XXIX. Pozwól mi cię kochać

1K 50 0
                                    

Hermiona na palcach wspinała się na piętro, aby wreszcie odpocząć po emocjonującym dniu. Szatynka zakradła się do swoich drzwi i chciała delikatnie je otworzyć. Ku jej zaskoczeniu dostrzegła nikłe światło, które docierało z pokoju naprzeciwko. Zaciekawiona podeszła do progu, nie wiedziała czy powinna zakłócać ciszę i spokój gościa szczególnie o tej porze, ale ciekawość zwyciężyła. Hermiona odłożyła wysokie szpilki na podłogę i delikatnie pchnęła uchylone drzwi. Kiedy jej głowa z ciekawskim spojrzeniem wychyliła się zza drewnianego skrzydła poczuła na sobie wzrok mężczyzny.
- Ja, przepraszam. Po prostu byłam zaskoczona, że jeszcze nie śpisz... - tłumaczyła się Hermiona chcąc natychmiast się wycofać.
- Granger, zaczekaj... - blondyn wstał natychmiast z posłania  - Właściwie to czekałem na ciebie.
- Ale dlaczego? Czegoś potrzebujesz? - zapytała zaskoczona kobieta. Hermiona przyglądała się Draco ze skrywanym zachwytem. Musiała przyznać przed samą sobą, że Malfoy  w wydaniu nonszalancko eleganckim wyglądał doskonale. Jego lekko zwichrzone włosy, brak krawata i swobodnie rozpięty kołnierzyk koszuli powodowały, że Hermiona się zarumieniła. Widząc jednak badawczy wzrok blondyna westchnęła:
- Za dużo wina - kobieta próbowała zrzucić winę za swoje rumieńce na różowy trunek.
Draco uniósł jedynie jedną brew w geście powątpiewania i podszedł do Hermiony.
- Chcę ci coś pokazać - powiedział pewnie, chwycił ją za dłoń i wyprowadził na korytarz.
- W tej chwili? Nie może to zaczekać do jutra? - zdziwiła się Hermiona. Nie miała pojęcia co może być tak pilne.
- To ważne - mówił blondyn. Jego błagalny wzrok spoczął na twarzy byłej Gryfonki - Proszę Hermiono. Nie pożałujesz... - dotknął dłonią jej zaróżowionego policzka.
- Dobrze. Chodźmy - odpowiedziała Granger lekko zachrypniętym głosem i ruszyła w stronę schodów.
- Granger... - zawołał Malfoy - Zostajemy na piętrze.
- Ale chciałeś mi coś pokazać... - Hermiona nie kryła zdezorientowania.
- Tak. Chodźmy do łazienki - wyjaśnił Draco.
- Łazienki? - zdziwiona kobieta dreptała za blondynem ciemnym korytarzem. - Zabrakło świeżych ręczników, rura pękła.... - zastanawiała się na głos szatynka. Rozważania kobiety rozbawiły Draco, który śmiał się pod nosem.

Jasne światło pomieszczenia przez chwilę oślepiło Hermionę i Draco, którzy przyzwyczaili się już do panującego mroku. Kiedy kobiecie wróciła ostra widoczność zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegła jednak niczego.
- Potraktuj to jako prezent bożonarodzeniowy - powiedział tajemniczo blondyn i ujął Hermionę za dłoń. Granger ścisnęła mocno jego dłoń, wiedziała, że może mu zaufać. Jego ciepło bijące ze spojrzenia dodawało jej odwagi i otulało mgiełką tajemnicy. Kobieta posłusznie podeszła do lustra. Hermiona przez chwilę przyglądała się sobie jednak dużo ciekawszym obiektem obserwacji był stojący obok niej młody czarodziej. Kiedy spojrzała na jego odbicie dostrzegła jasne spojrzenie, tak różne od jej ciemnych tęczówek. Platynowe włosy kontrastowały z jej brązowymi kosmykami, które teraz swobodnie opadały falami na nagie plecy. Jedynie jej odkryte gładkie ramie współgrało z jego jasną koszulą.
- Gotowa? - w końcu rozmyślania obojga przerwał Draco. Hermiona wzruszyła jedynie ramionami, gdyż nadal nie wiedziała na co niby miałaby być gotowa - Nie mogłem znaleźć myślodsiewni.... - tłumaczył blondyn.
- Zdziwiłabym się gdyby ci się udało... - uśmiechnęła się Hermiona patrząc tym razem prosto w twarz byłego Ślizgona.
- Tyle powinno wystarczyć - westchnął Malfoy wskazując na umywalkę, w której Hermiona dostrzegła pływające strzępy wspomnień.
- Jak to zrobiłeś? - dziewczyna patrzyła to na falującą ciecz to na mężczyznę z zachwytem.
- Stara rodzinna sztuczka... - puścił do niej oczko blondyn - Idziemy? - zapytał. W odpowiedzi Hermiona energicznie przytaknęła. Gdyby nie fakt, że nadal ich dłonie spoczywały w uścisku wskoczyłaby w odmęty wspomnienia zupełnie sama. Draco wyczuł narastające w niej podniecenie i nie przeciągając dłużej oboje poddali się wirowi wspomnienia.

Kiedy wylądowali na twardej powierzchni Hermiona potrzebowała jedynie chwili, aby rozpoznać znajome korytarze.
- Hogwart - powiedziała uśmiechając się promiennie.
- Chodźmy do Wielkiej Sali - zdecydował Malfoy i nadal prowadził. Hermiona nie zwracała uwagi na towarzysza. Była zbyt pochłonięta rozglądaniem się i chłonięciem znajomych zakątków. Jej zaskoczenie zaczęły budzić coraz to nowe postaci, które mijały ich ubrane w piękne kreacje i szaty wyjściowe. Im byli bliżej Wielkiej Sali tym ruch stawał się większy.
- Co to za dzień? - zapytała Hermiona domyślając się odpowiedzi.
- Przecież wiesz doskonale - powiedział blondyn, kiedy oboje zatrzymali się przy grupce dowcipkujących Ślizgonów, w której prym wiódł młody Malfoy.
- Jak myślicie, komu dała kosza Granger? - zarechotał Goyle.
- Jak to komu? Stawiam galeona, że Weasley'owi. W końcu Potter jest reprezentantem - powiedział chłodno i pewnie młody Malfoy.
- Słyszałem, że nie poszła z żadnym z nich - wtrącił Zabini.
- Nawet przyjaciele nie chcieli się z nią pokazać? - rzucił młody Malfoy na co całe towarzystwo ryknęło śmiechem.
- Stawiam galeona, że zaraz ich szczęki padną na parkiet - wyszeptał do ucha Hermiony dorosły Draco. Szatynka obserwowała wraz z wszystkimi obecnymi jak do Wielkiej Sali wchodzą reprezentanci szkół, a wśród nich dostrzegła też siebie.
- Patrz, to ja! - powiedziała z entuzjazmem.
- Wszyscy widzieli... - wyszeptał po raz kolejny blondyn i wskazał na obecnych, którzy zaczęli szeptać. Wśród rozmów usłyszeć można było wybijające się słowa: Hermiona, Krum, Granger....
- Widzicie to co ja? - nie mógł wyjść z szoku Zabini.
- O co ci chodzi? - zapytał głupkowato Crabbe.
- O Granger... - powiedział wściekły młody Draco.
- Ej, Smoku... chyba nie zazdrościsz Krumowi... - zarechotał Zabini.
- Padło ci na mózg? - warknął młody Malfoy.
- Taaak.... a cały wieczór wlepiał swoje maślane oczka w Granger... - szepnął Malfoy. Tym razem Hermiona lekko podskoczyła zaskoczona bliskością mężczyzny, który stał delikatnie za nią i czuła jego oddech na szyi - Chodźmy... - zdecydował blondyn oddalając się w głąb sali.
- Ale... - chciała zaprotestować Hermiona zaciekawiona rozmowami Ślizgonów.
- Streszczę ci - zaśmiał się blondyn - Cały wieczór będą mi dokuczać, a ja uniosę się dumą i za żadne skarby nie podejdę poprosić o taniec.
- Pewnie i tak bym się nie zgodziła... - wzruszyła ramionami Hermiona.
- Przecież chciałaś tego...? - zdziwił się blondyn.
- Tak, ale i tak miałam wiele problemów po tym jak poszłam z Krumem. Jakby mnie zobaczyli z Malfoy'em to by była dopiero afera.
- To fakt... A teraz się zgodzisz? - zapytał Malfoy kłaniając się szarmancko przed szatynką - Nikt nie widzi.
- Teraz zgodziłabym się nawet w pełnej Wielkiej Sali - uśmiechnęła się Granger podając dłoń Malfoy'owi.

- Dziękuję, że spełniasz moje marzenia... - Hermiona wyszeptała do ucha Draco wspinając się lekko na palce. Brakowało jej kilku centymetrów, a jej szpilki spoczywały teraz na korytarzu jej rodzinnego domu.
- Nie tylko twoje... - również szeptał Draco.
- Draco  ja... - Hermiona chciała coś powiedzieć jednak jej usta zostały zamknięte przez delikatny pocałunek. Pomimo zaskoczenia Granger odwzajemniła gest. Ośmielony blondyn stawał się coraz odważniejszy w swoich poczynaniach. Nie wypuszczając towarzyszki z objęć delikatnie kołysali się z takt muzyki. Draco pragnął przekazać tym jednym pocałunkiem jak bardzo zależy mu na stojącej przed nim kobiecie. Czy ona nie zorientowała się jeszcze, że dla niej zrobiłby wszystko?
- Hermiono.... - odezwał się wreszcie Draco, a jego głos przyozdobiła seksowna chrypka.
- Draco, proszę cię.... - mówiła Hermiona zranionym głosem.
- To ja cię proszę.... pozwól mi.... - mówił zakładając jej luźne kosmyki za ucho. - Pozwól mi cię kochać... - szeptał przyglądając się zachłannie każdemu elementowi jej twarzy.
- Nie mogę ci na to pozwolić... - machała przecząco głową szatynka - Nie na tak długo jakbym chciała....
- Możesz... - musnął jej usta swoimi rozgrzanymi wargami Draco.
- Nie.! - zaprzeczyła stanowczo kobieta - Nie mogę cię tak zranić....
- Hermiono Granger... - mówił poważnie Malfoy klękając przed kobietą - Będę zaszczycony jeśli to ty mnie skrzywdzisz...
- Draco... proszę cię nie żartuj - oburzyła się Granger.
- Nie śmiem żartować! - stanowczo zaprzeczył Malfoy - Jedynie proszę, błagam o wieczność...
- Wiesz, że nasza będzie krótka...? - upewniła się Hermiona.
- Najdłuższa...
- Hermiono, Hermiono! - gdzieś w oddali dobiegł ich znajomy głos Pottera. Rozglądając się zauważyli, że młody Harry siedzi wraz z Weasley'em przy stoliku i zawzięcie o czymś dyskutuje.
- Chyba Potter się obudził - zauważył Draco.
- Wracajmy! - zdecydowała była Gryfonka.
- Nie odpowiedziałaś mi... - zatrzymał ją jeszcze na chwilę Malfoy.
- I nie odpowiem..... - powiedziała tajemniczo kobieta chwytając  twarz mężczyzny w swoje dłonie i składając na jego lekko otwartych ze zdziwienia ustach zachłanny pocałunek. Chwilę potem znajdowali się już w jasnej łazience.

- Hermiono... - w pomieszczeniu pojawił się również Potter - Ekhm.... nie przeszkadzam? - zapytał speszony widokiem przyjaciółki w objęciach Malfoy'a.
- Nie Harry. O co chodzi? - zapytała kobieta podchodząc do niego.
- Pilne wiadomości... - skrzywił się Harry podając obojgu listy z pieczątką Ministerstwa Magii.
- Rozprawa Pansy - poinformował Malfoy.
- Wzywają nas wszystkich na świadków - wyjaśnił Potter.
- Niestety podejrzewam, że nie tylko nas - skrzywiła się Hermiona przebiegając wzrokiem po tekście - Ginny też tam będzie.
- Jest jeszcze coś - zwrócił na siebie uwagę pozostałych brunet - Muszę wyjechać... teraz... Ginny przełożyła ślub.
- Jak to? Na kiedy? - zdziwiła się Granger.
- Dzień przed rozprawą.... - uderzył pięścią w ścianę Potter.
- Sprytne... - na twarzy Draco pojawił się cień dawnego ironicznego uśmiechu. - Chce wykorzystać okazję... Nie sprzeciwisz się jej wiedząc w jak niepewnej sytuacji jest Pansy...
- Nienawidzę jej... - wściekła się Hermiona i poszła w ślady przyjaciela. Uderzyła w ścianę swoją małą pięścią, aby rozładować napięcie. Niestety, nie był to dobry pomysł, gdyż potłukła sobie boleśnie kości - Auć...
- Nic ci nie jest? Malfoy? Zajmiesz się nią? - Potter upewnił się, że przyjaciółka jest w dobrych rękach i teleportował się.

I postanowiła umrzeć - DRAMIONEWhere stories live. Discover now