🆇🆇🆇🆅🅸

6.1K 262 52
                                    

Obudziłam się dosyć wcześnie, co było spowodowane moimi dzisiejszymi planami. Z nie do końca znanych mi powodów Semara i Latika chciały być jak najszybciej w salonie sukien ślubnych. Jakbyśmy naprawdę jak normalni ludzie nie mógłby iść po południu. No, ale jak im już tak zależy, to idę. Poniosłam się z łóżka i wyjęłam z szafy ubrania. Śmiejcie się ze mnie lub nie, ale zdecydowałam się na czarne dresowe spodnie i zwykły biały T-shirt. W końcu będę się dzisiaj pół dnia przebierać, więc nie ma co się wciskać w niewygodne dżinsy. Do tego podstawowy makijaż, żeby nie zaburzał mi koncepcji... A tak serio to po prostu mi się nie chciało, a chciałam wyglądać jakolwiek jak człowiek. Włosy upiełam, chociaż jeszcze nie wiem, jak pójdę do ołtarza. To wszystko zależy od sukienki, wokół której zbuduje resztę koncepcji.

Zeszłam na dół, gdzie czekały już dziewczyny. Obie wydawały się aż nazbyt podekscytowane. Czy tylko dla mnie sukienka ślubna to tylko sukienka? W sensie ja rozumiem, że ubiera się ją raz w życiu i te sprawy. Jednak sukienka to sukienka. Dla mnie ślub jako ceremonia połączenie dwóch dusz sama w sobie jest o wiele wyjątkowsza niż jakaś tam sukienka. Chociaż może w samym salonie zmienię zdanie?

Opuściłyśmy dom watahy i wsiadłyśmy do auta. Jechałyśmy moim samochodem, bo nie było sensu jechać na trzy auta. Na szczęście dom watahy mieści się stosunkowo niedaleko od miasta. Także piętnaście minut później byłyśmy już na miejscu. Kiedy zaparkowałam na parkingu, niedaleko sklepu przeżyłam szok. I już wiedziałam, że to będzie ciężki dzień. Oparte o czarnego mustanga już czekały na nas moje pozostałe dwie siostry. Dobra Cynti to jeszcze bym się spodziewała. Ona jest zdecydowanie osoba, która pasuje do takiego miejsca. Jednak Senekala i jej styl na "urwałam się z wojska" to już kompletnie mi tu nie pasowała. Ona ma kompletnie gdzieś mode, a do ślubu to pójdzie najpewniej w mundurze wojskowym. I nie ma w tym nic złego. Jej ślub jej wybór.

Wysiadłam z auta i niemal od razu spotkałam się z ciepłym przywitaniem Cynti. No tak chyba moje relacje z siostrami nigdy nie były tak dobre, jak ostatnimi czasy.

- Hej. Co wy tu robicie? - Spytałam, witając się z Senakalą. Ta złapała moja dłoń i klepka mnie w ramię. Ja odpowiedziałam jej tym samym.

- Nie odpuszczę wybierania sukienki dla młodszej siostry. - Cyntia jak to ona była nadmiernie podekscytowana na myśl o zakupach.

- No a ja tu jestem, bo ktoś musi was hamować. - Senakala wzruszyła ramionami. - I tylko ja mam w tym towarzystwie jaja, żeby spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć, że wyglądasz chujowo.

Co prawda to prawda. Senakala zawsze jest do bólu szczera i nigdy nikomu nie słodzi. Taka już jest a ja bardzo ją za to cenie.

Kiedy tak spojrzałam na swoje siostry, dotarło do mnie jakie jesteśmy różne. Senakala była ubrana w czarne wojskowe spodnie. Do tego biała obcisłą koszulką podkreślająca jej umięśnione ciało i buty wojskowe. Jej brązowe włosy były ściera na krótko i zaczesane do tyłu. Oczy miała ciemnobrązowe. Potem była Cyntia, która w ogóle jej nie przypominała. Miała na sobie czarne skórzane spodnie i biała koszule do tego czarne szpilki. Blond loki swobodnie opadały na jej twarz, a niebieskie oczy zdradzały jej eksytacje. Latki miała na sobie niebieskie dżinsy z dziurami i krótki biały top do tego białe trampki. Proste blond włosy upięte były w kucyk a brązowe oczy były pełne życia.

Chyba nikt nigdy nie powiedziałby, że jesteśmy siostrami. Byłyśmy skrajnie różne. Chyba taki urok posiadanie licznej rodziny. Spotykasz się z różnymi charakterami ukształtowanymi przez różne sytuacje życiowe i dziedziczone geny.

- Dobra ruszmy się, bo zastanie nas tu noc. - Mara złapała mój nadgarstek i niemalże siłą wciągnęła mnie do salonu.

Podeszłyśmy do pierwszego z wieszaków i zaczęłyśmy oglądać sukienki. Nie znałam się zbyt dobrze, jednak widziałam czego nie chce. Sukienki typu księżniczka nie były dla mnie. Zdecydowanie za dużo dołu i ten gorset. Następnie był typ, który chyba nazywa się rybka... Może syrenka... Chodzi o te sukienki, które są mocno obcisłe. Wyglądają na skrajnie niewygodnie. Więc też odpada.

- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? - Podeszła do nas młoda kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Tak jak to bywa, kiedy przychodzi się do salonu sukien ślubnych, szukamy sukienek. - Mara odwzajemniła uśmiech ekspedientki, która wyglądała dziwnie znajomo.

Miała ciemne brązowe włosy, które sięgały do połowy jej pleców. Jej tęczówki miały piękny zielony kolor, a skóra była nieco ciemniejsza. I w tym momencie coś sobie uświadomiłam jednak nie chciałam, nic mówić póki się nie upewnię. Zaciągam się jej zapachem i poczułam od niej wilka.

- Jesteś wilkołakiem. - Stwierdziłam, przerywając ich jakże pasjonującą rozmowę.

- Tak. - Oświadczyła z szerokim uśmiechem. - Reme Woodland. - Przedstawiła się, a mi od razu zapaliła się w głowie lampka.

- Nie znam może Curtisa Woodland'a? Jest alfa tutejszej watahy.

- To mój starszy brat. - Oświadczyła dumnie. - To znaczy, ja jestem Deltą, ale to długa historia. - Machnęła ręka lekceważąco.

- Curtis to mój narzeczony. - Oświadczyłam, nie umiejąc powstrzymać szerokiego uśmiechu.

Reme uśmiechnęła się jeszcze szerzej i rzuciła mi na szyję. Przytuliła mnie mocno a ja odwzajemniłam ten uścisk.

- Curtis nic mi nie mówił, że żeni się drugi raz. - Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi prosto w oczy. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że rozstał się z tym rudzielcem. Nigdy jej nie lubiłam. - Warknęła cicho pod nosem. - No to skoro wychodzisz za mojego brata, musimy wybrać ci idealna sukienkę.

- Też jej nie lubiłam. - Oświadczyłam z przesadnym grymasem na twarzy. - To jest Semara moja przyjaciółka. Ona wychodzi za Kevila i też szuka idealnej sukienki. No a te trzy to moje starsze siostry.

- Więc zaraz wybierzemy wam coś idealnego. Chodźcie.

Przeszukałyśmy chyba cały sklep. A ja przymierzyłam chyba z dwadzieścia sukienek. Nic jednak mi nie odpowiadało. Wszystko było zbyt świecące, miało zbyt wiele materiału lub zbyt mało. A te cztery zmory, które mi doradzało, wcale nie pomagały.

W końcu przemierzyła klasycznie białą sukienkę. Miała ona koronkową górę z długim rękawem i dosyć głębokim dekoltem. Koronką przechodziła na tiulowy dół, który był niezbyt pokaźny. Spojrzałam w lustro, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Muszę przyznać, że bardzo się sobie podobałam.

Wyszłamby pokazać się dziewczyna. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiły, jednak mnie to nie zmartwiło. Sukienka tak mi się podoba, że bez względu na ich zdanie ją wezmę.

- Wyglądasz idealnie. - Jako pierwszą odezwała się Cyntia. - Elegancko jednak niezbyt grzecznie.

- Jak dla mnie ta jest zdecydowanie najlepsza. - Dodała Senakala, a ja już teraz byłam pewna, że to jest moja sukienka.

- No to biorę.

W salonie spędziłyśmy jeszcze dwie godziny, wybierając sukienkę dla Semary. Muszę przyznać, że to był bardzo miło spędzony czas. Nieco lepiej poznałam siostrę narzeczonego i pobyłam trochę z siostrami. A na to raczej rzadko mamy czas. Semara wybrała białą sukienkę na cienkich ramiączkach z mocno dopasowana górą ozdobiona kryształkami i rozkloszowanym dołem. Nie jestem fanką takich sukienk, jednak Mara wygląda w niej wyjątkowo korzystnie.

Kiedy w końcu skończyłyśmy dobieranie sukienek zdecydowałyśmy, że jeszcze nie wracamy do domu. Postanowiłyśmy, że zjemy na mieście. Co było doskonałym pomysłem. Byłam na finiszu przygotowań do ślubu i musiałam odpocząć. Chyba już dawno nie przeżyłam tak miłego dnia.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz