Titisee-Neustadt, 27 IV 2020

156 17 2
                                    

Tamte dni nie były tak dobre, jak wcześniejsze. Smuciłaś się z wiadomego powodu. Ktoś wkradł się do twojego mieszkania. Włamanie i kradzież zgłosiliśmy na policję, a ona szybko ustaliła sprawcę, a raczej sprawczynię. Była nią Verena, która w dniu naszej wycieczki kilka godzin po naszym wyjeździe wyszła z domu, a gdy wróciła, opuściła Oberstdorf bez pożegnania. Nie znaleziono jej, poszukiwania trwały. Przypuszczano, że opuściła Niemcy, co utrudniało poszukiwania, biorąc pod uwagę tak błahą rzecz, jak włamanie. Policja mówiła, że gdyby było to porwanie, zajęliby się tym niezwłocznie. Jednak z powodu zniknięcia kilku przedmiotów – mimo wszystko drogocennych, szczególnie drogocennych dla ciebie, Mathilde – nie bardzo im się spieszyło, co doprowadzało nas oboje do poirytowania.

Po tej sytuacji w końcu odwiedziliśmy moich rodziców. Mama przepraszała, że w trakcie opowieści o tobie zdradziła, gdzie mieszkałaś. Chciała poopowiadać Verenie, jak toczyło się ich życie, odkąd wyjechała. Jednak ona miała tylko jeden cel. Nikt o nim nie wiedział, ale wszyscy się domyślali – zdobyć pieniądze, aby dalej móc rozwijać się w Wielkiej Brytanii. Tata pożyczył jej trochę kasy, ale to nie wystarczało. Pokrzywdzona Verena, która pałała do ciebie nienawiścią, odkąd tylko ktoś jej o tobie wspomniał, posunęła się do włamania do twego mieszkania i okradzenia ciebie. Nie tylko mnie było przykro, że zniknęła twoja jedyna pamiątka po mamie. Martwiła się o ciebie cała moja rodzina – rodzice i Lucia. Szczególnie mama chciała dla ciebie jak najlepiej, a nieświadomie zaszkodziła. Jednak ty jej wybaczyłaś, tak po prostu.

Podziwiałem nie tylko ciebie, ale też twe wielkie serce. Mimo że straciłaś bliskie dla ciebie osoby oraz musiałaś zrezygnować z marzeń, nie traciłaś nadziei. Dalej uważałaś, że życie jest piękne. Każdego dnia budziłaś się z myślą, że wydarzy się coś niezwykłego, a ty znajdujesz się coraz bliżej tego. Gdy przychodziły złe chwile, smuciłaś się, ale tak naprawdę to był tylko moment. Odradzałaś się jak feniks z popiołów. Starałaś się pomóc innym ludziom, często nie zważając na siebie. Poświęcałaś się. Nigdy nie zamierzałaś nikogo skrzywdzić, szczególnie bliskich swemu sercu. Byłaś gotowa przebaczyć nawet najgorszemu wrogowi. Zawsze energiczna, uśmiechnięta, miła, pomocna. Idealna. Do dzisiaj nie wierzę, że ciebie spotkałem i zdecydowałaś się spędzić całe swoje życie właśnie ze mną. Do dzisiaj cieszę się tobą u mego boku i sobą u twego. Kochałem cię, kocham i będę kochać do ostatniego tchu.

Pamiętasz, Mathilde, jak tamtego dnia wybraliśmy się na naszą pierwszą imprezę? Wstaliśmy wcześnie rano, słońce dopiero wzeszło. To był dla mnie koszmar, ale ty okazałaś się pełna energii po zaledwie kilku godzinach snu – i miałaś wytrzymać do późnej nocy. Gdy ty brałaś prysznic, ja jeszcze drzemałem, wcale się nie spiesząc. Wróciłaś do pokoju z mokrymi włosami i połaskotałaś mnie po stopie. Wiedziałaś, jaki jest mój słaby punkt. To sprawiło, że bez zastanowienia wstałem z łóżka. Westchnąłem ciężko i pocałowałem cię w czoło, jeszcze przysypiając, po czym sam ruszyłem do łazienki. Po porannej toalecie powróciłem do sypialni, ale ciebie w niej nie było. Zimny prysznic nieco mnie rozbudził, więc rozejrzałem się po pomieszczeniu. Mój wzrok trafił na walizkę stojącą w kącie. Podszedłem do niej, zabrałem ją, zgarnąłem kluczyki od samochodu z komody i zszedłem na parter. Usłyszałem, jak krzątałaś się w kuchni. Przygotowywałaś śniadanie. Wyszedłem z domu i zatargałem bagaż do pojazdu. Gdy wróciłem, stałaś na korytarzu. Machnęłaś na mnie ręką, abym za tobą poszedł. Na stole w kuchni czekał posiłek. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Ugryzłem pierwszą kanapkę i przyglądałem się tobie piszącej coś na kartce.

— Co to? — spytałem dosyć głośno.

— Cicho! — syknęłaś szeptem. — Nie obudźmy twoich rodziców i Lucii. Niech się wyśpią, szczególnie że wczoraj posiedzieliśmy do późna. Piszę dla nich wiadomość, że wyjechaliśmy i wrócimy jutro wieczorem.

photograph | k.geigerWhere stories live. Discover now