🅸🆅

10K 429 31
                                    

Kiedy alfa wraz z moim najstarszym bratem udali się na zwiedzanie watahy, ja postanowiłam zamienić parę słów z tatą. W końcu nie mogę tam jechać. Przede wszystkim przez to, że jest żonaty. Nie zamierzam patrzeć jak obściskuje się z żonką. Najpierw musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. A obawiam się, że chce mnie zabrać tylko po to, by dać mi jasno do zrozumienia co myśli o naszej więzi. A ja nie chcę tego załatwić w taki sposób. I w ogóle, dlaczego akurat ja? Dlaczego mój wielki brat alfa tam nie pojedzie?

Stanęłam przed drzwiami do gabinetu taty. Jako, że on nigdy nie przestawał pracować, musiał mieć gabinet w domu. I nawet teraz, kiedy nie jest już alfą, pomaga jak może. Czasem obawiam się, że to już podchodzi pod pracoholizm. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam zaproszenie, przekroczyłam próg gabinetu.

- Tato możemy porozmawiać? - Spytałam spoglądając na mojego ojca, który siedział za biurkiem przeglądając jakieś papiery. On mentalnie już chyba na zawsze pozostanie alfą.

- Oczywiście kochanie. O co chodzi? - Spojrzał na mnie tym przenikliwym alfim spojrzeniem. Czasem miałam wrażenie, że doskonale wie kiedy kłamie.

- Dlaczego ja muszę tam jechać? - Postanowiłam, że wyłożę wszystkie karty na stół. Nie miałam ochoty bawić się w żadne podchody.

- Dlatego, że on cię wybrał. - Wyjaśnił, jakby to nie było wcale takie oczywiste.

- A co jeśli ja nie chcę tam jechać? - Spytałam, krzywiąc się lekko.

- Aza usiądź - Polecił, pokazując krzesło naprzeciw siebie. Ja posłusznie wykonałam polecenie. - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Przez lata wiele ci odpuszczałem. Zmniejszyłem ilość twoich obowiązków jako córki alfy do minimum. Bo jesteś moim najmłodszym dzieckiem i wierzyłem, że sama musisz znaleźć swoją drogę. Teraz jednak widzę dokąd cię to zaprowadziło i przyznam szczerze, że nie jestem zadowolony. Dlatego też chociaż raz okaż chociaż trochę zainteresowania i wykonaj swoje obowiązki.

- Rozumiem, że moim obowiązkiem jest reprezentowanie rodziny. Jednak nie rozumiem, czemu to Zawen nie jedzie. - Przyznałam, na co mój ojciec westchnął cicho.

- Bo Curtis to młoda alfa i zgodnie z tradycją on musi złożyć osobistą wizytę naszemu stadu. Twój brat natomiast, wywodzi się z długiej linii alfa. Więc on wysyła wysłannika. - Wytłumaczył, a ja poczułam, że chyba jednak powinnam to wiedzieć.

- No, ale... - Chciałam wywijać się dalej, jednak ojciec mi na to nie pozwolił.

- Czy odmówiłem Ci, kiedy po zdaniu prawa jazdy zażyczyłaś sobie samochodu? - Pokiwałam głową na nie. - A czy odmówiłem, kiedy w środku roku szkolnego chciałaś jechać na weekendowy wypad ze znajomymi? - Ponownie pokiwałam głową na nie. - No właśnie. Całe życie dostajesz co tylko zechcesz. Więc teraz Ty nie odmawiaj mi.

- Kiedy ja się nie nadaje na dyplomatkę. - Podjęłam ostatnią próbę wykręcenia się z tego wyjazdu.

- Zawsze trzeba próbować nowych rzeczy. No a kto wie, może odkryjesz swoje powołanie. - Ojciec zaczął porządkować jakieś papiery. - Poza tym to nic trudnego. Tylko sprawdzisz, czy z watahą wszystko w porządku.

- To znaczy? - Spytałam nieco niepewnie. Chyba serio przeginałam.

- Musisz sprawdzić, czy wataha funkcjonuje poprawnie. Curtis to młody alfa i nie wiemy do końca jak sobie radzi. A twój brat nie potrzebuje takiej wpadki już na starcie.

- Niewiarygodne jak we mnie wierzysz, w przeciwieństwie do mamy...

Od zawsze miałam lepsze relacje z ojcem. Był bardziej otwarty i o dziwo wyluzowany. Zawsze lepiej mi się z nim rozmawiało i to na najróżniejsze tematy. Chyba po prostu jestem córeczką tatusia. I wiele osób rzeczywiście to zauważyło.

- Mama też w ciebie wierzy. - Uśmiechnął się pokrzepiająco. - Jest wymagająca, bo kiedyś była do ciebie bardzo podobna. Nie chce byś popełniała te same błędy co ona.

Jakoś nie umiałam sobie wyobrazić swojej mamy w sytuacjach podobnych do moich. W kolorowych włosach z przyjaciółką na drinku w klubie. To kompletnie nie pasowało do sylwetki poważnej luny w średnim wieku.

- Czyli nie uda mi się wykręcić? - Tym razem mówiłam już bardziej na żarty jak serio.

- Matka miała rację. Za bardzo cię rozpuściłem. - Stwierdził, podając mi teczkę. - Tutaj masz wszystko na co powinnaś zwrócić uwagę.

- Dzięki tato - Wzięłamod niego teczkę. - Serio nie wierzę, że to się dzieje.

- Jesteś córką byłej pary alfa i siostrą aktualnego alfy. Dla innych na twoim miejscu to jest codzienność.

- Nie jestem inni. Nie nadaje się do tego i tyle. - Odgarnęłam z twarzy kosmyki włosów, które zdołały uwolnić się z upięcia. - To nie dla mnie.

- Jakbym słyszał twoją mamę czterdzieści lat temu. - Stwierdził rozbawiony, na co ja się skrzywiłam. - Jeśli przodkowie pozwolą, będziesz żyła jeszcze bardzo długo, jak na wilkołaka przystało. I w tym czasie los postawi przed tobą bardzo różne przeszkody. A życie to sztuka adaptacji.

- Przeżyją tylko ci, którzy się zaadoptują. - Dokończyłam niemalże odruchowo. Już od dziecka dziadek wpajał nam tę dewizę.

- Więc nigdy nie podchodź do niczego z podejściem, że nie dasz rady. Zawsze powtarzaj sobie, że spróbujesz. To najlepsza metoda. - Pocałował mnie w czoło, a ja ponownie się skrzywiłam. - I proszę mi tu bez tekstów, że jesteś na to za stara.

- Gdzież bym śmiała. Zwłaszcza po tym, jak dzisiaj widziałam jak mama, całuję tak wielkiego alfę.

Ten znak był bardzo ważny dla wilkołaków. Oznaczał miłość i zaufanie względem drugiej osoby. I był mocno symboliczny. Alfa całuję swojego najstarszego syna w dzień przekazania mu władzy. Jest to symbol przekazania mu swej mądrości i siły. Jest to też pierwsza interakcja, w jaką tradycyjnie mężczyzna wchodzi ze swoim nowo narodzonym dzieckiem. Przynajmniej zgodnie z tradycją tak być powinno. No i nie ukrywam, że mimo wszystko to nieco krępujące.

- Twojemu bratu jeszcze daleko do wielkiego alfy. Wszystkich was rozpuściłem.

- Oj nie prawda. - W końcu wkurzona rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami.

- Trochę jednak prawda. A teraz już idź. Macie spotkać się z alfą przed zachodem słońca przy granicy.

- Jasne. - Podniosłam się z miejsca i skierowałam do wyjścia.

- Aza. - Kiedy usłyszałam za sobą ojca, zatrzymałam się i spojrzałam w jego stronę. - Sama jesteś sobie winna. Gdyby nie te włosy może by cię nie wybrał.

Zaśmiała się lekko, mimo iż wiedziałam, że to nie prawda. Wybrał mnie, bo jestem jego mate i zapewne chce mi pokazać gdzie ma naszą więź. A jak się domyślam, ma ją w bardzo głębokim poważaniu.

Opuściłam gabinet ojca i skierowałam się do swojego pokoju. Czuję, że zapowiada się naprawdę ciekawy tydzień. To znaczy, mam nadzieję, że nie każą mi tam dłużej siedzieć. Zwłaszcza że nie uśmiecha mi się przebywać w towarzystwie żony mojego mate. Oby tylko nie okazała się zwykłą suką...

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Where stories live. Discover now