Oberstdorf, 3 IV 2021

126 17 4
                                    

Jak ja się cieszyłem, mogąc nareszcie wrócić do domu. Przede wszystkim do ciebie, Mathilde, po całym sezonie, który zakończył się dla mnie nawet dobrze. Zająłem czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, co oceniałem na plus. Jednak to wciąż nie dawało mi takiej satysfakcji, jak powrót do ciebie, skarbie.

W tamtym roku nie zaplanowaliśmy żadnych wakacji w tropikalnych krajach. Oboje stwierdziliśmy, że skorzystamy z uroków Niemiec albo spontanicznie wyjedziemy do sąsiednich krajów na kilka dni. Nawet nie pamiętam, dlaczego nie mieliśmy nastroju na dalekie podróże. Wybacz mi, Mathilde.

Spędzając dni w twoim mieszkaniu, często siadałem na łóżku i patrzyłem na stojącą na komodzie Kryształową Kulę, którą podarowałem ci sezon wcześniej. Zastanawiałem się nad twą przeszłością. Nigdy wcześniej nie pokazywałaś mi trofeów zdobytych przez ciebie jeszcze przed kontuzją, a wiedziałem, że masz ich sporo. Jednak nie pozostawiałaś ich na widoku. Pewnego dnia, gdy wyszłaś do pracy, zostawiając mnie samego, postanowiłem dowiedzieć się, co się z nimi stało, czy gdzieś są.

Zacząłem poszukiwania od sypialni. Starałem się zrobić jak najmniejszy bałagan, a raczej zostawić po sobie jak największy porządek. Sprawdzałem w każdej szafie, szufladzie. Nic. Udałem się do salonu – to samo. Kuchnia i łazienka – historia się powtórzyła. Nawet zajrzałem do piekarnika i pralki, ale nic nie znalazłem. Ani jednego pucharu. Żadnego dyplomu w teczkach zawierających dokumenty.

Usiadłem bezradnie na sofie. Wpatrywałem się w sufit, rozmyślając, co zrobiłaś z nagrodami. Aż w końcu przypomniałem sobie o piwnicy. Spojrzałem na maleńki haczyk znajdujący się przy wejściu do mieszkania. Wisiał tam kluczyk. Poderwałem się z kanapy, zabrałem go i wyszedłem z lokum, ani razu się nie wahając. Zbiegłem po schodach, aż znalazłem się na parterze. Drzwi prowadzące do piwnic były otwarte. Wszedłem przez nie, zapaliwszy światło. Zszedłem po kilku stopniach i rozejrzałem się. Po chwili znalazłem wejście do malutkiego pomieszczenia oznaczonego numerem, pod którym mieszkałaś. Przekręciłem kluczyk w zamku. Usłyszałem charakterystyczne szczęknięcie. Zaraz znalazłem się w środku. Moim oczom ukazał się rower i stos kartonów. Co szczególnie mnie zaciekawiło, nie stały one ściśle przy ścianie. Za nimi znajdowało się wolne miejsce. Przynajmniej tak myślałem, dopóki tam nie spojrzałem. Wydałem z siebie okrzyk zdumienia. Wyciągnąłem ręce ku przedmiotom. Miałem w dłoniach narty, całkowicie zakurzone. Pogładziłem je, a cały kurz osiadł na mnie. Odstawiłem je na bok. Zza pakunków wyjąłem jeszcze kilka podobnych par oraz kijki. Mówiłaś mi, że masz tylko jedne narty, tymczasem posiadałaś ich więcej.

Nie wierzyłem własnym oczom, kiedy zabrałem się za otwieranie kartonów. W dwóch z nich znalazłem masę smarów i innych rzeczy przeznaczonych do pielęgnowania sportowego sprzętu. Odsunąłem je i wziąłem do rąk kolejną paczkę. Znajdowało się w niej kilka teczek. W trzech z nich były dyplomy. Na każdym widniało twoje imię i nazwisko. Zajmowałaś same miejsca na podium albo tuż za nim. W kolejnych dwóch skoroszytach znalazłem wycinki z gazet, w których o tobie pisano, a także zdjęcia z zawodów. Z tyłu nich została napisana data i miejsce konkursu.

Pokręciłem głową, widząc, jak wiele tego jest. W ciągu kilku lat młodości i trenowania narciarstwa alpejskiego zdobyłaś więcej wyróżnień niż ja przez całą karierę skoczka narciarskiego. Powoli docierało do mnie, że gdybyś nie złapała kontuzji tamtego dnia, byłabyś prawdopodobnie jedną z najbardziej utytułowanych narciarek w historii sportu. Zastanawiałem się, dlaczego los tak cię potraktował. Pozwolił ci cieszyć się ze swojego talentu, ale do czasu. Uważałem i dalej uważam to za niesprawiedliwe.

Prawdziwy szok przeżyłem, otwierając kolejne kartony. Były przepełnione trofeami. Różnorakie puchary, małe i duże. Każdy w innym kształcie, podpisany tytułem konkursu i miejscem na nim zajętym. Medale w pudełeczkach, złote, srebrne i brązowe. Czułem się, jakbym znalazł się w jakiejś magicznej krainie, w której spełnianie swoich marzeń jest dostępne od ręki. Jednak zaraz wróciłem na ziemię, uświadamiając sobie, że te cele legły w gruzach za sprawą jednego dnia, jednego wydarzenia, które pogrzebały jakiekolwiek nadzieje na powrót do gry. A wówczas był to tylko początek do lawiny kolejnych problemów i kłopotów niezależnych od ciebie.

photograph | k.geigerWhere stories live. Discover now