🆅🅸

9.6K 451 38
                                    

Kiedy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu, a moją uwagę przykuł dom watahy. Zadbany budynek, który już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie drogiego. No i zapewne tak też było. Wataha mojego mate to jedna z najbogatszych watah na świecie. I właśnie dlatego ten pokój był taki ważny. Dwie niesamowicie bogate watahy stojące za sobą murem. Przerażająca wizja potęgi, która w obu przypadkach została zdobyta siłą. Watahy najczęściej pomnażają swój majątek, wszczynając wojny i wchłaniając mniejsze watahy. Więcej ludzi i więcej dóbr takich jak ziemię i pieniądze. Same plusy. Szkoda, że najpierw ileś tam wilków musi umrzeć. Jednak czego nie robi się dla bogactwa.

Curtis ruszył w stronę domu watahy całkowicie ignorując moją obecność. Nie ukrywam, poczułam się urażona i zlekceważona. Jako jego mate i gość dyplomatyczny. Warknęłam cicho, ruszając za nim i jego żoną. Uniosłam wysoko głowę. Miałam swoją godność i nie zamierzałam z niej rezygnować. Przekroczyłam próg domu watahy a alfa w dalszym ciągu zachowywał się jakby mnie tu wcale nie było. Na szczęście nie wszyscy byli tak źle wychowani.

- Wybacz proszę naszemu alfie. - Młody samiec zwrócił się do mnie, omijając parę alfa. - Jest nowy w swoim fachu.

- Nic nie szkodzi. - Nie była to prawda, jednak nie chciałam robić problemów już na starcie. - Sama jestem jeszcze młoda. I pewnie popełnię nie jeden błąd.

- Kevil, główny beta watahy. - Podał mi dłoń, którą ja przyjęłam. - A ty zapewne jesteś Azana, córka pary alfa.

- Zgadza się. Bardzo miło mi cię poznać. - Zdobyłam się na najszczerszy uśmiech. Nie chciałam być dla niego niemiła ze względu na tego dupka.

- Mi ciebie również. Pozwól, że pokażę ci twój pokój. - Zaproponował mi ramię, które ja przyjęłam.

- Więc prowadź. - Udałam się z nim do części mieszkalnej.

Sam dom watahy nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia. Nieznacznie różnił się od tego, w którym się wychowałam. W końcu jak to mawiają, na biedną nie trafiło. Wnętrza były eleganckie i urządzone z widocznym pomysłem. Widać, że wykonawca wiedział, co robi. Jednak nie to zwróciło moją uwagę.

Młody beta o ciemnobrązowych włosach i bardzo jasnych błękitnych oczach od razu zwrócił moją uwagę. Wypadł w moich oczach znacznie korzystniej niż Curtis. Był dobrze wychowany i taktowny. No i nie zlał mnie już na wstępie. A wręcz poświęcił mi sporo uwagi, wyjaśniając co gdzie się znajduje.

W końcu dotarliśmy do mojego tymczasowego lokum. Kevil otworzył czarne drzwi, puszczając mnie przodem. Podłoga wykonana była z czarnego matowego drewna, z czym mocno kontrastowały białe ściany. Wszelkie meble w pokoju były czarne nie licząc łóżka. To posiadało metalową ramę pomalowaną na biało. Dodatki zdobiące pokój były granatowe.

- Granat. - Wypaliłam niewiele myśląc, spoglądając na granatową pościel.

- Alfa poinformował nas wcześniej kto przyjedzie. Stwierdziłem, że musisz lubić ten kolor. - Stwierdził, przypatrując się moim włosom. - Jednak jeśli coś...

- Nie. - Nie dałam mu dokończyć. - Pokój jest bardzo ładny. Dziękuję.

- Bardzo mnie to cieszy. - Uśmiechnął się do mnie, co ja odwzajemniłam. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować nasze omegi są do twojej dyspozycji. A póki co, czy mogę prosić kluczyki do samochodu? Pośle kogoś po twoje bagaże.

- Nie trzeba naprawdę. Sama je wniosę. - Zapewniłam, nie chcąc dodawać innym pracy. Jestem pewna, że mają ciekawsze zajęcia jak robienie za moich bagażowych.

- Jednak nalegam. Jako nasz gość nie powinnaś sama się obsługiwać. - Wyciągnął rękę po kluczyki.

- Niech będzie. - Podałam mu owy przedmiot, kręcąc głową zrezygnowana. - Dla wszystkich taki jesteś czy tylko dla córek alf? - Chciałam nieco rozluźnić oficjalną atmosferę.

- Taka wersja mnie jest zarezerwowana tylko dla kobiet o szalonych włosach. - Przyznał, zakładając niesforny kosmyk włosów za moje ucho.

- Czyli ci się podobają? - Spytałam, przygryzając dolną wargę.

- Lubię odważne kobiety z charakterem. - Szturchnął mnie lekko w ramię, na co ja się zaśmiałam. - A teraz wybacz, ale tak między nami Curtis jest beze mnie jak pies bez ogona. Muszę już iść i się nim zająć.

- Rozumiem i jeszcze raz dziękuję. - Kiedy beta odszedł ja zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami.

Ile ja bym oddała, żeby to on był tym jedynym. Miły, z poczuciem humoru, dobrze wychowany po prostu ideał! Czemu ja zawsze mam w życiu takie szczęście? Zamiast ideału, podły, żonaty dupek. Po prostu opis mojego szczęścia w jednym zdaniu. I nawet nie będę próbowała ukryć, że mi się nie podoba. Bo to nie śmieszne kłamstwo. Skoro mój mate jest żonaty, to mi chyba może podobać się jego beta? Głupie pytanie. Oczywiście, że może.

Moje użalanie się nad nietrafionym przeznaczeniem przerwało pukanie do drzwi. Odsunęłam się od nich, a kiedy je otworzyłam moim oczom ukazała się Omega w średnim wieku.

- Gdzie to postawić? - Spytał miło uśmiechający się mężczyzna. Czy mój mate naprawdę jest jedynym dupkiem w tej sforze?

- Proszę, niech pan to już zostawi. Tyle już naprawdę doniosę.

Omega zgodnie z prośbą zostawił moją walizkę, życząc mi udanego pobytu. Ja podziękowałam i wniosłam walizkę do pokoju. Następnie wyjęłam z niej kosmetyczkę, którą zostawiłam w przylegającej do pokoju łazience. Walizkę w całości wsadziłam na dno szafy. Nie ma sensu się rozpakowywać skoro i tak za niedługo wyjeżdżam.

Teraz pozostał mi jeden problem. Co ja mam ze sobą zrobić? Normalnie poszłabym biegać i pewnie nie wróciła do wieczora. Jednak teraz tak mi trochę głupio znikać bez śladu. W końcu w każdej chwili ktoś może coś ode mnie chcieć. No i nie znam okolicy. A tak trochę głupio się zgubić. Więc pozostało mi bezmyślne przeglądanie instagrama. Chociaż dla mnie to nie problem. Potrafię robić to godzinami. Lata edukacji mnie w tym wprawiły. W końcu gdzie lepiej stracić trzy godziny, w trakcie których powinieneś się uczyć jak nie na portalach społecznościowych?

Położyłam się na łóżku i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Jak reszta domu nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to tutaj bardzo mi się podoba. Jakby cały pokój był robiony specjalnie dla mnie. W końcu zabrałam się za scrollowanie i oglądanie stories. Powiedzcie mi, co my, dzieci dwudziestego pierwszego wieku mamy w głowie, że bawią nas takie rzeczy? No cóż, lepsze to od publicznych egzekucji.

Nim się obejrzałam, był już wieczór. A ktoś ponownie zapukał do moich drzwi. Odłożyłam telefon i zwlekłam się z łóżka. Za drzwiami stał beta.

- Hej. Przyszedłem spytać, czy jesteś głodna? Zaraz będzie kolacja.

- Pewnie, że jestem. Dla jasności mnie o to pytać nie musisz. Ja zawsze jestem głodna.

Na to stwierdzenie Kevil zaśmiał się lekko, ponownie proponując mi ramię. I tym razem je przyjęłam. Szczerze zdziwiło mnie, że to on po mnie przyszedł. W końcu mógł posłać kogokolwiek. A jednak. I teraz mam dylemat czy mnie polubił, czy to po prostu przez grzeczność. No cóż, nadzieję zawsze mieć można.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz