II. To ja jestem dziś najważniejsza

1.5K 84 9
                                    

- Hermiono, jesteś gotowa? - od progu dało się usłyszeć męski głos - Musimy się pospieszyć, bo Ginevra będzie wściekła - kontynuował Ron wchodząc do mieszkania. Zdziwiła go cisza i brak odpowiedzi ze strony narzeczonej.
- Jest bardzo zimno, zamknę balkon! - odkrzyknął głośniej mężczyzna będąc pewnym, że Hermiona jest gdzieś w mieszkaniu, tylko go nie dosłyszała w ferworze przygotowań. Kiedy jednak rudzielec wszedł do salonu i kierował się w stronę powiewającej firany dostrzegł czerwony ślad na dywanie, mnóstwo szkła dookoła oraz ukrytą w rozrzuconych włosach twarz Hermiony.
- Boże! Hermiona! - przeraził się mężczyzna - Co się tu stało? - pytał Weasley biorąc narzeczoną w ramiona i odgarniając jeszcze wilgotne włosy z twarzy szatynki - Co robić? Co robić? - powtarzał przejęty i blady, kiedy usłyszał sygnał swego telefonu.

- Gdzie wy do jasnej cholery jesteście?! - powitał go krzyk Ginevry.
- Hermiona miała wypadek... znalazłem ją nieprzytomną... - tłumaczył płaczliwym głosem Ron.
- Wypadek? Dzisiaj? - pytała Weasley, ale jej ton głosu się nie zmienił. Pozbyła się jedynie krzyku.
- Muszę zabrać ją do Munga... zadzwonić do Harry'ego... - miotał się rudzielec.
- Nawet mi się nie waż! - powiedziała natychmiast Ginny.
- Ale jak to? Trzeba ją ratować! - próbował się przeciwstawić siostrze Ron.
- Żyje? - spytała ozięble kobieta.
- Tak, ale jej puls słabnie i jest strasznie blada... - pociągnął nosem mężczyzna.
- Przestań się mazać i przyjeżdżaj na przyjęcie - powiedziała beznamiętnie Ginny.
- Oszalałaś?! - teraz to mężczyzna zaczął krzyczeć.
- Nie unoś się na mnie... - warknęła Ginevra.
- Nie zostawię jej.... Ginny.... ona chyba chciała się zabić... - wypowiedział na głos swoje najgorsze przypuszczenia Ron.
- Nie mów tak do mnie Ron!
- Czy ty słuchasz co ja do ciebie mówię? Hermiona... nasza Hermiona... chciała popełnić samobójstwo! - tłumaczył mężczyzna.
- Zawsze tylko Hermiona to i Hermiona tamto! Ty i Harry! Nasza mała Hermionka, zawsze w centrum uwagi, potrzebuje pomocy.... - przedrzeźniała rudowłosa.
- Opanuj się! Ona umiera na moich ramionach! - wrzeszczał Ron.
- Zajmij się, więc nią... - powiedziała od niechcenia Weasley. - Ale nie waż się wyciągać Harry'ego z naszej imprezy, ma mi się dziś oświadczyć - postawiła sprawę jasno Ginevra.
- Hermiona jest ważniejsza! - sprzeciwił się rudzielec.
- Nie, to ja jestem dziś najważniejsza! - wycedziła przez zęby wściekła kobieta. - Macie nie robić sensacji, zabierz ją do mugolskiego szpitala...
- Wypiła eliksir, nie pomogą jej tam...
- Pamiętaj, że nie chcesz mieć we mnie wroga! - zagroziła kobieta.
- Będziesz miała ją na sumieniu, Harry nigdy ci nie wybaczy - dotknął czułego punktu Ron.
- Ależ, ja nie mam pojęcia, dlaczego Hermiona nie pojawiła się na imprezie - powiedziała niewinnym tonem Weasley - Nie odbierałam komórki, przez cały wieczór bawiłam się z gośćmi - zaćwierkała.
- Niech cię szlag, Ginny! - wrzasną do słuchawki Ron i się rozłączył.

I postanowiła umrzeć - DRAMIONEWhere stories live. Discover now