju, no chyba że spróbuję. W sumie to nie miałam nic do stracenia. A niewinny flirt jeszcze nikogo nie zabił... Obym tylko nie była pierwsza.

W końcu podniosłam się z miejsca, poprawiają włosy. Moją uwagę przykuła męska sylwetka, którą zlokalizowałam na drugim końcu klubu. Semara pokazała mi kciuka, w górę a ja ruszyłam w stronę obranego celu.

Chciałam go obejść, tak by wyglądało na to, że tylko przechodzę. Nie chciałam zaczynać póki nie upewnię się, że nie jest w miarę przystojny i samotny. Nie dane mi go jednak było obejść.

Nagle zacisnął dłoń na moim nadgarstku. Po sile poznałam w nim wilka. Odwróciłam gwałtownie głowę, a kiedy spojrzałam w jego oczy, wiedziałam, że przepadłam. W momencie poczułam jak moje serce, przyśpiesza o mało nie wyrywając się z klatki piersiowej. Moje oczy, jak i jego przybrały złoty odcień. Zrobiło mi się słabo. Zapragnęłam znaleźć się w jego ramionach. Jednak nie było mi to dane. Kiedy nabrałam gwałtownie powietrza do płuc, by zawyć pchnął mnie na najbliższą ścianę i zasłonił mi usta dłonią.

- Puszczę cię, jeśli obiecasz, że nie zawyjesz. - Polecił m stanowczo, a ja byłam w takim szoku, że nawet nie próbowałam się szarpać. Jedynie podniosłam ręce w geście obronnym na znak, że nie zawyje. - Kurwa, ile ty masz w ogóle lat? - Spytał wodząc wzrokiem po mojej twarzy.

- Wystarczająco, aby posiadać dowód osobisty. - Poprawiłam kusą sukienkę odsuwając się od ściany.

- I po co ja tu w ogóle przyłaziłem? - Warknął w moją stronę i skierował się do wyjścia.

Stałam nieopodal ściany. W dalszym ciągu byłam w głębokim szoku. Jak mogło do tego dojść? Mam nadzieję, że jego reakcja była spowodowana zwykłym szokiem. Chociaż nie obstawiam. Kiedy udało mi się otrząsnąć, wróciłam do stolika i spojrzałam na przyjaciółkę.

- I jak było? - Spytała sącząc kolejnego drinka.

- Wracajmy do domu. To był bardzo zły pomysł...

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Where stories live. Discover now