🆇🆇🆇🆅🅸🅸🅸

5.3K 272 41
                                    

Spojrzałam na grupkę pięciu mężczyzn, którzy bezczelnie na mnie warczeli. O nie oni jeszcze nie wiedzą komu podpadli. I – co więcej – nie wiedzą, jeszcze jak bardzo mają przekichane. Za plecami usłyszałam głośny warkot moich towarzyszek. Chyba im też nie podobało się bezczelne zachowanie natrętów. W końcu podeszłam do wilkołaka stające najbardziej z przodu. To on musiał chwilowo tutaj dowodzić. Ten bezczelnie mnie wywarczał a jego oczy stały się czerwone. Co oznaczało, że mnie wyzywa. Ja zaprezentowałam mu moje białe kły, co oznaczało przyjęcie wyzwania. Przecież nie będę się kłaniać jakiemuś kundlowi!

Początkowo zaczęliśmy, zataczać koło uważnie się sobie przyglądając. Wilkołak wyglądał na bardzo pewnego siebie. Nie doceniał mojej siły i już za chwilę tego pożałuję. To on wziął zamach jako pierwszy. Szybko się uchyliłam, unikając jego ciosu. Wykorzystując fakt, że się odsłonił, uderzyłam go pięcia z żebra na co ten zrobił dwa chwiejne kroki do tyłu. Warknął w moją stronę, w nieludzko szybkim tempie znajdując się przy mnie. Złapał materiał mojej sukienki i rzucił mną o ziemię. Zamierzał uderzyć mnie w twarz, ja jednak szybko się przeturlałam unikając jego ciosu.

Udało mi się szybko pozbierać z ziemi i złapać go za fraki. Rzuciłam nim do góry tak, że uderzył plecami o sufit, a następnie upadł na ziemię. Alfy bez problemu podnoszą auta, więc taki Delta w ogóle nie był dla mnie wyzwaniem. Niestety rozproszył mnie ten chwilowy sukces. Wilkołak podciął moje nogi a ja znowu spotkałam się z twardym podłożem.

Kiedy stanął tuż nade mną ja kopłam go w twarz. Pewnie na tym etapie sukienka tak mi się podwinęła, że widać mi wszystko. Jednak walić to. Przecież wszystko zgromadzeni na pewno nie raz widzieli kobietę w kostiumie kąpielowym. A majtki zasłaniaj często wiele więcej.

Odbiłam się na rękach i wylądowałam na dwóch nogach. Z nosa mojego przeciwnika sączyła się krew. Chyba złamałam mu nos. A chuj dobrze mu tak. Na przyszłość będzie pamiętał o tym, aby trzymać łapy przy sobie, a nie bezczelnie macać kobiety.

Chyba właśnie przebrała się miarka. Pozostali faceci zaczęło niebezpiecznie się do mnie zbliżać. Na szczęście moje kobiety zareagowały natychmiast. Jeśli te pizdy poradzą sobie z moimi siostrami, to chyba złożę im pokłon. Może i wyglądając niepozornie, ale to prawdziwe maszyny do zabijania podobnie Mara. Co do pozostałych nie jestem pewna, bo jeszcze nie widziałam ich w podobnej sytuacji, ale jestem pewna, że dadzą radę. Ja w tym czasie skupiłam się na swoim natręcie.

Spojrzał na mnie, podnosząc garde. Czyli jeszcze mu mało? A niech tak będzie. Zaczęłam biec w jego stronę i w ostatniej chwili zeszłam do parteru, rozcinając mu udo pazurami. Ten zaskomlał a na mojej twarzy, pojawił się szeroki uśmiech. Odwróciłam się do niego zadowolona.

- I co teraz frajerze? - Spytałam z kpiną, co raczej mu się nie spodobało. - To, co runda druga?

~Curtis~

Kończyłem pracę na dzisiaj. Chciałem wyrobić się na wieczór kawalerski. Jakoś nie specjalnie miałem na niego ochotę. Jednak liczę, że chłopaki znają mnie na tyle, by wiedzieć, że nie lubię głośnych imprez. To w końcu moi bracia i mój beta. Powinni wiedzieć o mnie takie rzeczy. Chociaż z tymi idiotami to nigdy nic nie wiadomo. Ja czasem serio się zastanawiam jakim prawem jesteśmy rodzeństwem.

Nagle drzwi do mojego gabinetu się otworzyły. Ja podniosłem głowę znad papierów i ujrzałem Tagena. Uśmiecham się szeroko i czułem od niego alkohol. Pewnie już się wyszumili, bo nastawili się, że u mnie będzie nieco nudno. Czyli jednak rozumieli.

- Zostaw to w końcu. Jeszcze się nad tymi papierami nasiedzisz. - Oświadczył mój młodszy brat, wychodząc z gabinetu.

Westchnąłem cicho, podnosząc się z miejsca. W sumie to miał trochę racji. Muszę się napić, żeby przestać myśleć o pracy i o mojej Az. Przysięgam, że jeśli poczuje od niej jakiego faceta to zamknę ją w pokoju, a jego rozszarpie gołymi rękami.

- Co ty taki zestresowany? - Tagen zwolil, równając ze mną kroku. - Pewnie myślisz o swojej szalono własnej mate?

- Skąd ty wiesz, jakie ona ma włosy? - Od razu zapaliła się u mnie lampka. Moja rodzina już wiedziała o Az, jednak jeszcze jej nie widzieli.

- Spokojnie. - Delta uniósł ręce w geście obronnym. - Ma panieński w klubie, w którym byliśmy. Nie wiem, czy to przez światło, ale wydawało mi się, że ma niebieskie włosy.

- Bo ma granatowe. - Wyjaśniłem, kierując się z bratem w stronę salonu.

- Jeden pies. - Stwierdził, wzruszając ramionami. - No, ale nie martw się. Jest bardzo grzeczna. I nikt nawet nie śmie jej tknąć. Mocno tobą pachnie.

- Oj jeszcze słabo znasz moją narzeczona. Ona w jednak minucie jest grzeczna, a w drugiej próbuje zabić twoją byłą w kuchni. - Zdradziłem z robawieniem, wracając do bójki mojej byłej i Az.

- Aza zlała Oxane? Ha i dobrze jej tak. Nigdy jej nie lubiłem. - Stwierdził z szerokim uśmiechem. - I spokojnie. Za dwa tygodnie wasz ślub. Na pewno nic nie odwali.

- Jak już mówiłem, słabo znasz moją narzeczoną. Ona jest nieobliczalna.

- Na pewno nie bardziej jak ta ruda wariatka. - Wszedł do salonu i usiadł obok swojego bliźniaka.

Ja już nic nie mówiąc, wszedłem do salonu i usiadłem obok Kevila. Ten podał mi whiskey. Tak zdecydowanie muszę się napić.

- Za krótką przerwę w małżeństwach naszego brata. - Tier wzniósł toast, na co ja przewróciłem oczami.

- Oby to potrwało dłużej. - Dodał Akari.

Powstrzymałem się od warknięcia. Nigdy nie robiłem tego przy braciach, a zwłaszcza przy Akarim. Był omegą jak matka i kiedy za dzieciaka się bawiliśmy, warknąłem na niego. Potem tydzień się mnie bał i nie chciał nawet podejść. Nie chciałem tego powtarzać. Kto jak kto, ale moja rodzina nie powinna się mnie bać.

- Oby żony nie wykończyły nas przed trzydziestką. - Dodał rozbawiony Kevil. Tak Mara też miała charakterek, co zdążyłem już zauważyć od kiedy się tutaj wprowadziła.

- Wy to macie przejebane. - Stwierdził rozbawiony Tagen.

- Pogadamy, jak ty znajdziesz swoją mate młody. - Rzuciłem, biorąc łyka alkoholu.

Kochałem wypominać bracią to, że są ode mnie młodsi. Może i nie byli alfami, ale lubili się mądrzyć. Często to, że byłem najstarszy, było moim jedynym argumentem przeciwko nim.

- Ta staruchu. To już twoje drugie małżeństwo, nie masz dzieci, a Twoja nowa kobieta jest od ciebie sześć lat młodsza. Może nie mam swojej mate, ale przynajmniej nie narobiłem sobie już tyle dziadostwa w życiu.

Super. Będą mi wypominać to małżeństwo do końca życia. No cóż, trzeba było mieć jaja i się na nie nie godzić. Westchnąłem cicho i wziąłem kolejny łyk alkoholu. Zapowiada się naprawdę długo wieczór.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Where stories live. Discover now