Planica, 21 III 2020

174 22 7
                                    

Zrobiłem krótką przebieżkę. Wyjąłem telefon z kieszeni, żeby sprawdzić godzinę. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie. Widząc je, uśmiechnąłem się. Widnieliśmy na nim my. Trzymałem cię w ramionach i nachylałem się ku tobie, żeby pocałować cię w policzek, natomiast ty odsuwałaś się, śmiejąc się z zamkniętymi oczami. Lubiłem tę fotografię. Nie spodziewałem się, że w Vikersund fotoreporterzy zrobią nam takie ładne zdjęcie. Zostałem mile zaskoczony.

Jednak przyszedł czas na ostatnie dwie serie, ostatnie dwa skoki, które miały przesądzić o tym, kto zostanie nowym mistrzem świata w lotach. Walka była wyrównana, różnice punktowe niewielkie. Mimo że po konkursie, który odbył się poprzedniego dnia, w czołowej trójce plasowali się Peter Prevc, Stephan Leyhe i Stefan Kraft, za nimi wciąż znajdowali się Kamil Stoch, Marius Lindvik i ja. My trzej również chcieliśmy walczyć o medale. I mogliśmy je zdobyć. Wystarczyło tylko oddać daleki skok, ładny stylowo. Podium było w zasięgu ręki także dla tych, którzy plasowali się za mną. Wiedziałem, że muszę się zmobilizować.

Cieszyłem się, stojąc na podium i czekając, aż zostanie mi wręczony brąz. Gdy już go otrzymałem, poczułem, że moje zadanie zostało wykonane. Mogłem odstawić skoki na jakiś czas i cieszyć się czasem z najbliższymi. Po kilku miesiącach właściwie ciągłego przebywania poza domem, pojawiała się potrzeba powrotu do niego i pozostania tam na dłuższy czas. Zawody potrafiły wykończyć.

Po krótkiej sesji zdjęciowej wraz ze zwycięzcą Kamilem Stochem i wicemistrzem Peterem Prevcem odebrałem gratulacje od kolegów. Gdy podszedł do mnie Leyhe, zdjąłem medal i założyłem mu go na szyję.

— Co ty robisz? — zapytał zdezorientowany Stephan. — Przecież on jest twój!

— Wiem — odpowiedziałem. — Jednak tobie też się należał. Zabrakło ci jednej dziesiątej punktu, żeby stanąć razem ze mną na trzecim stopniu podium. To prawie tak, jakbyś już był medalistą.

— Na pewno go nie zatrzymam! — krzyknął za mną Leyhe, bo już odchodziłem do czekającej na mnie rodziny. — Oddam ci go, jak wrócisz!

To piękny widok, patrzeć na bliskie osoby, które są z ciebie dumne. Na ich twarzach jawią się uśmiechy, promieniuje od nich radość. Ściskają cię, starając się pokazać, jak bardzo ważny dla nich jesteś. Przez uścisk chcą przekazać ci całą energię, którą w sobie trzymają, żeby uświadomić cię, jak dużo jej tchnąłeś w ich serca przepełnione miłością. Czy może być coś wspanialszego niż patrzenie na to, jak wielkie szczęście przyniosłeś osobom, które kochasz ponad całe swoje życie? Szczególnie patrząc na tego jednego człowieka, dla którego zrobiłbyś po prostu wszystko, dla którego poświęciłbyś samego siebie?

— Jesteśmy z ciebie tacy dumni — usłyszałem od mamy, gdy przytulał mnie ojciec.

— Nigdy bym nie pomyślała, że mój brat tyle osiągnie — dodała Lucia. Spojrzałem na nią, marszcząc brwi. — Nie żebym w ciebie kiedykolwiek wątpiła, Karl — roześmiała się, widząc moją minę. — Mam najlepszego brata pod słońcem.

— Gratulacje, kochanie — powiedziałaś, kiedy cię pocałowałem. — Mogę przyznać, że w pełni zasłużyłeś na wakacje.

— Oj, przepraszam, że przeszkadzam — usłyszałem nagle głos Piusa Paschke. Odwróciłem się i zobaczyłem kolegę, który szedł obwieszony torbami. Położył dłoń na mym ramieniu i spojrzał na moją rodzinę. — Karl ma jeszcze jedno ważne zadanie do wykonania. Jutro konkurs drużynowy, a on jest jednym z naszych największych ogniw. Lepiej niech wstrzyma się z myślami o wakacjach chociaż o jeden dzień.

— Nie bój żaby, Pius — odpowiedziałem, klepiąc go po plecach. — Razem pofruniemy po medal.

— Obyś miał rację, stary! — roześmiał się mężczyzna i pomachał do moich bliskich, już odchodząc. — Do zobaczenia jutro na skoczni!

photograph | k.geigerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz