Willingen, 9 II 2020

200 21 4
                                    

Byliśmy bliżej końca niż początku sezonu. Zapowiadało się na walkę o Kryształową Kulę do ostatnich zawodów. W poprzednich dwóch latach każdy już wiedział, kto pozostanie ostatecznym triumfatorem. Tym razem tak się nie działo. To sprawiało, że rywalizacja stawała się ciekawsza, a kibice mieli co oglądać i przeżywać.

Niedzielny konkurs został odwołany. Zwycięzcą cyklu Willingen Five został mój kolega z kadry, Stephan Leyhe. Odpowiednio to uczciliśmy, ale najbardziej nie mogłem doczekać się powrotu do domu. Miałem wrócić samochodem razem z rodzicami, siostrą i tobą. Zapowiadało się na wesoły autobus.

Nie powiedziałem jeszcze rodzicom o tym, że myślałem o tobie poważnie. Pewnie po naszych przywitaniach, gdy całowaliśmy się w policzki, wiedzieli, że to jest to, co już wcześniej przeczuwali. Niemniej jednak czekałem na odpowiedni moment, aby ogłosić to oficjalnie. Nie widziałem lepszej opcji niż zrobienie tego podczas podróży autem. Ojciec musiałby powstrzymać się od zbędnych komentarzy, matka nie rzuciłaby się na mnie i nie wyściskałaby za wszystkie czasy. Jedynie ekscytacji siostry nie udałoby mi się powstrzymać, ale stwierdziłem, że jej piski da się przeżyć.

Załadowałem moje bagaże, których było najwięcej, i mogliśmy ruszać w drogę do domu. Tata miał kierować, mama zajęła miejsce z przodu. Zamierzałem usiąść z tyłu między moją siostrą, Lucią, a tobą, ale młodsza od nas dziewczyna zażądała siedzenia obok ciebie. Powód? Podczas podróży do Willingen obie zdążyłyście się poznać i okazało się, że świetnie się dogadujecie. Przewróciłem oczami. Byłem zmuszony do zajęcia miejsca po lewej stronie. Nim ruszyliśmy, ojciec szturchnął matkę, a ta podskoczyła jak oparzona. Po chwili odwróciła się twarzą do nas. W jej rękach dostrzegłem aparat. Zacząłem protestować.

— Mamo, czy wy naprawdę musicie dokumentować nasz każdy ruch? — zapytałem.

— Nie marudź, synu — odpowiedziała mama. — Kiedy mnie już nie będzie, w duchu mi podziękujesz, mogąc wspominać dawne czasy na starość.

— Do starości jeszcze mi daleko — mruknąłem.

— A czas szybko leci, Karl, wiem to po sobie — usłyszałem w odpowiedzi.

Pozostało mi tylko uśmiechnąć się do obiektywu. Oparłem głowę o zagłówek fotela i spojrzałem na was siedzące obok. Nawet nie zwracałyście na mnie uwagi. Przepadłyście w rozmowie. Widząc, że z nikim nie będę mógł pomówić, oparłem skroń o szybę i zamknąłem oczy.

Obudziło mnie szarpanie za ramię. Przetarłem powieki. Popatrzyłem, kto mnie dotykał. To była moja siostra. Stała przy otwartych drzwiach. Rozejrzałem się po wnętrzu auta i zrozumiałem, że musieliśmy zrobić postój, ponieważ nikt w nim nie pozostał. Odpiąłem pas i przeciągnąłem się. Spojrzałem na siostrę, która stała nade mną z założonymi na piersi rękami.

— Co jest? — spytałem. — Jeśli chcesz wsiąść, masz też drzwi po drugiej stronie.

— Karl, już nikt dzisiaj do tego samochodu nie wsiądzie — odpowiedziała Lucia. — Jesteśmy w Oberstdorfie. Wysiadaj.

— Jak to w Oberstdorfie? — nie dowierzałem. Podniosłem się i wyszedłem z pojazdu. Zobaczyłem, że znajdowaliśmy się przed moim domem. — Przespałem całą drogę? — Popatrzyłem na dziewczynę, która przytaknęła. — Odwieźliście Mathilde do domu?

— Nie — odparła nastolatka. — Mama zaproponowała jej, żeby została na kolację. Na początku się wymigiwała, ale gdy tata zaparkował przed domem, nie miała już żadnej wymówki. Wszyscy są w środku. Ojciec czeka tylko, żebyś wyjął swoje torby z bagażnika, bo chce zabrać nasze walizki.

Spojrzałem na siostrę spod byka, chociaż nie wiem, czy mogło się to udać, skoro byłem od niej wyższy. Kazałem jej iść do domu, ale kiedy już otwierała drzwi, krzyknąłem, żeby przyszła mi pomóc. Dałem jej kilka moich toreb, przez co ona prawie zabiła mnie wzrokiem. Wytknąłem jej język, a gdy szła do mieszkania, uśmiechnąłem się pod nosem. Wszyscy wiedzą, że właśnie tak wygląda każda relacja z rodzeństwem, niezależnie od tego, w jakim jest się wieku.

photograph | k.geigerWhere stories live. Discover now