Oberstdorf, 20 V 2023

148 16 22
                                    

Te miesiące były intensywne. Nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Oboje musieliśmy przejść przez wiele. Nagłe zakończenie kariery i smutek z powodu tej decyzji dawały mi się we znaki. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Miałem wątpliwości. Sądziłem, że one się nie pojawią. Że wszystko będzie dobrze. Jednak musiałem to przeboleć. Kiedy patrzyłem na ciebie, Mathilde, ostatecznie zdawałem sobie sprawę, że nie żałuję, że moje życie potoczyło się w taki, a nie inny sposób. Widziałem, jak cierpisz. To było zdecydowanie gorsze niż koniec mej kariery. Całkowicie wybiłem to sobie z głowy. Postanowiłem zapomnieć na chwilę o skokach. Nie wracać do nich. Skupić się tylko i wyłącznie na tobie. Pomagać ci przejść przez ból i wyrzeczenia.

Gdy wróciłem z tobą do domu, wykorzystaliśmy kilka dni na spędzenie ich razem. Zajmowaliśmy się sobą. Naszymi wspólnymi sprawami. Wybieraliśmy różne meble do domu. Zdecydowaliśmy, jakimi kolorami zostaną pomalowane ściany. Z racji, że już nigdzie nie wyjeżdżałem na dłużej, dokańczaliśmy planowanie naszego ślubu i wesela. Nawet wysłaliśmy zaproszenia. Rozmawiałaś z Lucią, która codziennie dzwoniła i nie mogła się doczekać tego ważnego dnia. Gdy słyszałaś jej miłe słowa, uśmiechałaś się. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Że nic nam nie przeszkodzi.

Pojechałem z tobą na pierwszą chemioterapię. Tak strasznie się bałaś, Mathilde. Kiedy zaparkowałem pod kliniką, rozpłakałaś się. Pocieszałem cię. Mówiłem, że to nic strasznego. Byłaś młoda, miałaś przed sobą całe życie. Powtarzałem, że jeśli zmobilizujesz swój organizm do walki, na pewno ją wygrasz. Psychika to najważniejsza rzecz. Tuliłem cię, głaskałem. Serce się krajało, gdy patrzyłem na ciebie w tak strasznym stanie. Nie poruszałaś tematu przyszłości. Najdalszym wydarzeniem, po które sięgałaś w myślach, był nasz ślub. Dalej – nic. Nie wspominałaś za wiele, ale ja wiedziałem, co tłukło ci się po głowie. Pamiętałem, jak odeszli twoi rodzice. Oboje z powodu nowotworu. Mama była w naprawdę młodym wieku. Jednak ty nie musiałaś dzielić tego losu. Nie zamierzałem ci o tym mówić, skoro sama nie wykazywałaś takiej inicjatywy, ale starałem się dotrzeć do ciebie z tą wiadomością choćby telepatycznie.

Tak jak ty zawsze mnie wspierałaś i to działało, tak wówczas ja dostrzegłem, jak bardzo pomagała ci moja obecność w trakcie leczenia. Wystarczyło, że po prostu siedziałem obok ciebie, trzymałem cię za rękę. Próbowałem przypomnieć sobie jakieś śmieszne historie i opowiedzieć ci je. Dobrze było zobaczyć uśmiech na twej twarzy. Pojawiał się chwilowy błysk w srebrzystych oczach. Prawie się rozpłakałem, gdy pomyślałem, że mógłbym nie być przy tobie w tym dniu. Skakałbym na zawodach, trenowałbym, walczyłbym o puste trofea, a ty męczyłabyś się sama. Byłabyś w gorszym stanie. Zdałem sobie sprawę, że nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie zrezygnował z dalszego uprawiania sportu. Przytuliłem cię delikatnie, po czym wziąłem do rąk torbę i wyjąłem z niej książeczkę. Pożyczyłem od rodziców tomik poezji. Czytałem ci go. Oboje interpretowaliśmy różne wiersze, dzieliliśmy się swoimi spostrzeżeniami. To najbardziej sprawiło, że czas minął szybciej. Wróciliśmy do mieszkania z pełną siatką leków. Na tablicy korkowej w kuchni powiesiłem rozpiskę przedstawiającą, jakie lekarstwa musiałaś brać o danej porze dnia. Ty nawet nie chciałaś na nią patrzeć. Byłaś bezsilna od samego myślenia o tym, dlatego postanowiłem, że ja się tobą zajmę. Codziennie podawałem ci tabletki i inne rzeczy. Robiłem zakupy, wybierałem takie produkty, które przyjmowałaś w trakcie specjalnej diety. Przyrządzałem dla ciebie pięć posiłków dziennie. Poświęcałem ci cały swój czas. W weekendy odwiedzaliśmy moich rodziców. Spędzałaś z nimi wiele minut na rozmowach o ogrodzie. Chciałaś, aby nasz, kiedy zamieszkamy już w nowym domu, wyglądał pięknie i zadbanie. Popołudniami przesiadywaliśmy w pokoju Luci. Moja siostra przygotowywała się do matur. Ty, Mathilde, jesteś bardzo mądra, dlatego najczęściej pomagałaś jej w rozwiązywaniu różnych zadań, a ja po prostu przepytywałem ją z notatek. To miłe wspomnienia. Wszyscy się śmialiśmy. Żartowaliśmy, że Lucia nie będzie mogła wypić ani krzty alkoholu na weselu, bo po weekendzie czekało ją ostatnie zaliczenie. Za każdym razem, gdy o tym wspominaliśmy, gromiła nas wzrokiem. Prawie się obrażała. Wtedy ja próbowałem ją przeprosić i wyrażałem jedynie nadzieję, że nie upije się tak, żeby ktoś musiał ją wynosić z toalety. Po wymówieniu tych słów zawsze dostawałem plikiem kartek przez głowę.

photograph | k.geigerWhere stories live. Discover now